GKS Tychy. Szkoda, że nic nie wpadło

Tyszanie i częstochowianie analizują bezbramkowy mecz.


Po sobotnim bezbramkowym boju ze Skrą Częstochowa piłkarze GKS-u Tychy schodzili z boiska bardzo niezadowoleni. Liczyli na więcej, ale żaden z 28 oddanych strzałów nie dotarł do siatki za plecami Mateusza Kosa. Trójkolorowi mieli więc o czym myśleć przez dwa dni, bo dostali wolne do wtorkowego popołudnia i spotkają się o godzinie 15.00 na murawie boiska lekkoatletycznego, żeby rozpocząć przygotowania do niedzielnego meczu z Puszczą w Niepołomicach.

– Uważam, że to był chyba nasz najlepszy mecz w tym sezonie – mówi skrzydłowy tyszan Bartosz Biel.

– Stworzyliśmy bardzo dużo sytuacji i dlatego naprawdę możemy czuć niedosyt. Nie weszliśmy w to spotkanie tak jakbyśmy chcieli. Nie szło nam rozegranie na trzech obrońców, ale gdy to zmieniliśmy i zaczęliśmy budować nasze sytuacje po przerwie zdominowaliśmy przeciwnika. Mieliśmy bardzo dużo sytuacji i szkoda, że nic nie wpadło. Mieliśmy dogodne sytuacje i to takie, które powinniśmy zamienić na bramkę. Ciężko mi powiedzieć dlaczego nie strzeliliśmy gola. Nie wiem z czego mogło to wynikać. Może po prostu brak szczęścia. We wcześniejszych spotkaniach mieliśmy go sporo, ale ostatnio ze Stomilem i teraz ze Skrą nie sprzyjało nam. Czasem tak jest, ale mam nadzieję, że już w najbliższym spotkaniu ta nasza skuteczność będzie na wyższym poziomie i uda się nam wygrać spotkanie.

6 mecz bez straty gola

Przygotowując się do niego podopieczni Artura Derbina jutro trenować będą dwa razy, a od czwartku do soboty spotkają się raz dziennie i w niedzielę udadzą się na wieczorny spektakl w Niepołomicach. Skra natomiast ten tydzień ma znacznie krótszy, bo już w piątek o 18.00 częstochowianie zagrają w Olsztynie ze Stomilem, licząc że ich 34-letni bramkarz znowu nie da się pokonać. W 11 występach w tym sezonie dokonał już tej sztuki 6 razy.

Cieszyć się każdym meczem

– Cieszę się, że kolejny raz pomogłem drużynie zachować czyste konto – zapewnia Mateusz Kos, który zanotował dziesięć skutecznych interwencji.

– Ciężko pracuję na treningach i staram się cały czas utrzymać wysoki poziom oraz wykorzystać swoje doświadczenie. Wiem po co wchodzę do tej „klatki”. Mam świadomość, że tym wieku trzeba się cieszyć każdym meczem i nic innego mi nie pozostaje. Szanujemy ten punkt zdobyty w Tychach, choć nie zapominajmy, że w pierwszej połowie mieliśmy fajne sytuacje. Nie udało się wygrać więc do Olsztyna pojedziemy po trzy punkty, ale musimy też wyciągać wnioski z tego co było w meczu z GKS-em.

Pretensje do kolegów

– Po ostatniej akcji meczu miałem pretensje do kolegów, o to że w końcówce za bardzo myśleli jeszcze o strzeleniu gola. Nie udało się i to tyszanie wyszli z kontrą, a my zamiast przerwać akcję na ich połowie to daliśmy im możliwość uderzenia. Kuba Piątek spudłował, ale myślę, że nawet gdyby trafił to ten strzał też bym obronił. Mam nadzieję, że ta lekcja poskutkuje, bo Stomil, choć jest w tabeli 4 punkty za nami, ma dobrych piłkarzy. Z Wojtkiem Reimanem miałem przyjemność 6 lat temu grać w Rakowie jeszcze w II lidze, a w Olsztynie jako bramkarz Rakowa grałem w I lidze 4 lata temu i choć wygraliśmy 3:1 to pamiętam, że łatwo nie było. Musimy się więc mocno starać, żeby się nie dać zaskoczyć, a ja nie ukrywam, że chciałbym dorzucić do swojego dorobku kolejny mecz bez straty gola – kończy bramkarz Skry.


Fot. Dorota Dusik