GKS Tychy. Rywalizacja z „piłkarską matką”

Artur Derbin zna atuty Zagłębia Sosnowiec, ale przede wszystkim wierzy w swoich podopiecznych.


Patrząc na wiosenne wyniki GKS-u Tychy, można wrócić myślami do początku tego sezonu. Pół toku temu po bezbramkowym remisie z Podbeskidziem tyszanie wygrali bowiem bardzo trudny mecz z Sandecją, a później idąc za ciosem, pokonali: Zagłębie Sosnowiec, Arkę Gdynia i Chrobrego Głogów. Nic więc dziwnego, że spotkanie z sosnowiczanami podopieczni Artura Derbina czekają z wielkimi nadziejami na odzyskanie miejsca w pierwszej szóstce. Ba, od trzeciej w tabeli Korony Kielce dzielą trójkolorowych tylko 3 punkty, więc zwycięstwo w „świętej wojnie” jest bardzo potrzebne.

– Nie będę mówił, że mecz z Zagłębiem są dla mnie takie same jak wszystkie inne – mówi trener tyszan.

– W Sosnowcu się wychowałem. Byłem zawodnikiem tego klubu, który jest taką moją piłkarską matką. Prowadziłem tę drużynę na początku mojej trenerskiej drogi i doszedłem z nią do półfinału Pucharu Polski. Tego się więc nie da zapomnieć, ale to na 90 minut meczu zejdzie na drugi plan. Najważniejsze będzie wtedy to żeby moja obecna drużyna, a jest nią GKS Tychy, wywalczył komplet punktów. Zdaję sobie jednak sprawę, że to nie będzie łatwe zadanie. Zagłębie z trenerem Arturem Skowronkiem już w rundzie jesiennej zaprezentowało zmianę zarówno mentalu, jak i przede wszystkim ustawienia. Grają w systemie 4-3-3. Mają zawodników, którzy mogą kreować sytuacje w ataku pozycyjnym, ale także w ataku szybkim mają swoje atuty, więc będziemy się musieli przed tym zabezpieczyć.

Musi dojść do roszady

To znaczy, że dużo zależeć będzie od gry defensywnej, a w obronie tyszan, w porównaniu z meczem z Sandecją musi dojść do roszady. Prawy obrońca Maciej Mańka został podczas spotkania w Nowym Sączu ukarany czwartą w tym sezonie żółtą kartką i musi pauzować. Po kartkowym „odpoczynku” do gry gotowy jest jednak Dominik Połap więc ustawienie „tyłów” nie spędza trenerowi snu z powiek.

– Jak zwykle ostateczny skład podam półtorej godziny przed meczem – dodaje szkoleniowiec GKS-u Tychy.

– Najważniejsze jest to, że poza Maćkiem Mańką wszyscy pozostali zawodnicy są do mojej dyspozycji. Także Łukasz Grzeszczyk, który z powodu urazu nie pojechał z nami do Nowego Sącza od poniedziałku był już w pełnym treningu więc też mogę na niego liczyć. We wtorek ćwiczyliśmy na treningu grę obronną, a w środę elementy finalizacji naszych ataków więc i przód i tył mamy doszlifowany.

Snajperski instynkt

– Liczę, że w defensywie zagramy „na zero”, a z przodu nasi napastnicy coś ustrzelą. W Nowym Sączu okazał się, że można wygrać nawet po trafieniu samobójczym więc nie wywieram na nikim presji. Wierzę jednak mocno w to, że Daniel Rumin, który przyszedł do nas zimą właśnie po to, żeby wzmocnić siłę uderzeniową naszego zespołu, potwierdzi swój snajperski instynkt i zacznie strzelać. Jego czas na pewno przyjdzie. Tak samo mocno wierzę w to, że tak jak jesienią po bezbramkowym remisie z Podbeskidziem jesteśmy znowu w stanie wygrać kolejne spotkania i nawet poprawić tamten dorobek, czterech zwycięstw z rzędu. Nasza gra w Nowym Sączu pozwala na optymizm – kończy Artur Derbin.

Nastawieni na walkę

Dużą rolę w zwycięstwie z Sandecją odegrał defensywny pomocnik Wiktor Żytek, który zdobył w Nowym Sączu gola na 2:0. Nic więc dziwnego, że przed spotkaniem z Zagłębiem wychowanek SMS Łódź także jest pełen dobrych myśli.

– Zagłębie to na pewno groźny przeciwnik – przestrzega jednak 27-letni zawodnik tyskiej drużyny.

– Trudno ocenić ją wprawdzie na początku rundy, ale najważniejsze będzie nasze nastawienie, a my nastawiamy się na walkę i na ciężki mecz.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus