GKS Tychy. Rozpalili ogień

Oskar Paprzycki zapewnia, że tyszanie po pierwszym zwycięstwie chcą iść za ciosem.


Po pięciu kolejkach piłkarze GKS-u Tychy plasują się na 14. pozycji i znajdują się punkt nad strefą spadkową. Po czterech meczach bez zwycięstwa podopieczni Artura Derbina nareszcie wygrali, ale potrzebują kolejnych sukcesów. Jednocześnie podkreślają, że styl w jakim sięga się po komplet punktów, nie jest istotny. Najważniejsze to kontynuować dobrą passę.

– Po meczu z Sandecją miałem odczucie, że zarówno w pierwszej, jaki i w drugiej połowie wchodziliśmy w grę trochę ospali – mówi Oskar Paprzycki.

– Po przerwie przeciwnik przeważał i momentami nas deklasował, a my na murawie – nie ma co ukrywać – cierpieliśmy długimi fragmentami. Przed meczem powiedzieliśmy sobie, że musimy wierzyć w przełamanie złej passy i to się udało.

Wśród zawodników, których po wygranej z Sandecją, trener Artur Derbin szczególnie chwalił za grę, był Oskar Paprzycki. Obok strzelców goli Nemanji Nedicia i Tomasza Wołkowicza, a także bramkarza Konrada Jałochy, który popisywał się interwencjami najwyższej klasy, defensywny pomocnik był filarem zespołu. Wyróżniał się zarówno skutecznością w rozbijaniu ataków rywali jak i dobrym rozpoczynaniem akcji ofensywnych trójkolorowych.

– W meczu z Sandecją dopiero strata gola nas tak naprawdę obudziła – uważa Paprzycki.

– Choć był to pierwszy celny strzał rywali, nie poddaliśmy się. Graliśmy z wiarą, że możemy to odrobić. Udało się szybko wyrównać po dobrej wrzutce z rzutu wolnego. Drugiego gola zdobyliśmy z karnego i usłyszałem, że szkoda, że nie strzelamy goli z akcji. Oczywiście wiem, że jest nad czym pracować i tego nie ma co ukrywać, bo to widać gołym okiem. Jednak w tym momencie nie liczy się to, jak strzelasz bramki, ale że je zdobywasz. Wcześniej mówiliśmy, że brakuje nam goli, a gdy strzeliliśmy dwa to słychać głosy, że „tylko” po stałych fragmentach gry.

Oskar Paprzycki w barwach GKS-u Tychy rozegrał już 32 spotkania I-ligowe, w których strzelił dwa gole. Na boiskach zaplecza ekstraklasy debiutował jednak w MKS-ie Chojniczanka i właśnie w jej barwach strzelił gola w meczu z Zagłębiem Sosnowiec. Na Stadionie Ludowym jednak jeszcze nie wygrał, bo w 2019 roku chojniczanie zremisowali tam 3:3, a rok temu z GKS-em Tychy musiał przełknąć gorycz porażki.



– Przełamaliśmy się już wygrywając pierwszy mecz w tym sezonie– zapewnia trener tyszan Artur Derbin.

– Rozpaliliśmy ogień i chcemy dokładać. Zdajemy sobie jednak sprawę z tego, jak trudne czeka nas zadanie. W Zagłębiu po dwóch porażkach z rzędu nastąpiła zmiana prezesa, co może działać mobilizująco. Musimy więc być przygotowani na walkę i zmotywowani. Złapaliśmy tlen w płuca i to nas na pewno motywuje.


Na zdjęciu: Po pierwszym zwycięstwie w Tychach powiało optymizmem. Oskar Paprzycki (z lewej) liczy teraz na dobry wynik w Sosnowcu.

Fot. Dorota Dusik