GKS Tychy. Poprawić grę i ustabilizować formę

Po 11 kolejkach GKS Tychy zajmuje 11 miejsce w tabeli więc trudno mówić o zadowoleniu.


Wprawdzie w rozgrywkach ligowych mamy teraz dwutygodniową przerwę, ale to nie znaczy, że piłkarze GKS-u Tychy po remisem 1:1 zakończonym meczu z rywalem zza miedzy udali się na urlopy. Wręcz przeciwnie w poniedziałek rozpoczęli „mocny” tydzień, w którym trener Dominik Nowak zaplanował podwójne zajęcia. Jest więc sporo czasu na analizę tego co wydarzyło się 17 września na murawie stadionu przy ulicy Bukowej w Katowicach.

– Pierwsza połówka na pewno była dla nas – stwierdził w pomeczowym wywiadzie dla klubowych mediów Mateusz Czyżycki, autor gola już w 6. minucie otwierającego wynik spotkania. – Fajnie weszliśmy w mecz, ale po zdobyciu bramki za szybko straciliśmy gola. Natomiast po przerwie za bardzo się cofnęliśmy i nie ukrywajmy – to była bardzo słaba połówka w naszym wykonaniu i w sumie remis można uznać za sprawiedliwy.

Plusy i minusy

24-letni pomocnik miał też w tym meczu osobiste powody zarówno do satysfakcji po zdobytej bramce jak i żalu po bramce, dającej remis katowiczanom. Za pierwszym razem po zagraniu Petra Buchty z najbliższej odległości, zamykając akcję, wpakował bowiem piłkę do pustej bramki rywali. Natomiast za drugim razem nie upilnował w polu karnym Adriana Błąda, który główkując z 6. metra pokonał Konrada Jałochę.

– Teoretycznie ta moja sytuacja bramkowa wyglądała na bardzo prostą, ale w praktyce to różnie wychodzi – dodał wychowanek KS Okocimski Brzesko. – Dobrze jednak uderzyłem piłkę i cieszę się ze zdobytej bramki. Później jednak GieKSa wyszła na nas wyżej i dlatego się cofnęliśmy i nie mogliśmy sobie poradzić z atakami rywali, którym w drugiej połówce zostawiliśmy za dużo miejsca do gry. Byliśmy zdecydowanie za daleko dlatego musimy bardzo solidnie przeanalizować cały mecz i wyciągnąć wnioski.

Kontuzje i mikrourazy

Sztab szkoleniowy trójkolorowych oprócz wyciągania wniosków po starciu z katowiczanami ma także sporo pracy z analizą sytuacji kadrowej, bo od samego początku sezonu kontuzje mają ogromny wpływ na grę zespołu Dominika Nowaka.

– Nie muszę chyba przypominać, że weszliśmy w rozgrywki bez nasze podstawowego bramkarza Konrada Jałochy, który trzy dni przed inauguracją sezonu doznał na treningu kontuzji i wypadł z gry na prawie dwa miesiące – zaznaczył trener tyszan. – O tym jak ważna to postać dla naszego zespołu świadczy choćby jego postawa w meczu z GKS-em Katowice. W dodatku mechaniczne urazy i poważniejsze dolegliwości wynikające z gry eliminowały nam: Kamila Szymurę, Maćka Mańkę, Daniela Rumina, Mateusza Radeckiego, Kamila Kargulewicza, Natana Dzięgielewskiego, a Petr Buchta gra w maseczce.

Leczenie i poprawa gry

– Dlatego w tym okresie – z jednej strony mocniejszej pracy, bo mamy teraz dwa treningi dziennie – musimy też poświęcić sporo uwagi na zdrowie zawodników, bo ono jest najważniejsze. W przypadku Radeckiego, który jest już operacji, wiemy, że dopiero od stycznia będzie mógł myśleć o treningach.

Do końca roku wypadł nam Kargulewicz. Dzięgielewski potrzebuje dwóch-trzech tygodni na wyleczenie, a Rumin zaczął już indywidualne zajęcia i czekam na jego powrót do zajęć z drużyną. Przerwę w rozgrywkach wykorzystujemy więc także na leczenie mikrourazów, ale przede wszystkim myślimy o poprawie naszej gry i o ustabilizowaniu formy na dobrym poziomie, żeby nie było tak jak w Katowicach, że po dobrej pierwszej połowie przychodzi druga słabsza.

Chcemy grać dobrze przez cały mecz, ale do tego potrzeba ludzi i czas na ich zgranie więc postaramy się te najbliższe dni wykorzystać najlepiej jak tylko się da.


Na zdjęciu: Mateusz Czyżycki, autor gola już w 6. minucie otwierającego wynik spotkania z GKS-em Katowice.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus