GKS Tychy. Ten bilans może niepokoić

Artur Derbin był zadowolony z dużych fragmentów gry GKS-u Tychy w opawskim sparingu.


Bilans sparingów rozegranych tej zimy przez GKS Tychy może niepokoić sympatyków trójkolorowych. Drużyna Artura Derbina przegrała z LKS-em Goczałkowice 0:2, z Legią Warszawa 0:4, zremisowała 2:2 z GKS-em Jastrzębie, a po zwycięstwie 2:0 z Puszczą Niepołomice uległa 2:4 drużynie Slezsky FC Opawa. Ci, którzy uważali, że od remisu z jastrzębianami i solidnie przepracowanym zgrupowaniu w Ustroniu wszystko idzie już w dobrym kierunku, teraz mają twardy orzech do zgryzienia.

Krzysiek krwawił

– W Opawie zetknęliśmy się z twardą, męską grą, bo taką od pierwszego gwizdka sędziego zaproponował nam czeski drugoligowiec – mówi trener tyszan.

– Pierwszy ucierpiał Krzysiek Wołkowicz i gdy był opatrywany poza boiskiem, bo krwawił, straciliśmy pierwszego gola. Po tym trudnym początku szybko jednak uporządkowaliśmy swoją grę i przyznam, że już z większej części pierwszej połowy mogłem być zadowolony. Przejęliśmy inicjatywę, osiągnęliśmy przewagę i wypracowaliśmy kilka okazji bramkowych. Marcin Kozina, posłał piłkę obok słupka, uderzenie Daniela Rumina obronił bramkarz, a Bartek Biel przestrzelił. Dodajmy jeszcze do tego wyłapane przez golkipera uderzenie Kuby Piątka, który wszedł za kontuzjowanego Miłosza Pawlusińskiego i obraz pierwszej połowy będzie w miarę pełny.

Kontuzjowany Pawlusiński

Zanim przejdziemy do analizy i wniosków wynikających z drugiej części gry w Opawie zatrzymać się musimy przy sformułowaniu „za kontuzjowanego Miłosza Pawlusińskiego”. Nie opuścił boiska o własnych siłach. Wstępne diagnoza sugerowała, ze zerwał więzadła w kolanie, ale o szczegółach będzie można mówić po wynikach rezonansu.

– Po przerwie dalej atakowaliśmy i choć na początku drugiej odsłony naraziliśmy się na kontry, to z pomocą słupka nie daliśmy sobie strzelić drugiego gola, za to sami pokazaliśmy skuteczność – dodaje szkoleniowiec GKS-u Tychy.

– Łukasz Grzeszczyk najpierw idealnie obsłużył Daniela Rumina, a następnie sam sfinalizował płynną akcję, rozpoczętą od zagrania z naszego pola karnego i po godzinie gry prowadziliśmy 2:1.

Bolączki dobrze znane

– Ta nasza dobra gra, ze znakomitą sytuacją sam na sam Kamila Kargulewicza trwała do 83 minuty, a w końcówce, niestety, odezwały się dobrze nam znane bolączki. Najpierw po rzucie wolny, a następnie po rzucie rożnym straciliśmy dwie bramki i tego jest mi najbardziej szkoda. Czwarty gol był efektem straty piłki na swojej połowie i te ostatnie 7 minut sprawiło, że wróciliśmy do domu z porażką. 70 minut gry było jednak na duży plus i w ostatnich dwóch tygodniach przed inauguracją rundy wiosennej musimy zrobić wszystko, że sił, koncentracji i dobrej gry wystarczyło na „cały zegar”, od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziego.

Czas na próbę generalną

W tym celu tyszanie trenować będą od dzisiaj już w typowym meczowym mikrocyklu. Zaczną od dwóch wtorkowych zajęć, a w środę, czwartek i piątek ćwiczyć będą raz, żeby w sobotę przetrzeć się w próbie generalnej. Pierwsza jedenastka zmierzy się o 11.00 z 14. po rundzie jesiennej drużyną zaplecza czeskiej ekstraklasy FK Trinec, a o 13.00 druga część zespołu zagra z 17. zespołem polskiej II ligi Hutnikiem Kraków.


Na zdjęciu: Artur Derbin i jego asystent Przemysław Pitry mają nad czym myśleć…
Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus