Regres na pięć taktów

Być może nasza analiza” ocierać się będzie o infantylizm, być może wywoła wręcz na niejednej twarzy uśmiech politowania, ale… Skoro w obozie GKS-u nikt nie pokusił się jeszcze oficjalnie o konkretną diagnozę, co stało się z zespołem, który wiosną był najlepszy w I lidze, latem nie przeszedł jakiejkolwiek personalnej rewolucji, a tej jesieni rozczarowuje, to pewnych tropów postaramy się poszukać my…

1. Defensywne kombinacje

W letnim okresie przygotowawczym trener Ryszard Tarasiewicz postanowił, że uczyni z GKS-u drużynę grającą trójką środkowych obrońców. Poświęcił na to część sparingów, część zgrupowania w Czechach, podczas którego – w zdecydowanej większości – jego podopieczni nie mieli wymagających rywali. Zaaplikowali worek bramek Frydkowi-Mistkowi, Spartakowi Hulin czy TJ Valasszke Mezirziczi, a więc zespołom występujących za naszą południową granicą w niższych klasach rozgrywkowych. Wartościowych letnich testów nie było wiele.

Na pierwszy mecz o ligowe punkty, w Opolu, tyszanie wybiegli z trzema stoperami. Skończyło się źle, bo choć Odra decydującego gola (na 2:1) zdobyła w doliczonym czasie gry, to już wcześniej momentami „jechała” z podopiecznymi Tarasiewicza jak do pożaru.

Zawodnicy poprosili potem szkoleniowca o rozmowę i przekonywali, by wrócić do klasycznego systemu z czwórką obrońców. „Taraś” ugiął się i w taki sposób wystawił już skład na spotkanie drugiej kolejki z Chrobrym Głogów. Na ile te defensywne kombinacje rzeczywiście mogły wpłynąć na postawę GKS-u? Teoretycznie, jasna sprawa – nie powinny, ale to pytanie zostawmy bez odpowiedzi.

2. Nowi nie błyszczą

Przed sezonem z GKS-u nie odszedł żaden znaczący zawodnik, a kadrę uzupełnili trzej konkretni – tak przynajmniej się wydawało – zawodnicy do każdej formacji: obrońca Marcin Kowalczyk, pomocnik Sebastian Steblecki i napastnik Piotr Giel. Ten pierwszy jednak popełnił już sporo błędów, ten drugi nie przypomina gościa, który wyróżniał się w Cracovii i zapracował na angaż w Holandii, a ten trzeci nie otrzymał szansy. Wicekról strzelców II ligi w końcówce okienka został oddany bez żalu do Ruchu Chorzów, ku uciesze „Niebieskich”.

Rosły snajper nie ukrywa, że w Tychach zrobiono mu krzywdę. Najlepszym letnim nabytkiem GKS-u jest dziś Hubert Adamczyk, którego wypożyczono 31 sierpnia z Płocka i z marszu wskoczył do składu.

3. Brak konsekwencji i napastnika

Prezes Grzegorz Bednarski na przełomie czerwca i lipca deklarował, że choć za kilku zawodników spłynęły oferty z ekstraklasy, to żaden z nich nie otrzymał zielonego światła na przeprowadzkę. W ostatnich dniach sierpnia z kolei takie zielone światło zapalono Kamilowi Zapolnikowi, choć trudno przypuszczać, by Górnik Zabrze zaoferował za niego złote góry.

Ryszard Tarasiewicz stwierdził, że nie można blokować piłkarza w obliczu takiej szansy. Nie wiemy, w jaki sposób ten brak konsekwencji wpłynął na szatnię GKS-u. Wiemy natomiast, że dziś w drużynie ostał się praktycznie jeden nominalny napastnik – Jakub Vojtusz. Odkąd Słowak – z braku laku? – wrócił do wyjściowego składu, tyszanie ani razu nie wygrali.

4. Konkurencja nie śpi

Nie jest też tak, że tyszanie przegrywają wyłącznie sami ze sobą, z własną niemocą. Przecież klubów, które mają podstawy ku temu, by marzyć dziś o ekstraklasie, jest w Fortuna 1 Lidze co najmniej 10. Na antenie radia Weszło FM trener Ryszard Tarasiewicz przekonywał, że tyszanie dysponują środkami na poziomie 12, 13. miejsca w stawce.

– Proszę pokazać mi, kto w poprzednich latach awansował z I ligi z budżetem 3,5 mln czy 3,7 mln zł. Nie oczekujmy cudów od moich zawodników. Jeśli się stawia poprzeczkę wysoko, to trzeba mieć świadomość, że jest 8-9 klubów mających większe możliwości finansowe, które nie przepychają się o półtora czy dwa tysiące złotych – przekonywał Tarasiewicz.

5. Za duży spokój

Szkoleniowiec na konferencjach prasowych broni zawodników. Czasem winy szuka w sędziach. Przekonuje, że wiosną, gdy wyniki były świetne, tyszanie ani szybciej nie biegali, ani lepiej nie grali, ani nie popełniali mniejszej liczby błędów. Właśnie, błędy – zdaniem Tarasiewicza, jesienią rywale wykorzystują pomyłki jego drużyny znacznie bardziej bezlitośnie niż w poprzednim sezonie.

Trener nie przestaje wierzyć w to, że GKS jest w stanie złapać serię zwycięstw i doskoczyć do czołówki. Skład nie ulega większym rotacjom, czego wytłumaczeniem może być wąska ławka. A personalny wstrząs mógłby by się przydać…

Kto wie – może takim wstrząsem okażą się słowa prezesa Grzegorza Bednarskiego, zapowiadającego wyciągnięcie konsekwencji finansowych względem drużyny? Pierwszą reakcję na tę deklarację poznamy w sobotnie popołudnie w Suwałkach.