GKS Tychy. Pokazał, że potrafi

Ci, którzy na sparingowy mecz tyszan z SFC Opawa (2:1) przyszyli zobaczyć, ile da sprowadzenie pozyskanego tuż przed zamknięciem okienka transferowego napastnik Szymon Lewicki, opuszczali stadion z przekonaniem, że największym wygranym kontrolnej gry okazał się Wojciech Szumilas.

Stara się, jak może

22-latek z Lędzin w tyskiej drużynie seniorów debiutował już wiosną 2016 roku i świętował awans do I ligi. Na zapleczu ekstraklasy rozegrał wtedy w ciągu półtora sezonu 29 spotkań i strzelił 2 gole, nim na wiosnę 2018 roku został wypożyczony na pół roku do II-ligowej Legionovii. Po powrocie został uznany za niepotrzebnego i przez sezon grał w czwartoligowych rezerwach. Od lipca znowu jest jednak w kadrze tyszan, ale na razie, jeżeli już wychodził na murawę, to w roli skrzydłowego. O tym, że najlepiej czuje się na środku pomocy udowodnił w spotkaniu kontrolnym z jedenastką z Opway, zastępując na ostatnie pół godziny Łukasza Grzeszczyka. Groźnie dośrodkowywał z rzutów wolnych i rożnych, zaliczając asystę przy golu dającym zwycięstwo 2:1. Próbował też strzałów z dystansu.

– Robiłem to, co umiem najlepiej – mówi skromnie zawodnik. – Dwa razy mogłem jednak uderzyć lepiej. Po prostu starałem się pokazać z jak najlepszej strony i cieszę się, że wyszło. Większość dośrodkowanych piłek docierała do Marcina Biernata, który czuje moje wrzutki. Rozmawiamy o tym, żebym zagrywał odchodzące piłki. On już wie jak się do nich ustawić i znajduje się w odpowiednim miejscu. Powiem szczerze, że najlepiej czuję się na pozycji numer dziesięć, albo niżej na „ósemce”. Jednak gdy trener dawał mi szansę gry na skrzydle, to doceniałem to, że mogę wybiec na boisko i reprezentować GKS Tychy. To jest dla mnie najważniejsze – podkreśla Szumilas.

GKS Tychy. Królewskie marzenia sponsora

Trener Ryszard Tarasiewicz także dostrzegł dobre wejście zawodnika, ale to nie znaczy, że w tyskim zespole szykuje się zmiana lidera.
– Na „dziesiątce” mamy Łukasza Grzeszczyka. Tylko w razie ewentualnej niedyspozycji zdrowotnej naszego kapitana taka zmiana wchodziłaby w rachubę – zaznacza szkoleniowiec tyszan. – Szumilas ma co prawda więcej dynamiki od „Grzeszcza”, ale dynamika to nie wszystko. Potrzebna jest też na tej pozycji umiejętność zmiany rytmu gry, a to jest atut naszego lidera. W tym kierunku musi więc iść „Szumi”, bo nieraz te aspekty, które wykonuje na boisku, są w jednym rytmie i on wie, że to mu nie pomaga. Dlatego do dynamiki musi jeszcze dodać sinusoidę prowadzenia akcji. On wie, że nad tym ma pracować.

Liczy na Lewickiego

O ile w przypadku Wojciecha Szumilasa trener Ryszard Tarasiewicz, nawet bez analizy sparingowego mecz z SFC Opawa o swoim podopiecznym wie bardzo dużo, to Szymon Lewicki stanowi na razie czystą kartę. Dlatego mecz kontrolny, rozegrany zamiast przełożonego na 18 września ligowego spotkania ze Stalą Mielec, był w tym przypadku znakomitą okazją do pierwszej przymiarki.

– Oczywiście znamy atuty Szymona – dodaje Tarasiewicz. – Chcemy zawodnika, który gra dobrze głową, bo atakujemy skrzydłami i potrzebujemy kogoś, kto wykorzysta nasze dośrodkowania. A on umie to robić. Potrafi strzelać i zgrywać, ale też utrzymuje się przy piłce, co jest ważne w zachowaniu naszej głębi ofensywnej, żeby linia pomocy, po zagraniu dłuższej piłki, mogła podejść. Ponadto jest precyzyjny, co cechuje zawodników lewonożnych oraz dobrze się czuje w grze kombinacyjnej. Było to wszystko widać w tym jego półgodzinnym występie z wymagającym rywalem, jakim był zespół z czeskiej ekstraklasy i liczę, że potwierdzi to, a nawet pokaże więcej w kolejnych spotkaniach już o ligowe punkty.

 

Na zdjęciu: Wojciech Szumilas (z lewej) walczy o swoje miejsce w składzie GKS Tychy.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem