GKS Tychy. Urodziny na słodko

Jarosław Zadylak obchodził wczoraj 49. urodziny, a nie był to jedyny powód do optymizmu dla tyskiego szkoleniowca.


Zwycięstwo GKS-u Tychy z Puszczą Niepołomice zakończyło prawie dwumiesięczny okres oczekiwania na zgarnięcie pełnej puli. Nic dziwnego, że szkoleniowiec „trójkolorowych” Jarosław Zadylak wreszcie mógł się uśmiechnąć i z optymizmem rozpocząć tydzień, w którym obchodził 49. urodziny.

Promyk w szatni

– Największym plusem meczu z Puszczą jest bez wątpienia odblokowanie – mówi trener tyszan.

– Zarówno przełamanie drużyny, która wreszcie wygrała, jak i bramki napastników. Zagraliśmy dwójką w ataku i zarówno Daniel Rumin, jak i Tomas Malec wpisali się na listę strzelców. Cieszy mnie też to, że grając od 72 minuty jednego mniej potrafiliśmy się nie tylko obronić, ale także wyprowadzaliśmy kontry. Marcin Kozina miał jedną okazję, a następnie rozegrał drugą sytuację, gdy Sebastian Steblecki przypieczętował nasze zwycięstwo. Analizując ten mecz pomiędzy wtorkowymi treningami, zwróciliśmy uwagę na to, że dużo było w nim dobrej gry zarówno w ofensywie, ale i w defensywie. Szczególnie po stracie piłki potrafiliśmy od razu zaatakować i odebrać futbolówkę. To było powtarzalne i to także cieszyło, więc mogę powiedzieć, że do szatni wpadł promyk optymizmu – cieszy się Zadylak.

Pojawiają się dylematy

Każdy w tyskim zespole zdaje sobie jednak doskonale sprawę z tego, że na finiszu rozgrywek karty są w rękach rywali. „Trójkolorowi” zajmują przecież 10. miejsce i tracą do plasującego się na 6. pozycji Chrobrego Głogów 3 punkty, a do zakończenia ligowej batalii zostały już tylko dwie kolejki.

– Dlatego po wolnej niedzieli od poniedziałku wróciliśmy do treningów i przygotowujemy się do sobotniego meczu w Jastrzębiu-Zdroju – dodaje szkoleniowiec GKS-u Tychy.

– We wtorek były podwójne zajęcia, bo podtrzymanie motoryki w tej chwili jest także bardzo ważne, a od środy koncentrujemy się już na tym jak grać z GKS-em Jastrzębie. Ostatni szlif będzie na piątkowym treningu w godzinie meczu, czyli o godzinie 18.00, a w sobotę spotkamy się w klubie i wyruszymy po punkty. Na szczęście skład jest pełny. Wszyscy są zdrowi, więc mam w kim wybierać, ale jedenastka jest już w 90 procentach ułożona. Czasem jest jednak tak, że jeszcze w noc przed meczem pojawiają się dylematy dotyczące obsady jakiejś pozycji, dlatego każdy trening jest dla mnie ważny. Do końca obserwuję, kto da mi sygnał potwierdzający jego gotowość do gry – podkreśla trener.

Zbilansowanie sił

Wszyscy zdają sobie sprawę, że GKS Tychy, aby marzyć o wejściu do strefy barażowej, na finiszu sezonu musi wygrywać, a do tego potrzebne są zdobywane bramki.

– Gramy dwójką napastników i ten ofensywny sposób gry zaczyna coraz lepiej funkcjonować – wyjaśnia opiekun „trójkolorowych”.

– Mieliśmy też w ostatnich meczach momenty, w których graliśmy nawet trójką z przodu, bo taka była potrzeba chwili, ale to nie znaczy, że w sobotę wybiegniemy piątką w ataku. Po pierwsze dlatego, że chcemy się opierać na tym nad czym pracujemy na treningach, a po drugie – kluczem do zwycięstwa w piłce nożnej jest odpowiednie zbilansowanie sił. Siedzę w tym sporcie na tyle długo, żeby pamiętać mecze, w których trenerzy próbowali ofensywną taktykę opierać na liczbie napastników i nie zawsze się to dobrze kończyło. My zagramy więc w takim ustawieniu, które mamy przepracowane, a ewentualne warianty wzmocnienia siły uderzeniowej zostawimy sobie w rezerwie – zdradza trener zespołu z ulicy Edukacji.

Mówiąc o swoim „siedzeniu w sporcie” Jarosław Zadylak wywołał temat… świętowania. Wczoraj wychowanek GKS-u Tychy obchodził bowiem 49. urodziny.

– Jak każdy trener powiem, że dla mnie najlepszym prezentem urodzinowym – jak i przedurodzinowym czy pourodzinowym – są zwycięstwa mojej drużyny – zapewnia solenizant mający na swoim koncie 65 występów w ekstraklasie.

– Mam więc nadzieję, że to właśnie pragnienie spełni się w ostatnich dwóch kolejkach naszych rozgrywek, a także w dwóch spotkaniach barażowych o awans do ekstraklasy. Z takim marzeniem wszedłem do szatni z ciastem i mam nadzieję, że „słodko” będzie już w niej do końca sezonu.


Na zdjęciu: Jarosław Zadylak świętował wczoraj swoje 49. urodziny.
Fot. Łukasz Sobala/Press Focus