GKS Tychy. Przewagi do pilnej poprawy

Po weekendowym dwumeczu tyscy hokeiści doskonale wiedzą co muszą poprawić w najbliższym czasie, by wrócić na zwycięską ścieżkę.


Tyscy trenerzy po spotkaniu z Re-Plastem Unią Oświęcim długo przebywali w szatni i pewnie musiało dojść do burzliwej rozmowy. Gdy z niej wychodzili na ich twarzach malował się spokój, choć pewnie wewnątrz wszystko się kotłowało. Trudno się dziwić, wszak weekend został spisany na straty. Najpierw nikła porażka z GKS-em Katowice 0:1, zaś z sąsiadem zza między z Oświęcimia była już wyraźniejsza 2:4. Dzisiaj tyszanie będą mieli okazję do powiększenia dorobku, bo odrabiają zaległości z Sanokiem.

Dziwna metamorfoza

Tyski zespół w ciągu w krótkim czasie zaprezentował dwa, jakże odmienne oblicza. Z „GieKSą” grał niezwykle solidnie i zadecydował gol stracony w osłabieniu. Natomiast z Unią hokeiści grali przede wszystkim zbyt nerwowo i chaotycznie. Przede wszystkim brakowało rozwagi i wyrachowania. Trener Andrej Sidorenko dokonał drobnych korekt w ustawieniu poszczególnych formacji i w składzie pojawił się Kamil Wróbel, który w 2. poprzednich meczach nie występował.

– Graliśmy z Unią poniżej oczekiwań i nie potrafię tego wytłumaczyć – mówił kapitan GKS-u Tychy, Filip Komorski. – Z Katowicami rozegraliśmy dobre spotkanie, ale zadecydował stracony gol w osłabieniu. Z Unią przejechaliśmy znacznie więcej kilometrów niż rywale, ale to zupełnie nie przełożyło się na końcowy rezultat. Nasi rywale zaprezentowali się dojrzalej, grali spokojnie, rozważnie i szukali swoich szans. I je znaleźli, bo wykorzystali kilka sytuacji. Przede wszystkim umiejętnie kontrowali i one sprawiły, że wykorzystali niemal wszystko co mieli do wykorzystania. Nie potrafię znaleźć odpowiedzi dlaczego tak się stało. Czuję się jednym z liderów i również zawiodłem. Nie pomogłem drużynie i czuję się z tym kiepsko. Wprawdzie to początek sezonu, ale przegraliśmy dwa ważne spotkania.

Elementy do poprawy

Największym mankamentem GKS-u jest gra w przewadze oraz w osłabieniu. W weekendowym dwumeczu w tych elementach zaprezentowali się kiepsko, bo przecież mieli kilka okazji grać w liczebnej przewadze, a, jak na ironię losu, Szymon Marzec zdobył gola w osłabieniu, wykorzystując błąd Filippa Pangiełowa-Jułdaszewa.

Tyszanie w 4. spotkaniach grali 36 min w liczebnej przewadze i zdobyli zaledwie 2. bramki: z Zagłębiem (Radosław Galant) i z Podhalem (Bartłomiej Pociecha). A okazji było znacznie więcej.

– Gra w przewadze oraz osłabieniu jest zdecydowanie do poprawy – mocno akcentuje Komorski. – W wyrównanych meczach, taki jaki graliśmy z Katowicami, jeden detal decyduje o wygranej. Kluczem do wygranych w takich meczach właśnie umiejętność wykorzystania takich sytuacji. Owszem, z Unią dochodziliśmy do sytuacji strzeleckich, ale zabraklo chłodnej głowy, reagowaliśmy nerwowo. I efekt był mizerny i stąd też bolesna porażka. Mamy nad czym pracować w najbliższym czasie.

Jednym głosem

Podczas konferencji przed inauguracją sezonu trener i kapitan GKS-u Tychy byli w dobrym nastroju i nie ukrywali swoich celów. Oczywiście, cel jest jeden: gra o złoto. Jedynie humory nie dopisują po ostatnim występie.

– Za porażkę z Katowicami, w mojej ocenie, trudno mieć pretensje, choć – rzecz jasna – nas bolała – dodaje „Komora”. – Tłumaczyłem ją świetnym występem Johna Murraya, który był zaporą nie do sforsowania i jednym błędem. Z Unią zaprezentowaliśmy się poniżej oczekiwań. Niemniej szatnia nadal mówi jednym głosem i nowi zawodnicy szybko zaadoptowali w drużynie. Po przegranych jesteśmy w kiepskim nastroju, ale to przecież zrozumiałe. Spokojnie jeszcze raz przeanalizujemy naszą grę, a na zajęciach będziemy jeszcze mocniej pracować. Nic innego nam nie pozostaje. W sezonie zarówno z Katowicami, jak i Unią spotkamy się jeszcze cztery razy i mamy im coś do udowodnienia.

Hokeistom GKS-u Tychy brakuje przede wszystkim spokoju w grze. Gdy stracą gola za wszelką cenę pragną jak najszybciej doprowadzić do wyrównania. A tymczasem w ich poczynaniach jest wiele nerwowości i stąd też w pełni zasłużona porażka z Unią. Najważniejsze, by wyciągnąć właściwe wnioski z tych ostatnich bolesnych lekcji. Na rewanże jeszcze chwilę trzeba będzie poczekać.

A przed meczem odbyła się miła uroczystość, bowiem tyscy działacze podziękowali Michaelowi Cichemu i Aleksowi Szczechurze za kilka sezonów spędzonych w GKS-ie, a teraz reprezentują Re-Plast Unię. Ponadto pożegnano wieloletniego kierownika technicznego Władysława Fuksa, który również otrzymał okolicznościowe tablo oraz koszulkę z nr 19, bo z takim numer grał w tyskiej drużynie od 1977 do 1984 r.


Polska Hokej Liga

Wtorek, 20 września

TYCHY, 18.00: GKS – Marma Ciarko STS Sanok

TORUŃ, 18.30: Energa – Comarch Cracovia


Na zdjęciu: Hokeiści Re-Plastu Unii górowali nad tyskim GKS-em i odnieśli w pełni zasłużone zwycięstwo.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus