GKS Tychy. Tak samo ważny jak… każdy

Na odprawie Konrad Jałocha uważnie wsłuchiwał się w analizę gry ŁKS-u.


W przeddzień inauguracji I-ligowych rozgrywek bramkarz GKS-u Tychy Konrad Jałocha wziął udział w konferencji prasowej i jako przedstawiciel rady drużyny, w której są także Łukasz Grzeszczyk i Maciej Mańka, zapewnił, że trójkolorowi są gotowi do startu.

– Na pewno w dniu inauguracji ekstraklasy, gdy my przygotowywaliśmy się do ostatniego sparingu, pojawiła się taka myśl, że niewiele zabrakło, żebyśmy to my byli w najwyższej klasie – stwierdził bramkarz grający już piąty sezon w tyskiej drużynie.

– Niestety tak się nie stało i trzeba to po prostu odciąć grubą kreskę oraz skupić się na tym co jest przed nami. A przed nami mecz z ŁKS-em i chcemy zrobić wszystko żeby dobrze zacząć. Po atmosferze w szatni widać, że wszyscy już ochłonęli po tym jak zakończył się poprzedni sezon i skupiają się na tym, żeby początek nowych rozgrywek był dobrym prognostykiem na przyszłość. Widać to także w oczach nowych zawodników, którzy szybko się wkomponowali w zespół, którego największym plusem letnich przygotowań, z mojego punktu widzenia jest forma Sebastiana Stebleckiego.

Wysoko zawieszona poprzeczka

O co gra tyski zespół w tym sezonie nie trzeba nikogo pytać, bo cel drużyny która w minionych rozgrywkach otarła się o awans jest jednoznaczny. Pozostaje jednak kwestia indywidualnych planów, a Konrad Jałocha lubi sobie wysoko zawiesić poprzeczkę.

– Będę chciał poprawić wynik z zeszłego sezonu – dodaje dwumetrowy golkiper tyszan.

– Puściłem 28 goli i 12 razy zachowałem czyste konto więc chciałbym, żeby ten bilans, w tym sezonie był lepszy, a przede wszystkim żeby nie „złapać” żadnej czerwonej kartki co w wiosną przytrafiło mi się dwa razy za faul poza polem karnym. Nie znaczy to jednak, że na granicy pola karnego „zamontowałem” sobie czerwone światło, bo wszystko zależy od sytuacji meczowej. Zresztą było to widać po tych dwóch czerwonych kartkach, bo gdy w spotkaniu z Termalicą była taka potrzeba to interweniowałem poza szesnastką. Nie mam więc z tym problemu i chodzi tylko o to, żeby to były skuteczne interwencje. Na takie liczę w meczu z ŁKS-em, z którym wiosną graliśmy dwukrotnie i te mecze w naszym wykonaniu były dobre. Przede wszystkim ten pierwszy w tym roku wygrany w Łodzi 3:0. U siebie też zagraliśmy solidnie, a był to mecz ciężki gatunkowo, bo w ostatniej kolejce mieliśmy jeszcze szansę awansu, gdyby Radomiak i Termalica się potknęły. Ostatecznie okazało się co prawda, że nawet zwycięstwo nie dałoby nam miejsca w pierwszej dwójce, ale to już historia. Teraz czeka nas nowe rozdanie i skupiamy się na rywalu, który ma też nowe twarze w składzie i nowego trenera więc na analizie wsłuchiwaliśmy się jak łodzainie grają i jak się zachowywać w danych sytuacjach żeby wywalczyć korzystny wynik.

Grać z najlepszymi

Tyszanie od razu na początku sezonu grają z uznanym rywalem, ale nie tylko nazwa ŁKS-u budzi szacunek wśród rywali, którzy stawać będą na drodze GKS-u Tychy.

– Po to się gra, żeby grać z najlepszymi – zapewnia Konrad Jałocha.

– A w I lidze nie brakuje markowych nazw więc z każdą będziemy chcieli wygrać. Nie ma jakiejś jednej drużyny, jednego spotkania, na które bym się nastawiał. Wszystkie są tak samo ważne i w każdym chciałbym punktować. Żaden mecz nie jest już jakimś szczególnym. Nawet z Arką Gdynia, do której mam sentyment związany z awansem do ekstraklasy i grą w jej barwach wśród najlepszych drużyn w kraju. Ten pierwszy mecz w Gdyni był taki szczególny, ale teraz to już będzie taki sam występ jak wszystkie inne, tak samo ważny jak… każdy od meczu ŁKS-u zaczynając.


Fot. Dorota Dusik