GKS Tychy: Sołowiej rozwinął największą prędkość

Podopieczni Artura Derbina w dni nieparzyste trenują po dwa razy.


Po testowo-badawczym wprowadzeniu w tegoroczne treningi piłkarze GKS-u Tychy od poniedziałku realizują pierwszy z tygodniowych mikrocyklów, zaplanowanych przez sztab szkoleniowy Artura Derbina, na zimowy okres przygotowań.

– Gdybym miał naszą pracę określić jednym zdaniem, to powiedziałbym, że pracujemy nad siłą oraz wytrzymałością tlenową, dodając elementy technicznko-taktyczne – mówi Artur Derbin. – Przekładając to na język kibica mogę powiedzieć, że na poniedziałek, środę i piątek zaplanowaliśmy podwójne treningi, a we wtorek, czwartek i sobotę wpisałem do kalendarza jedne zajęcia.

W dni nieparzyste bramkarze rano spotykają się w klubowej siłowni, a reszta zawodników o 10.00 melduje się w siłowni Centrum Sportowego Bastion i praca wre. Następnie jemy dostarczony nam obiad, a po odpoczynku, o godzinie 16.00 spotykamy się na sztucznej murawie bocznego boiska, gdzie łączymy bieganie z zajęciami piłkarskimi.

Natomiast w dni parzyste wybiegamy o godzinie 11.00 na boisko i mamy trening taktyczno-techniczny. Do niego można też zaliczyć grę wewnętrzną, która czeka nas w sobotę.

Międzyczas na 5 metrze

Wyniki testów wziął pod lupę asystent Artura Derbina Kacper Jędrychowski, który stara się wykorzystać informacje zawarte w liczbach i „przetłumaczyć” je na potrzeby każdego zawodnika.

– Wynik badań i testów, które przeprowadzili trener naszej Akademii Filip Koralik oraz doktor z wrocławskiej Akademii Wychowania Fizycznego Bartosz Ochman pomagają nam ukierunkować zajęcia i służą do indywidualizacji obciążeń – wyjaśnia Kacper Jędrychowski.

– Jako ciekawostkę mogę podać na przykład, że najlepszy „międzyczas” złapany na 5 metrze mieli Kacper Piątek i Dominik Połap, a na mecie 30-metrowego odcinka najlepsze wyniki osiągnęli nasz młodzieżowy, rezerwowy bramkarz Kacper Dana i Oliver Nowak z drużyny juniorów.


Czytaj jeszcze: 30-metrowe sprinty i biegi na 5 okrążeń

Najwyższą prędkość na progu beztlenowym mieli natomiast Bartosz Szeliga i Nemanja Nedić, najlepszą restytucję, czyli powrót do wartości wyjściowej, mieli bracia Piątkowie, natomiast największą prędkość rozwinął Łukasz Sołowiej. U niego GPS wskazał „pik”.

Te osiągnięcia, tak samo jak rezultaty testów na siłowni, są jednak tylko danymi wyjściowymi, które chcemy poprawić. Mam nadzieję, że jeżeli uda się nam zrobić te same badania na zakończenie okresu przygotowawczego, to będziemy mogli powiedzieć, że droga, którą teraz idziemy jest właściwa.

Chętnych nie brakuje

Póki co wszystko przebiega zgodnie z planem. Także brak ruchów kadrowych w tyskim zespole można uznać za zgodny z przewidywaniami.

– Po pierwsze, najważniejsze, że zdrowie dopisuje – dodaje Artur Derbin. – Po drugie każdy zawodnik, co widać w oczach, czuje głód zajęć i chce się do rundy wiosennej przygotować jak najlepiej. To jest dla mnie bardzo cenna wskazówka, a na ewentualne ruchy kadrowe czekam spokojnie.

Na razie nowe twarze to jedynie zdolni juniorzy z naszego klubu. Dołączyli do nas i przyglądam się im dokładnie. Intensywnie śledzę też InStat analizując informacje o zawodnikach, którzy chcą przyjść do GKS-u Tychy. Chętnych nie brakuje, ale póki co o żadnych nazwiskach nie możemy oficjalnie nic powiedzieć.

Myślę, że do końca tego tygodnia sytuacja się nie zmieni, a pierwsi nowi zawodnicy mogą się pojawić u nas na testach w przyszłym tygodniu. W tej chwili najważniejsza jest ta praca, którą wykonujemy ze sprawdzoną już grupą zawodników, którzy chcą grać jeszcze lepiej i z taką myślą przygotowują się do rundy jesiennej.


Fot. Dorota Dusik