GKS Tychy. Tarasiewicz trochę się pomylił

 

Ten, kto zna trenerską filozofię Ryszarda Tarasiewicza, podczas meczu z Sandecją mógł przecierać oczy ze zdziwienia. W spotkaniu inaugurującym rundę wiosenną szkoleniowiec GKS-u Tychy dokonał bowiem w trakcie gry tylu roszad, jakby jeszcze nie zakończył zimowego okresu przygotowawczego.

Wojciech Szumilas, który dopiero w ostatnim ubiegłorocznym meczu z ŁKS-em Łódź pierwszy raz zagrał w zespole trenera Tarasiewicza jako środkowy pomocnik, pozostał w środku drugiej linii. Wystąpił na pozycji numer 8, a efektem jego udanej współpracy z „10”, Łukaszem Grzeszczykiem, był gol otwierając tyskie konto strzeleckie w 2020 roku.

Z pozostałych roszad – dokonanych już w trakcie gry – szkoleniowiec GKS-u nie może być jednak tak zadowolony.

Zmiennik Szumilasa Dario Kriszto nie pomógł utrzymać prowadzenia 2:1, a wprowadzony za lewego obrońcę pomocnik Wilson Kamavuaka również nie może być zadowolony ze swojego debiutu.

Po czerwonej kartce, którą – w konsekwencji dwóch „żółtek” – został ukarany stoper Marcin Biernat, reprezentant Demokratycznej Republiki Kongo z niemieckim obywatelstwem stanął w środku obronnego łańcucha.

Trudno go jednak nazwać filarem obrony, bo to właśnie jego interwencja – zdaniem sędziego – była nieprzepisowa. Na nic zdało się rozłożenie rąk w polu karnym, ani próba wytłumaczenia arbitrowi po meczu, że faulu nie było. W 87 minucie goście doprowadzili do remisu i atakowali do końca.

Podpowiadała intuicja

– Chciałem, żeby w końcówce meczu nasz zespół miał kontrolę w środkowej strefie boiska – wyjaśnia [Ryszard Tarasiewicz]. – Widząc, że „Szumi” za bardzo się cofał i dublował „Kikim” (Keonem Danielem), a także zabierał grę środkowym obrońcom, postanowiłem zrobić zmianę i Dario Kriszto wszedł na swoje nominalne miejsce.

Drugą zmianę oraz związaną z nią roszadę podpowiadała mi intuicja. Było przecież 2:1, a Ken Kallaste miał na koncie żółtą kartkę i obawiałem się, że może złapać drugą, bo rywale atakowali w bocznych sektorach.

Pomyślałem sobie, że przesunięcie tam „Kikiego” ze środka linii pomocy rozwiąże nam sprawę. Wiedziałem, że on tam sobie da radę, bo jest rozsądnym zawodnikiem i sprawdzonym na tej pozycji. Liczyłem na wzmocnienie środka boiska bez szukania na siłę trzeciej bramki. Wilson wchodził na boisko z zadaniem przytrzymania piłki w drugiej linii i odbioru w tym sektorze.

Na te kilkanaście minut nie było potrzeba sił do biegania, ale mądrości i doświadczenia, żeby wprowadzić spokój w środku boiska i agresją w odbiorze odrzucić rywali od naszego pola karnego. Ponadto spodziewając się, że rywale będą próbowali dośrodkowań w nasze pole karne, jego wzrost też był argumentem decydującym o tym, że postawiłem na niego.

Nie sprawdziły się

– Moje przeczucia nie do końca się sprawdziły, bo drugą żółtą kartką został ukarany stoper, nie lewy obrońca – dodaje szkoleniowiec tyszan. – Tego spokoju, który miał wprowadzić Wilson, także mi zabrakło, ale to nie znaczy, że jego reakcja kosztowała nas stratę punktów. Mimo najlepszych chęci, każdy zawodnik, który przychodzi do nowej drużyny, musi poczuć zespół i ligę, do której trafił.

To nie jest tak, że piłkarz, w dodatku nie w pełni przygotowany do sezonu, wchodzi do zespołu i od razu będzie brylował. Nie o to zresztą chodziło. Ten wybór, z przesunięciem go na ostatnie sekundy do środka obrony po czerwonej kartce dla „Bieriego” był dla mnie oczywisty, tak samo jak oczywiste jest to, że każdy dzień treningu będzie pracował na jego korzyść.

Wachlarz możliwości

– Abstrahując od wyniku meczu z Sandecją było widać, że mamy wachlarz możliwości i wpuszczając zawodników na pole gry robimy to z myślą o tym, że mogą pomóc w zmianie scenariusza.

Nie szukaliśmy na siłę gry w ofensywie. Dlatego odrzuciliśmy wprowadzenie Łukasza Monety za „Szumiego” i przesunięcie Sebastiana Stebleckiego na środek, a taki wariant też był brany pod uwagę. W tym momencie jednak nie miałby on sensu, bo mecz był na grillu – jak my to mówimy.

Gotowało się, a my chcieliśmy zrównoważyć grę w środku boiska. Nie udało się i trzeba z tego wyciągnąć wnioski przed najbliższym meczem z Chrobrym Głogów – kończy Ryszard Tarasiewicz.

 

Na zdjęciu: Po czerwonej kartce, którą został ukarany stoper Marcin Biernat, przemeblowana defensywa tyszan nieco się rozsypała…