GKS Tychy. Tęsknota za boiskiem

Wojciech Szumilas wspomina prezent od „zajączka” i ma nadzieję, że ten sezon uda się dokończyć na boisku.

To już miesiąc. Tyle mija od dnia, w którym [Wojciech Szumilas] w 90 minucie ćwierćfinałowego meczu Pucharu Polski GKS Tychy – Cracovia, strzelił efektownego gola i doprowadził do dogrywki. Chwilę później 23-letni pomocnik tyszan bombą zza pola karnego „ostemplował” jeszcze poprzeczkę drużyny z ekstraklasy i niewiele brakowało, żeby pierwszoligowcy sprawili niespodziankę.

Ostatecznie do niej nie doszło, bo krakowianie w 115 minucie trafieniem Pellego van Amersfoorta przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę i… zaczęła się przerwa spowodowana stanem epidemii, w którym wszystkie rozmowy zaczynają się od pytania o zdrowie.

Historyczne El Clasico

– U mnie wszystko w porządku – mówi piłkarz. – Jestem w lędzińskim domu razem z rodziną. Tata jeździ do pracy, w której ma kontakt z jednym współpracownikiem, mama – nauczycielka – prowadzi lekcje z domu, a brat – przygotowujący się do matury też ma co robić, ale czasem mi towarzyszy w zajęciach z piłką.

Treningi urządzam sobie w swoim pokoju albo na ogródku. Mam rozpiskę z ćwiczeniami i raz jest to trening siłowy, a drugi raz z piłką. Dwie-trzy godziny codziennie poświęcam na to, żeby utrzymać formę, a we wtorki po porannych zajęciach siłowych i poobiednim relaksie dochodzi godzina pracy na zewnątrz, czyli bieganie i trochę kontaktu z piłką.

O silnych strzałach nie ma jednak mowy, chyba że podczas gry w FIFA. Najważniejsze jednak jest to, że kondycja jest podtrzymywana, ale tęsknota za boiskiem rośnie z dnia na dzień, tym bardziej, że pogoda jest wymarzona do gry. Dlatego kiedy się bierze piłkę do ręki chciałoby się ją kopnąć z całych sił.

O tym co znaczy siła oraz precyzja strzałów Wojciecha Szumilasa w tym sezonie przekonało się już 8 bramkarzy. Na pierwszoligowych boiskach wychowanek MKS Lędziny strzelał gole w jesiennych meczach z: Chrobrym Głogów, Bruk-Betem Termalicą Nieciecza, Puszczą Niepołomice i Miedzią Legnica, a dorzucił do nich także pucharowe bramki z GKS-em Bełchatów i ŁKS-em Łódź.

Natomiast wiosnę rozpoczął od otwarcia tegorocznej listy strzelców GKS-u Tychy w meczu z Sandecją i jej – mamy nadzieję chwilowym – zamknięciu w pucharowym meczu z Cracovią.

– Życie przeszłością to nie dla mnie – dodaje Wojciech Szumilas. – Siedząc w domu mam na przykład sporo czasu na oglądanie starych meczów, ale tylko jedno spotkanie udało mi się przesiedzieć od początku do końca.

Zainteresowało mnie El Clasico z sezonu 2004/2005, czyli z czasów, których rywalizowali ze sobą Brazylijczycy – mistrzowie świata Ronaldinho w barwach Barcelony i Ronaldo w barwach Realu Madryt.

Nie emocjonowałem się przebiegiem meczu, bo wynik znałem i wiedziałem, że wygra lepszy czyli Barca, ale to co prezentowali zawodnicy obydwu drużyn przekuwało uwagę od pierwszego do ostatniego gwizdka. Inne archiwalne mecze oglądam tylko fragmentami.

Koszulka Arsenalu

W czasie piłkarskiej kwarantanny przychodzi także czas Świąt Wielkanocnych, które – tak samo jak piłkarska runda wiosenna w najlepszym z dotychczasowych sezonów w wykonaniu Wojciecha Szumilasa- mają w tym roku inny wymiar.

– Albo ja, albo Marcin chodziliśmy w Wielką Sobotę święcić pokarmy, a później spędzaliśmy świąteczny czas w gronie rodzinnym – wspomina. – Tym razem rodzinnej atmosfery też nam na pewno nie zabraknie, ale to nie będzie to samo.

Gdy byliśmy dziećmi przychodził też do nas „zajączek” z prezentami. Znajdowaliśmy więc w ogrodzie piłki jako niespodzianki, ale najbardziej pamiętam koszulkę Arsenalu z numerem 14 i nazwiskiem Henry. Mistrz świata z 1998 roku i mistrz Europy z 2000 roku mistrzostwo Anglii w londyńskim klubie zdobywał w latach 2002 i 2004, a królem strzelców ligi angielskiej był w latach: 2002, 2004, 2005 i 2006 więc to musiało być już przynajmniej z 15 lat temu, ale tamtą radość pamiętam do dzisiaj.

Znaleźć porozumienie

O radości jaką sprawia piłka na razie trzeba jednak zapomnieć i czekać na dobre wieści od epidemiologów oraz rozmawiać z kierownictwem klubu o jego sytuacji finansowej.

– Nasłuchujemy z kolegami wieści z piłkarskiego świata i zazdrościmy zawodnikom z Bundesligi, że już rozpoczęli treningi, a nawet myślą o powrocie do gry – wyjaśnia.

– Oczywiście, zdajemy sobie sprawę, że będą odizolowani i zostaną stworzone specjalne warunki, żeby mogli dokończyć sezon. Mam nadzieję, że u nas też uda się wrócić na boiska i na nich zakończyć rozgrywki. Dlatego czekamy na decyzje PZPN. Rozmawiamy także o sugestiach PZPN i Pierwszej Ligi Piłkarskiej na pewno nikt nie upiera się stojąc na swoim stanowisku. Każdy zdaje sobie sprawę z tej sytuacji i chcemy znaleźć porozumienie.

My, choć siedzimy w domach, praktycznie cały czas jesteśmy jednak w pracy, bo trenujemy i podtrzymujemy formę, ale nie mamy możliwości grania, na czym traci klub. Wszyscy to rozumiemy i chcemy razem wypracować najlepsze wyjście z tej sytuacji. Jesteśmy drużyną i zarówno na boisku, jak i poza nim, tworzymy zespół.

Na zdjęciu: Wojciech Szumilas, jak inni, nie może się już doczekać powrotu na boisko. Fot. Dorota Dusik