GKS Tychy. Taktyka prostych środków

Kadra GKS-u Tychy na mecz z Resovią wyraźnie uległa wzmocnieniu.


Na mecz GKS-u Tychy, plasującego się na czwartym miejscu I-ligowej tabeli, z zajmującym szesnastą pozycję zespołem Akplan Resovia, na pewno nie można patrzeć przez pryzmat klasyfikacji obowiązującej po 21. kolejkach. Nie można jednak także twierdzić, że to rzeszowianie, którzy tydzień temu na swoim boisku pokonali absolutnego lidera z Niecieczy są faworytami w starciu z drużyną trójkolorowych, mających za sobą dwa słabsze występy, czyli porażkę w Nowym Sączu i bezbramkowy remis na swoim boisku z GKS-em Bełchatów.

– Moim zdaniem koledzy, którzy weszli do gry dobrze wywiązali się ze swoich zadań – twierdzi Wiktor Żytek, którego z udziału w meczu z bełchatowianami wyeliminowała choroba. – Mieliśmy swoje sytuacje i szkoda, że nie udało się ich wykorzystać. Dopisaliśmy jednak do swojego dorobku punkt i walczymy dalej.

W tej walce trener Artur Derbin może znowu liczyć na zawodników, których tydzień wcześniej nie miał do swojej dyspozycji i musiał zupełnie przebudować defensywę od bramkarza zaczynając.

– Zmiennicy weszli i spisali się dobrze – przypomina szkoleniowiec tyszan. – Zagraliśmy na zero z tyłu i nasz bramkarz Adrian Odyjewski, w swoim drugim meczu w I lidze, drugi raz mógł się pochwalić stuprocentową skutecznością.

Wykorzystał ten swój czas w pełni i w samej analizie, którą zrobiliśmy po meczu nie mogliśmy się doszukać sytuacji, w których moglibyśmy sformułować informacje dotyczące konieczności poprawy. Jeszcze raz więc podkreślę, że „Odys” spisał się bardzo dobrze, ale na tej pozycji potrzebna jest stabilność i spokój, a u nas od początku sezonu jest hierarchia, w której numer jeden na tej pozycji jest Konrad Jałocha.

Są już z nami także pozostali nieobecni: Nemanja Nedić, który wyjechał do domu w sprawach osobistych, bo z jednej strony przeżył bardzo bolesne chwile spowodowane śmiercią ojca, a z drugiej radosne, bo urodził się mu syn oraz Wiktor Żytek, który nie grał z powodu choroby.

Stałe fragmenty gry

O tym, że GKS Tychy grający w najmocniejszym składzie na wyjeździe potrafi na wyjeździe zdobywać komplet punktów w tym roku przekonały się już zespoły ŁKS-u i Stomilu. Czy w Rzeszowie tyszanie wrócą na zwycięską ścieżkę, z której po pięciu wygranych z rzędu zepchnęła ich Sandecja?

– Resovia ma swoje cele – dodaje Wiktor Żytek. – Z myślą o wywalczeniu utrzymania dokonała zimą ciekawych transferów i udowadnia, że jest mocnym zespołem. Zwycięstwo z liderem świadczy o tym najlepiej, ale z drugiej strony nasza liga jest taka, że w niej – co widać po wynikach z kolejki na kolejkę – każdy może wygrać z każdym. Na pewno nie możemy zlekceważyć naszego najbliższego rywala, który w tym roku już cztery gole strzelił po stałych fragmentach gry. Musimy więc być przy nich szczególnie skupieni.

Specyficzna piłka nożna

Dobre zdanie o rzeszowianach ma także sztab szkoleniowy trójkolorowych. Jak zwykle analizą gry przeciwników zajął się Tomasz Horwat, a nad stałymi fragmentami gry pochylił się Kacper Jędrychowski i do spółki z Arturem Derbinem opracowali taktykę.

– Resovia to drużyna solidnie wzmocniona i w ostatnich dwóch meczach, bo przed spotkaniem z liderem zremisowała z Miedzią, pokazała że potrafi zdobywać punkty w potyczkach z rywalami znacznie wyżej notowanymi – przypomina Artur Derbin.

– W ogólnym opisie tej drużyny trzeba też zwrócić uwagę na to, że na swoim boisku, nazwijmy to dość specyficznym, na którym nawierzchnia determinuje sposób gry, czują się pewniej niż przeciwnik. Zdajemy więc sobie sprawę z tego, że w Rzeszowie obowiązywać będzie taktyka prostych środków. Dużo będzie gry fizycznej i długich podań i zagrań diagonalnych. Na to jesteśmy mocno nastawieni. To będzie specyficzna piłka nożna, do której musimy się szybko zaadaptować i mentalnie też się na to nastawić.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus