GKS Tychy. Trzy punkty w prezencie na jubileusz!

Gol Łukasza Grzeszczyka z karnego zapewnił tyszanom cenne zwycięstwo w dniu 50-lecia.


To nie był zwykły mecz i to nie tylko dlatego, że piąty zespół tabeli gościł trzecią drużynę klasyfikacji. Przede wszystkim dlatego, że został rozegrany dokładnie w 50. rocznicę powstania GKS-u Tychy, a taki dzień zdarza się tylko raz. Przypominał o tym zarówno wielki i efektowny napis 1971-2021, który zamiast kibiców zajął miejsce na trybunach jak i historyczne stroje tyszan.

Historia jednak nie wybiega na boisko, dlatego nim sędzia Sylwester Rasmus dał sygnał do rozpoczęcia gry, kibice skupili się na analizie składów. W porównaniu do wyjściowych jedenastek z ostatnich meczów można powiedzieć, że Dariusz Banasik zwycięskiego zespołu nie zmienił, natomiast Artur Derbin, po porażce w Kielcach dokonał czterech roszad. W oczy rzuciła się szczególnie rewolucja w ofensywie.

Na ławce rezerwowych zostali bowiem obaj skrzydłowi Bartłomiej Biel i Kamil Kargulewicz, a ich miejsce zajęli Sebastian Steblecki i Kacper Piątek. Ponadto na szpicy ataku Damiana Nowaka zastąpił Szymon Lewicki. Do tego dodajmy jeszcze pozostawienie w odwodzie Oskara Paprzyckiego, za którego w środku boiska pojawił się Jakub Piątek i będziemy mieli obraz przetasowań, na które zdecydował się szkoleniowiec tyszan.

Co one dały? Na to pytanie trudno dać jednoznaczną odpowiedź.

Spotkanie zaczęło się bowiem „po staremu”. Radomianie od razu ruszyli do ataku i już w 2. minucie po zagraniu Damiana Gąski w pole karne Karol Angielski uciekł obrońcom prawą stroną pola karnego, ale strzelając z 12. metra posłał piłkę obok słupka, tak samo jak w 35. minucie Gąska, uderzający z drugiej strony pola karnego. Rywale tyszan próbowali atakować skrzydłami, rozgrywali także piłkę środkiem, wykonywali groźne wrzutki z rzutów rożnych i autów oraz strzelali z dystansu, ale kierowana przez Łukasza Sołowieja defensywa jubilata odpierała natarcia.

Z przodu natomiast gospodarze straszyli jedynie stałymi fragmentami gry wykonywanymi przez Łukasza Grzeszczyka, ale dośrodkowania padały łupem Mateusza Kochalskiego lub czujnych stoperów. Największe zagrożenie stanowił strzał Wiktora Żytka w 32 minucie, ale po uderzeniu z 20 metra bramkarz Radomiaka rzucił się w tempo i spokojnie złapał futbolówkę.

Nie miał jednak nic do powiedzenia, gdy w 44. minucie Grzeszczyk huknął z karnego, podyktowanego po starciu Damiana Jakubika z Szymonem Lewickim. Nie mogący się pogodzić z tą decyzją obrońca gości został ukarany żółtą kartką, tak samo jak szkoleniowiec radomian, ale to nie był koniec „kartoniady”. Minutę później, Mateusz Radecki po faulu na Lewickim, został drugi raz w tym meczu napomniany i musiał opuścić boisko. Nic więc dziwnego, że schodzący na przerwę piłkarze obydwu drużyn mieli skrajnie różne odczucia.

Po zmianie stron, choć na murawie pojawili się ci sami zawodnicy, którzy opuścili plac gry, obraz spotkania zupełnie się zmienił. Mający liczebną przewagę tyszanie dłużej utrzymywali się przy piłce, a gdy przeciwnicy się odkrywali to trójkolorowi wyprowadzali kontry. W 51 minucie gdy atakowali czterech na trzech Lewicki, wbiegając w pole karne źle przyjął jednak podanie, a w 53 minucie Grzeszczyk źle podawał i kończący akcję Jakub Piątek musiał szybko strzelić z 16 metra i w tym pośpiechu minimalnie chybił. Lepiej przymierzył Kacper Piątek w 55 minucie uderzając z 14 metra, ale Kochalski pewnie złapał futbolówkę. Nie dał się także zaskoczyć uderzeniu Żytka w 64 minucie po rozegraniu rzutu rożnego, a w następnych akcjach Lewickiemu zabrakło wyczucia, bo wrzucane w pole bramkowe piłki uciekały mu przed nosem.

Te niewykorzystane sytuacje mogły się zemścić w 70 minucie, bo wtedy na strzał sprzed pola karnego zdecydował się Gąska i Konrad Jałocha patrzył bezradnie jak piłka trafiła w poprzeczkę. Niecelny był też strzał głową Raphaela Rossiego, główkującego z bliska po wrzutce Gąski z rzut wolnego, w 78 minucie. Jeszcze w 85 minucie w polu bramkowym tyszan mocno się zakotłowało po rzucie rożnym, ale Michał Kaput nie zdołał wepchnąć piłki za linię bramkową choć stał metr przed celem.

Wprawdzie radomianie nie rezygnowali do końca o czym świadczy strzał Patryka Mikity sprzed pola karnego w 1 minucie doliczonego czasu gry pewnie obronione przez Jałochę, który instynktownie obronił także uderzenie Dominika Sokoła 2 minuty później, z 2 metrów! Jeszcze w ostatnich sekundach, gdy po drugiej żółtej kartce dla Jakubika radomianie grali już w dziewiątkę, Mikita znalazł się na 12 metrze i złożył się do strzału z woleja, ale tym razem Bartosz Szeliga głową wybił piłkę. Po ostatnim gwizdku sędziego, który już nie pozwolił gościom na wykonanie kolejnego rzutu rożnego, tyszanie mogli się więc cieszyć ze zwycięstwa i awansu na trzecie miejsce w tabeli, w której do wicelidera mają od dnia swojego jubileuszu już tylko 2 punkty straty.


GKS Tychy – Radomiak Radom 1:0 (1:0)

1:0 – Grzeszczyk, 43 min (karny).

GKS: Jałocha – Mańka, Nedić, Sołowiej, Szeliga – K. Piątek (76. Moneta), J. Piątek (68. Norkowski), Żytek, Grzeszczyk (88. Paprzycki), Steblecki (67. Biel) – Lewicki (76. Nowak). Trener Artur DERBIN.

RADOMIAK: Kochalski – Jakubik, Raphael Rossi, Bodzioch (84. Sokół), Abramowicz – Leandro, Radecki, Karwot (65. Kaput), Kozak (65. Mikita) – Gąska (84. Filipe Nascimento), Angielski (60. Sirk). Trener Dariusz BANASIK.

Sędziował Sylwester Rasmus (Toruń). Mecz bez udziału publiczności.

Żółte kartki: J. Piątek, Sołowiej – Radecki, Jakubik, Leandro, Karwot. Czerwone kartki: Radecki (45, druga żółta), Jakubik (90+3, druga żółta).

Piłkarz meczu – Łukasz SOŁOWIEJ.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus