GKS Tychy. Trener z opuszczoną przyłbicą

Ryszard Komornicki uważa, że na utalentowanej młodzieży GKS-u Tychy można zbudować przyszłość klubu.

Trener GKS-u Tychy Ryszard Komornicki z coraz większą radością patrzy na ćwiczenia wykonywane przez swoich podopiecznych. Zajęcia na boiskach, choć jeszcze w ograniczonym zakresie, wywołują także uśmiech na twarzach zawodników.

– U nich to widać wyraźnie, bo na murawie nie mają masek, a ja patrzę na nich spod opuszczonej przyłbicy – mówi Ryszard Komornicki. – Najważniejsze w tej chwili jest jednak właśnie to żeby psychicznie piłkarze znaleźli radość z tego co robią.

Od kolegów na murawie dzieli ich co prawda obowiązująca odległość i o bezpośredniej rywalizacji nie ma mowy, ale technika podań, zarówno tych na dużą odległość jak i tych kilkumetrowych może być doskonalona.

Na przykład w grze środkowych obrońców uruchomienie dalekim zagraniem szybkiego ataku jest atutem, który w tej sytuacji można dopracować. W tych warunkach jakie zostały nam narzucone szkoleniowo też można zrobić wiele dobrego co później przełoży się na grę.

Program szkolenia

Ryszard Komornicki, który od połowy marca na prawie półtora miesiąca odcięty był od bezpośredniego kontaktu z ludźmi, cieszy się także z tej możliwości spotkania.

– Z żoną i córkami, które są w Szwajcarii, spotykamy się codziennie rano na „telewizyjnej” kawie – dodaje Ryszard Komornicki. – Widzimy się na ekranie i choć rozmawiamy i utrzymujemy rodzinne więzi to jednak brakuje mi rodziny, a tyskie mieszkanie, mimo 50 metrów kwadratowych, trochę mnie już „uwierało”. Z przyjemnością z niego wreszcie wyszedłem i zrobiłem sobie przebieżkę w lesie.


Czytaj jeszcze: Według własnej koncepcji


Odskocznią od tego siedzenia była praca i w tym czasie, który spędzałem w czterech ścianach, opracowałem nie tylko treningi na co dzień dla drużyny, ale przygotowałem też program szkolenia na dłużej. To co dopracowaliśmy wspólnie ze sztabem szkoleniowym jest nie tylko dostosowane do obecnych warunków i obowiązujących obostrzeń, ale jest także elastyczne.

Podzieliśmy drużynę na grupy uwzględniając formacje, ale nie zapominamy o tym, że doskonaląc schematy zagrań każdego zawodnika na swojej pozycji składamy je w zespół. Cieszę się, że z każdym kopnięciem piłki uśmiechy zawodników się rozszerzają, bo motywacja do pracy jest nam wszystkim bardzo potrzebna.

Połowa młodzieżowców

O taktyce w tej sytuacji oczywiście jeszcze za wcześnie mówić, ale Ryszard Komornicki wyjaśnia, że myślami wybiega dalej.

– Mam pomysł na GKS Tychy – zapewnia Ryszard Komornicki. – Z tą myślą zaczynałem tu pracować, bo widzę w tyskim klubie ogromny potencjał. Chciałbym, żeby w następnym sezonie w pierwszym zespole grała połowa młodzieżowców-wychowanków.

To, że 17-letni Janek Biegański wyszedł w podstawowym składzie zespołu w pierwszym meczu po przejęciu przeze mnie zespołu nie było przypadkiem. To, że w tym spotkaniu z Cracovią zagrał też kolejny junior 18-latek Michał Staniucha również jest wyznacznikiem mojego pomysłu na grę.

Rozwijać zawodników

– Sięgam chętnie po przykłady szwajcarskie, bo znam je od podszewki i tam w Super League, po 23 rozegranych kolejkach, na czele stawki jest FC Sankt Gallen. Polscy piłkarze kojarzą pewnie ten klub z tym, że grał tam Jerzy Gorgoń czy Radosław Gilewicz.

Ale dla mnie ważniejsze jest to, że obecnie średnia wieku ligowej jedenastki 22 lata, a w obronie gra 2 juniorów. I taka drużyna jest wyżej w tabeli niż zespół FC Basel, który w Lidze Europy wygrał 3:0 na wyjeździe z Eintrachtem Frankfurt i czeka na rewanż u siebie, żeby awansować do ćwierćfinału.

Młodzież szybciej się regeneruje po wysiłku, chętniej pracuje, ma marzenia, a ja lubię zawodników rozwijać i chciałbym to pokazać w Tychach – kończy Ryszard Komornicki.

Na zdjęciu: Trener Ryszard Komornicki wie, jak pracować z młodzieżą.

Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus