Z drugiej strony. Derbowe znaki czasów

Konfrontacji GKS Tychy – Ruch Chorzów w przeszłości zbyt wielu być nie mogło; tyski zespół występował w ekstraklasie raptem trzy lata, a Ruch do pewnego momentu stale. GKS wypracował sobie markę poprzez zdobycie wicemistrzostwa Polski w 1976 roku, ale – szczerze mówiąc – marka ta wygląda nader skromnie przy 14 tytułach mistrzowskich Ruchu. Cóż, w Tychach świetnie piszą historię, a uosobieniem tego jest Tyska Galeria Sportu – przedsięwzięcie, którym może pochwalić się niewiele klubów w Polsce.

Wspomnienie meczu GKS-u z Ruchem, rozegranego przed 42 laty, a przegranego przez tyszan 0:1 (patrz obok), jest również moim udziałem. Byłem w tych nieprzeliczonych tłumach, widziałem niestety tylko fragmenty boiska, a więc i meczu, ale liczył się przede wszystkim fakt uczestnictwa w tym wydarzeniu. Bo bardzo się chciało, bo wręcz nie wypadało nie być. Bo żyło się tym wydarzeniem na długo przed i na długo po. W końcu wynik tego meczu – zwłaszcza w odniesieniu do GKS-u – miał wpływ na końcowy kształt tabeli. Gdyby był inny, korzystny dla gospodarzy, może to oni byliby mistrzami Polski…

Abstrahując od tego, że to odniesienia do zawsze lepszej młodości, trudno pozbyć się wrażenia, że wszystko to była inna bajka. Nasza reprezentacja miała status potęgi (no fakt, teraz też), kluby raczej nie odpadały po pierwszej rundzie z europejskich pucharów, a wyprawa na mecz była po prostu wyprawą na mecz, a nie na wydarzenie pełne… opraw, z oddzielnymi sektorami (jeszcze całkiem niedawno klatkami) dla kibiców gości i nie kojarzyła się z zagrożeniem, totalną mobilizacją sił poli…, pardon – milicyjnych. Animozje, owszem, były, ale przecież bez spektakularnych przejawów przemocy.

Dzisiejsze czasy? Znamy, widzimy, dotykamy. A dotyka nas – w województwie śląskim – najbardziej to, że takie derby odbywają się nie w ekstraklasie, lecz w pierwszej lidze. I że obie te drużyny myślą głównie o tym, jak ustrzec się przed spadkiem.

Ale znakiem dzisiejszych czasów są i derby GKS-u Katowice z Zagłębiem Sosnowiec. Ambicje tych klubów są co prawda znacznie wyższe niż tych z Chorzowa i Tychów, tyle że to także tylko I liga, szanse na awans kojarzą się z dużym znakiem zapytania, no i decyzją wojewody na Bukowej znów nie będą mogli się pojawić kibice z Sosnowca.

I tak to – wcale niezłośliwie – możemy sobie przedstawiać: kiedyś ekstraklasa, wielkie emocje i nieprzeliczone tłumy na trybunach; dzisiaj I liga i kibicowska bieda – jakkolwiek ją rozumieć.