GKS Tychy. Skok na drugie miejsce

Po golu Macieja Mańki drużyna Artura Derbina wywiozła zwycięstwo z Niepołomic.


Po wygranym 1:0 meczu z GKS 1962 Jastrzębie trener tyszan na spotkanie z Puszczą wystawił praktycznie zupełnie nowy skład. Do jedenastki, po kartkowej pauzie wrócili: bramkarz Konrad Jałocha oraz defensorzy Nemanja Nedić i Maciej Mańka, który jednak z prawej strony został przesunięty na lewą obronę. Ponadto w środku boiska zagrali Wiktor Żytek i Jakub Piątek, a na lewym skrzydle spotkanie rozpoczął Kacper Piątek, z reguły występujący na prawej flance.

Te roszady nie wpłynęły jednak zasadniczo na konstrukcję zespołu. Tyszanie nadal tworzyli monolit w defensywie, a ofensywie liczyli na stałe fragmenty gry. Już w 16 minucie byli blisko szczęścia, bo po dośrodkowaniu Łukasza Grzeszczyka z rzutu rożnego najlepiej w polu karnym niepołomiczan ustawiony był Kamil Szymura, ale główkując z 8 metra trafił piłką w poprzeczkę.

Po tym sygnale ostrzegawczym zespół Puszczy przejął inicjatywę i oddalając piłkę od swojej bramki zaczął przeważać. Co prawda z akcji niepołomiczanie nie potrafili przedostać się w pole karne tyszan, ale wykonują raz po raz rzuty rożne i dalekie wyrzuty piłki z autu mocno niepokoili defensywę GKS-u. W 28 minucie nawet wypracowali w ten sposób pozycję strzelecką, bo dośrodkowana piłka spadła pod nogi Ivana Hladika, który celnie strzelił z 12 metra i bramkarz tyszan musiał się wykazać, żeby zachować czyste konto.

O wyniku pierwszej połowy zadecydowało szczęście Mańki. W 37 minucie bowiem Kacper Piątek, po zmianie stron z Bartoszem Bielem, wywalczył rzut wolny na prawej stronie boiska. Wrzucona przez Grzeszczyka piłka, choć została wybita przez gospodarzy na 25 metr nie opuściła jednak połowy miejscowych. Na 30 metrze powalczył o nią bowiem w powietrzu Dominik Połap, a na 16 metrze Nemanja Nedić zagrał w pole bramkowe. Tam Erik Cikos, starał się wyjaśnić podbramkową sytuację, ale wybijając piłkę nastrzelił atakującego go obrońce tyszan, a odbita od twarzy Mańki piłka wpadła do siatki Puszczy.

Tak zdobyte prowadzenie tyszanie utrzymali do ostatniego gwizdka sędziego, bo w drugiej połowie gole już nie padły. GKS tylko w 58 minucie miał szansę, żeby podwyższyć rozmiary zwycięstwa, bo po rzucie rożnym Bartosz Biel doszedł do sytuacji strzeleckiej, ale Gabriel Kobylak obronił mocne, płaskie, uderzenie z 14 metra. Był także czujny po uderzeniu Szymona Lewickiego, który za lekko uderzył z 12 metra w 75 minucie. Znacznie więcej pracy miał Konrad Jałocha, który w 62 minucie musiał się wykazać broniąc strzał głową Ievgena Radionova, a w ostatnich sekundach piąstkował kilka razy w podbramkowym zamieszaniu.

Z pomocą przyszedł mu też Kamil Szymura, który główkując wybił piłkę zmierzającą do bramki i nic dziwnego, że tyszanie z wielkim oddechem ulgi przyjęli gwizdek kończący mecz, po którym wspięli się na drugie miejsce w tabeli.


Puszcza Niepołomice – GKS Tychy 0:1 (0:1)

0:1 – Mańka, 37 min (głową)

PUSZCZA: Kobylak – Cikos (90. Wolak), Czarny, Hladik, Pięczek – Serafin (85.Cichoń), Uwakwe (90. Stokłosa), Tomalski (62. Stępień), Górski (62. Kobusiński) – Rakoczy, Radionov. Trener Tomasz TUŁACZ.

GKS: Jałocha – Połap, Nedić, Szymura, Mańka – Biel (85. Moneta), J. Piątek (78. Paprzycki), Żytek, Grzeszczyk (85. Steblecki), K. Piątek (85. Kargulewicz) – Lewicki. Trener Artur DERBIN.

Sędziował Marek Opaliński (Legnica). Mecz bez udziału publiczności.

Żółte kartki: Uwakwe, Hladik – Lewicki, Żytek.

Piłkarz meczu – Maciej MAŃKA.


Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus