GKS Tychy. Strzelec z rozbitą głową

Kibice GKS-u Tychy zapamiętali Wiktora Żytka po lipcowym meczu, w którym, obandażowaną głową, strzelił gola i zastopował tyszan zbliżających się do strefy barażowej.


Wszystko potoczyło się bardzo szybko. W piątek Wiktor Żytek odszedł z Puszczy Niepołomice i przeprowadził się do GKS-u Tychy. W sobotę zagrał 45 minut w sparingu z FK Fotbal Trzyniec w koszulce z trójkolorowym trójkątem na piersiach, a w poniedziałek pojechał na zgrupowanie do Ustronia.

– Najpierw odbyły się konkretne rozmowy, po których przyszedł czas na ustalenia między klubami – mówi 26-letni defensywny pomocnik. – Zakończyły się pomyślnie i jestem w GKS-ie Tychy, który ma aspiracje na awans. Wprawdzie w tej chwili jesteśmy na 7 miejscu w tabeli, ale mamy zaległy mecz, po którym możemy awansować do szóstki i znaleźć się w strefie barażowej.

Na pewno jest tu bardzo fajne miejsce do rozwoju i żeby uczyć się grać, co mnie bardzo cieszy. Z zawodników, których spotkałem w szatni, wcześniej znałem Bartka Biela, z którym chodziłem do szkoły w SMS Łódź, ale nie dzwoniłem do niego, żeby wypytywać o klub i drużynę, bo nie chciałem zapeszać. Dopiero po przyjeździe Tychów w piątek spotkaliśmy się i miałem okazję z nim porozmawiać.

Wypadało podziękować

Kibicom GKS-u Tychy Wiktor Żytek zapadał w pamięci szczególnie po występie z 11 lipca ubiegłego roku. Rozpędzający się zespół Jarosława Zadylaka i Tomasza Horwata w deszczowym meczu przegrał z Puszczą 0:1, a zawodnikiem, który zastopował marsz tyszan do strefy barażowej okazał się piłkarz grający z obandażowaną głową.

Wiktor Żytek strzela gola GKS-owi Tychy. Fot. Dorota Dusik

– To był dla mnie pamiętny mecz, po którym przez media społecznościowe, podziękowałem fizjoterapeutom GKS-u Tychy za udzieloną pomoc – wspomina wychowanek UKS SMS Łódź. – Mnie ta obandażowana głowa posłużyła wtedy do zdobycia zwycięskiej bramki dla Puszczy. Wypadło więc podziękować i na pewno do tego tematu jeszcze wrócimy.

14 goli w sezonie

Trener Artur Derbin widzi dla nowego zawodnika miejsce w środku boiska i przewiduje dla niego głównie zadania defensywne, ale w piłkarskim CV Wiktora Żytka widać wyraźnie, że zdobywanie bramek nie jest mu obce. Już w swoim pierwszym seniorskim występie, jeszcze jako 19-latek, strzelił gola dającego zwycięstwo Lechii Tomaszów Mazowiecki w III-ligowym meczu z GKP Targówek.

W sezonie 2014/15 w 31 meczach strzelił 9 goli, a w następnych rozgrywkach, grając jesienią w Lechii i wiosną w rezerwach Śląska Wrocław, zanotował 29 spotkań i 14 trafień. Nie przebił się jednak do ekstrakalsowej drużyny wrocławian więc wrócił do Tomaszowa Mazowieckiego i w sezonie 2016/17 w 32 meczach strzelił 11 goli, a w kolejnym w 33 meczach zdobył 10 bramek.

Hat-trick z ŁKS-em

Nic dziwnego, że takiego piłkarza zauważyli działacze Puszczy i sprowadzili na zaplecze ekstraklasy. Pierwszy sezon nie było jednak „wystrzałowy”, bo 31 meczach I-ligowych i 3 ramach Pucharu Polski strzelba nie wypaliła. Zaoszczędzona amunicja została jednak wykorzystana. W poprzednim sezonie w 31 występach Żytek strzelił dla niepołomiczan 3 gole i powtórzył ten wynik w rundzie jesiennej obecnych rozgrywek w 17 spotkaniach.


Czytaj jeszcze: 5 goli w sparingu i 28 nazwisk na obóz

– Wszystkie trzy strzeliłem ŁKS-owi, w meczu zremisowanym 4:4 – przypomina były zawodnik łódzkiego klubu. – Wydaje mi się, że piłka szuka mnie w polu karnym i czasem udaje mi się znaleźć. Z łodzianami wiosną czekają nas dwa mecze i mam nadzieję, że chociaż w jakimś stopniu powtórzę ten dobry występ, a przede wszystkim zagram tak żeby nasz zespół zapunktował.

W każdym meczu będziemy chcieli punktować jak najwięcej, a jeżeli uda mi się strzelać gole to będę się cieszył. Moim mocnym atutem jest też gra w powietrzu. Wierzę, że pomogę drużynie GKS-u Tychy wywalczyć w tym sezonie miejsce w strefie barażowej i będziemy bić się o awans.

Gdy pięć lat temu byłem w Śląsku wydawało się, że ekstraklasa jest już blisko, ale jednak wtedy czegoś zabrakło. W tamtym momencie do środka pola było we wrocławskiej drużynie więcej zawodników doświadczonych, ale nie załamałem się tylko pracowałem dalej i czekałem na swoją szansę. Mam nadzieję, że uda mi się z GKS-em Tychy awansować do ekstraklasy i w końcu tam zagrać.


Fot. Dorota Dusik