GKS Tychy – Sandecja Nowy. Punkty zdobyte w ciężkiej walce

Wychowanek Sandecji Nowy Sącz Bartosz Szeliga poprowadził GKS Tychy do pierwszego w tym sezonie zwycięstwa.


O tym, że tyszanie po dwóch meczach, w których nie strzelili gola, byli bardzo spragnieni zdobycia pierwszej w tym sezonie ligowej bramki, najlepiej świadczy… przemeblowanie w składzie. Artur Derbin, w porównaniu ze spotkaniem w Sosnowcu, w wyjściowej jedenastce GKS-u Tychy dokonał czterech przetasowań. Postawił na Jana Biegańskiego, który wrócił do gry po występie w reprezentacji U19, a obok niego do gry „wskoczyli”: Jakub Piątek, Łukasz Moneta i Bartosz Szeliga, który w 4 minucie otworzył gospodarzom drogę do bramki Sandecji. Wychowanek klubu z Nowego Sącza włączył się odważnie do akcji ofensywnej i prawy obrońca, niczym rasowy skrzydłowy wrzucił piłkę spod linii końcowej w pole karne gości. Tam prawy pomocnik Bartosz Biel, mając dużo miejsca i czasu przystawił tylko nogę do spadającej piłki i z 7 metrów, lekkim strzałem w róg bramki otworzył listę strzelców.

Nie znaczy to jednak, że zespół z Nowego Sącza, trafiony zaraz na początku meczu, padł na kolana. Drużyna Piotra Mandrysza przeszła do ofensywy i w 13 minucie Maciej Małkowski, wbiegł w pole karne miejscowych, dochodząc do pozycji strzeleckiej. Uderzył jednak za lekko i Konrad Jałocha, spokojnie złapał futbolówkę lecącą po murawie. W odpowiedzi po wrzutce Monety Biel znowu doszedł do piłki na 7 metrze, ale tym razem był naciskany i strzelił za lekko, żeby Szymon Tokarz miał problemy z obroną. Znacznie więcej problemów miał jego vis a vis, który w 23 minucie niepewnie interweniował po uderzeniu Małkowskiego z dystansu, ale miał szczęście, bo wykonujący dobitkę z bliska Maciej Korzym był na spalonym. 4 minuty później piłkę w tyskiej bramce umieścił Michal Piter-Buczko, ale sędzia odgwizdał faul stopera Sandecji.

Widząc, że rywale się rozpędzają tyszanie przenieśli ciężar gry na drugą połowę i raz za razem wykonywali stałe fragmenty gry. Po wrzutce Łukasza Grzeszczyk z rzutu rożnego w 35 minucie Nemanja Nedić główkował za wysoko. W 37 minucie po szarży Monety, kończącego rajd uderzeniem z 18 metra, do odbitej przez Tokarza piłki najszybciej doskoczył Damian Nowak, ale jego dobitka z 5 metra zakończyła się autem bocznym. Niecelny był też strzał Szeligi z dystansu jednak najważniejsze dla tyskich kibiców było to, że „trójkolorowi”, kontrolując grę w ostatnim kwadransie pierwszej połowy, spokojnie utrzymali jednobramkowe prowadzenie i schodzili na przerwę zadowoleni.

Nic więc dziwnego, że na drugą część spotkania gospodarze wyszli bez zmian i od razu zaatakowali, ale strzał Monety z 18 metra Tokarz znowu odbił do boku, ale tym razem nikogo nie było na dobitkę. I nagle w 48 minucie wszystko się zmieniło, bo Kamil Szymura sfaulował tuż przed polem karnym Korzyma, wychodzącego na czystą pozycję. Sędzia ukarał więc stopera GKS-u czerwoną kartką, a goście ruszyli do szturmu. Broniący się tyszanie, w szeregach których rozgrywającego Grzeszczyka zastąpił stoper Łukasz Sołowiej, odgryźli się w 56 minucie i z wywalczonego rzutu rożnego, po dośrodkowaniu Monety, główkujący Szeliga trafił pod poprzeczkę. Co prawda goście sugerowali, że piłka po odbiciu się od obramowania bramki nie przekroczyła linii bramkowej, ale arbiter wskazał na środek.

Po tym trafieniu tyszanie jeszcze bardziej się cofnęli i wykopywali piłki, a goście bili głową w mur, narażając się na kontry. W 68 minucie po przerzucie Monety i przedłużeniu lotu piłki przez Jakuba Piątka Biel uderzał z 10 metra, ale przestrzelił. Za wysoko główkował także Damian Nowak, po dośrodkowaniu Krzysztofa Wołkowicza z rzutu wolnego w 72 minucie.

Jałocha dopiero w 76 minucie miał okazję, żeby się wykazać. Najpierw paradą obronił kąśliwy strzał Małkowskiego z rzutu wolnego, a po chwili w podbramkowym zamieszaniu, po niepewnym piąstkowaniu, naprawił swój błąd, broniąc nogą główkę Korzyma. Bramkarz GKS-u popisał się także w 89 minucie broniąc mocny, płaski strzał Rafaela Victora z 18 metra. A gdy w doliczonym czasie gry Korzym umieścił piłkę w siatce, arbiter odgwizdał zagranie ręką napastnika Sandecji, która przegrała trzeci pierwszoligowy mecz z rzędu. Tyszanie natomiast po ostatnim gwizdku mogli się cieszyć z pierwszej w tym sezonie wygranej, okupionej wielkim wysiłkiem.


GKS Tychy – Sandecja Nowy Sącz 2:0 (1:0)

1:0 – Biel, 4 min, 2:0 – Szeliga, 56 min (głową).

GKS: Jałocha – Szeliga, Nedić, Szymura, Wołkowicz – Biel, J. Piątek (69. Paprzycki), J. Biegański, Grzeszczyk (54. Sołowiej), Moneta (69. Połap) – Nowak (85. Steblecki). Trener Artur DERBIN.

SANDECJA: Tokarz – Basta (69. Kasprzak), Boczek, Piter-Buczko, Danek – Chmiel, Kamiński (85. Ogorzały), Walski (69. Victor), Małkowski, Dudik (46. P. Mandrysz) – Korzym. Trener Piotr MANDRYSZ.

Sędziował Kornel Paszkiewicz (Wrocław). Widzów 2463.
Żółte kartki: J. Piątek, J. Biegański, Derbin-trener – Walski, Janikowski – kierownik drużyny. Czerwona Szymura (48, faul)

Piłkarz meczu – Bartosz SZELIGA.


Fot. Dorota Dusik