GKS Tychy. Rywal, który mu leży

Dominik Połap, wrócił do gry na prawej obronie. Zastąpił kontuzjowanego Bartosza Szeligę.


Na początku sezonu Dominik Połap, był pierwszym wyborem trenera Artura Derbina na prawej obronie GKS-u Tychy. Wydawało się, że urodzony 20 grudnia 1999 roku tyszanin i wychowanek tyskiej szkoły piłkarskiej z marszu przeskoczy z roli młodzieżowca do gry w wyjściowej jedenastce, zajmując miejsce kontuzjowanego Macieja Mańki.

– Początek sezonu miałem jednak nieudany – mówi, Dominik Połap.

– W drugiej kolejce zmienił mnie Bartek Szeliga i grał dobrze, więc musiałem mecze oglądać w roli rezerwowego albo wchodzić na ostatnie minuty. Cały czas jednak solidnie trenowałem i teraz gdy „Szeli” nabawił się kontuzji, przyszedł czas powrotu. Tydzień temu, wsiadając do autokaru, którym jechaliśmy do Łęcznej na mecz z Górnikiem, nie wiedziałem jednak jeszcze, że wrócę do składu. Z jednej strony byłem więc zaskoczony, gdy wieczorem w przeddzień meczu trener przyszedł i powiedział, że zagram i liczy na mnie. Jednak z drugiej strony, jak się jest świadomym zawodnikiem, to zawsze jest się przygotowanym i ja też byłem. „Przespałem się” z tą myślą, że będę grał i po spokojnej nocy byłem gotowy.

Poślizg i asysta

W meczu Górnik Łęczna – GKS Tychy padły dwie bramki, po jednej dla każdej z drużyn. Dominik Połap, miał bezpośredni udział w obydwóch golach. Przy tym straconym poślizgnął się przed polem karnym, co ułatwiło rywalom rozegranie akcji zakończonej trafieniem. Po chwili natomiast dośrodkował idealnie do Szymona Lewickiego, a ten obsłużył Nemanję Nedicia, który doprowadził do remisu.

– Bardziej w pamięci zapadł mi ten stracony gol – dodaje 20-letni tyszanin.

– Jestem obrońcą i z gry w defensywie jestem rozliczany, a nie zachowaliśmy czystego konta. To mnie martwi. Ale druga asysta przy wyrównaniu sprawiła, że bilans wyszedł na zero. W tym tygodniu nadal solidnie trenowałem i zdając sobie sprawę, że pod nieobecność trenującego na razie indywidualnie Bartka Szeligi jestem potrzebny zespołowi, chcę grać jak najlepiej. Tym bardziej że akurat z Miedzią Legnica, z którą zagramy najbliższy mecz, mam związane miłe wspomnienia, bo rok temu na naszym boisku wygraliśmy 4:1, a ja po fajnym rajdzie strzeliłem gola w sytuacji sam na sam z bramkarzem. W rewanżu, zakończonym remisem 2:2, miałem asystę przy naszym drugim golu. Liczę więc, że w sobotę też będę mógł powiedzieć, że Miedź jest rywalem, który mi leży.

Parę pozaboiskowych spotkań

W poprzednim sezonie Dominik Połap, był zawodnikiem „wielofunkcyjnym”. Grał na prawej obronie i na prawej pomocy. W tym sezonie wchodził nawet jako zmiennik napastnika i strzelił gola.


Czytaj jeszcze: Podpatrywali młodszych

– Gram wszędzie tam, gdzie wystawi mnie trener, ale z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że najlepiej się czuję na prawej obronie – zapewnia zawodnik mający za sobą 34 występy w GKS-ie Tychy w I lidze i 3 gole na koncie.

– Zdecydowanie to jest moja pozycja i tego się trzymajmy. Lubię grać w defensywie, bo tu czuję się dobrze. Coraz lepiej rozumiemy się też jako drużyna, a gdyby nie kontuzje, które powodują, że nasz skład trochę się zmienia, i uwzględniając, że jest sporo nowych zawodników, to nasz zespół szybciej byłby się scalił. Mieliśmy parę spotkań pozaboiskowych i nie było problemu. Razem gramy o to, żeby być w tabeli jak najwyżej. Jesienią chcemy sobie wypracować zalążek tego, o co będziemy grać wiosną, a naszym celem jest miejsce w pierwszej szóstce.


Na zdjęciu: Dominik Połap, chce wzmocnić swoją pozycję w drużynie, codziennie więc na to pracuje.
Fot. Dorota Dusik