GKS Tychy urządził rywalom sparingowy pogrom

 

Byłoby pewnie uproszczeniem stwierdzenie, że do piątkowego sparingu GKS Tychy przystępował z ciężarem dwóch porażek z rzędu, a Odra Opole na tyskie boisko wybiegła uskrzydlona zdobyciem ostatnio 4 punktów. Nie ma też sensu przypominać, że gospodarze dwa miesiące temu wygrali ligowe starcie 4:1, a po 12 kolejkach I ligi plasują się na 10 miejscu natomiast goście ciągle są na dnie tabeli. Tak czy owak wynik 6:1 jest zaskakujący, ale całkowicie oddaje to co się działo na murawie.

Ryszard Tarasiewicz nie może skorzystać z dwójki etatowych defensywnych pomocników

– Keon Daniel i Dario Kristo dostali wolne na wyleczenie urazów – postanowił sprawdzić zupełnie nowe ustawienie, z którego mógł być zadowolony.

Najpierw Łukasz Grzeszczyk, po faulu Piotra Żemły, wykorzystał wywalczony przez siebie rzut karny, a następnie wahadłowi rozegrali popisową akcję i po zagraniu Macieja Mańki spod końcowej linii Bartosz Szeliga uderzeniem z 5 metra ustalił wynik pierwszej połowy. Po przerwie, choć w tyskim zespole pojawiło się ośmiu dublerów było jeszcze lepiej, bo kreowana przez Wojciecha Szumilasa gra ofensywna przyniosła cztery trafienia.

Grający na „dziesiątce” tyski pomocnik najpierw płaskim uderzeniem sfinalizował akcję po wycofaniu piłki przez Łukasza Monetę. Następnie uruchomił Dominika Połapa, który dośrodkował z prawego skrzydła na głowę Mateusza Piątkowskiego, a ten z 5 metra dopełnił formalności.

Co prawda po solowej akcji Tomas Mikinic odpowiedział strzałem z 16 metra w okienko, zdobywając najładniejszą bramkę meczu, ale o radości w zespole Odry nie było mowy. Tym bardziej, że Dominik Połap trafił natychmiast w zamieszaniu po wrzutce Szeligi, a pieczęć na zwycięstwie postawił Dawid Kasprzyk sprytnym tańcem z piłką, wypracowując sobie na 10 metrze pozycję strzelecką między obrońcami.

– To nie jest moment żeby aż tak eksperymentować – stwierdził Ryszard Tarasiewicz.

– Jesteśmy po 12 kolejkach i chcieliśmy zobaczyć jak to będzie funkcjonowało, a jednocześnie nie spłaszczać drugiej linii. Przytrafił się nam taki mecz i sprawdziliśmy sobie nowy wariant. Trójka stoperów, przy naszych bocznych obrońcach, którzy lubią grać ofensywnie, pozwoliła nam zachować odpowiednią proporcję w defensywie i ataku, a ważna było tylko kwestia adaptacji. Natomiast druga połowa, na którą wyszliśmy z ośmioma zmianami, tak naprawdę niczego nie sugeruje na przyszłość.

W lidze nie gramy dwoma napastnikami i choć wynik tej części meczu był lepszy od rezultatu pierwszej połowy to ja wiem co dla tego zespołu jest lepsze. Dla mnie nie jest zaskoczeniem dobra postawa: Kasprzyka, Połapa czy Szumiego albo Monety. Na ich widok po grze z Odrą nie zrobiłem „wow”, bo wiem na co ich stać. Przyglądnąłem się też Szołtysowi i Laskosiowi dając im możliwość gry, żeby sprawdzić ich potencjał na tle pierwszoligowego rywala.

Laskoś to wydolny i silny chłopak, taka bardziej „ósemka” niż „szóstka” z dobrym przeglądem sytuacji i dobrą długą piłką. Potrzebuje trochę więcej wiary we własne siły, bo zaufanie sztabu szkoleniowego ma i można powiedzieć, że warunki do rozwoju ma komfortowe.

– Założenia były takie, że mamy zagrać nie gorszy mecz niż ostatnio w Chojnicach, gdzie wygraliśmy 2:1 – wyjaśnił Piotr Plewnia. – Ale ponieważ to był sparing więc w niektórych głowach zaświtało, że to jest „tylko” sparing, a nie mecz. Potwierdziło się więc to, co cały czas chłopakom powtarzam, że piłkarskie życie jest brutalne i obojętnie czy to mecz o punkty, czy sparing, trzeba się przełożyć, żeby być zadowolonym. Dostali więc lekcję i zobaczymy kto co z tej lekcji wyciągnie.

 

GKS Tychy – Odra Opole 6:1 (2:0)

1:0 – Grzeszczyk, 26 min (karny)
2:0 – Szeliga, 42 min
3:0 – Szumilas, 57 min
4:0 – Piątkowski, 59 min (głową)
4:1 – Mikinic, 62 min
5:1 – Połap, 64 min
6:1 – Kasprzyk, 81 min

GKS: Jałocha – Mańka, Kowalczyk, Biernat, Sołowiej, Szeliga – K. Piątek, J. Piątek, Grzeszczyk, Steblecki – Lewicki. W II połowie: Odyjewski – Szeliga, Biernat, Sołowiej, Szołtys – Połap, Laskoś, Szumilas, Moneta – Kasprzyk, Piątkowski. Trener Ryszard TARASIEWICZ.
ODRA: Rosa (78. Kołotyło) – Mikinic, Żemło (46. Kamiński), Mesjasz, Wdowik (46. Winiarczyk) – Janasik (76. Sparwasser), Timmermans (46. Trojak), Bonecki (69. Wróbel), Czyżycki (81. Krajewski), Wróblewski (81. Surzyn) – Skrzypczak (72. Ruiz). Trener Piotr PLEWNIA.
Sędziował Tomasz Wajda (Żywiec).