GKS Tychy. W Sosnowcu będzie walka i rozdarte serce

GKS Tychy wystąpi w Sosnowcu bez Jana Biegańskiego, który gra w reprezentacji Polski U19. Mało kto jednak w klubie zna Zagłębie tak, jak trener Artur Derbin.


Przed meczem GKS-u Tychy w Sosnowcu na pierwszy plan wysuwa się osoba… trenera łączącego oba kluby. Artur Derbin w Zagłębiu najpierw wyrastał na piłkarza, a następnie wypływał na głębokie wody w roli szkoleniowca, którą od 26 lipca pełni w tyskim klubie.

– Z moich notatek wynika, że w Zagłębiu rozegrałem 199 spotkań – mówi Artur Derbin. – Wprawdzie rok temu, gdy przyjechałem do Sosnowca z GKS-em Bełchatów, przed moim pierwszym trenerskim występem na Stadionie Ludowym przeciwko „Chłopcom znad Brynicy”, zostałem obdarowany koszulką z symbolicznym numerem 210, ale myślę, że to liczba podsumowująca także występy pucharowe. Było mi jednak bardzo miło gdy Leszek Baczyński i Janusz Koterwa wręczali mi ten upominek, a znając ludzi tworzących ten klub nie zdziwię się gdy przed niedzielnym meczem znowu coś miłego przygotują.

Nie znaczy to jednak, że sentymenty wezmą górę. Już rok temu Artur Derbin pokazał, że podczas 90 minut meczu myśli tylko o korzystnym wyniku dla swojej drużyny.

Miłe wspomnienia

– Z takiego założenia wychodziłem grając w Zagłębiu oraz prowadząc tam drużynę i tak samo jest teraz – dodaje Artur Derbin. – Pamiętam doskonale jak w sezonie 2015/2016 jako beniaminek I ligi doszliśmy do półfinału Pucharu Polski, wygrywając ćwierćfinał 2:0 z Cracovią na jej boisku, które dla rywali z ekstraklasy uchodziła za twierdzę nie do zdobycia. Przegraliśmy dopiero i to minimalnie bój o finał z Lechem Poznań, który był wtedy mistrzem Polski.

Był też w Sosnowcu czas 14 meczów bez porażki, wiosną 2015 roku, kiedy to awansowaliśmy do I ligi. Ale dobrze pamiętam również mecz sprzed roku, bo 8 września, prowadzony przeze mnie GKS Bełchatów zremisował na Stadionie Ludowym 1:1, prowadząc do 84 minuty. Jak to się mówi w młodzieżowym slangu: „Żeby być szanowany na „dzielni” musisz wygrywać” i z takim założeniem prowadzony przeze mnie teraz GKS Tychy wyjdzie na murawę Stadionu Ludowego.

Tyszanie, którzy tydzień temu rozpoczęli ligowe rozgrywki od bezbramkowego remisu na swoim boisku ze Stomilem Olsztyn, w Sosnowcu nie zagrają w takim samym składzie.

Nowak kontra Nowak

– Janek Biegański otrzymał powołanie od Jacka Magiery i zagrał już w środowym meczu z Niemcami, a w poniedziałek nasza młodzieżówka ma w planie kolejny mecz z Czechami – wyjaśnia Artur Derbin.

– Musimy więc dokonać roszad. Jednym z wariantów jest wejście na pozycję numer sześć młodzieżowca Łukasza Norkowskiego, ale mamy też inne pomysły. Do dobrze funkcjonujących stałych fragmentów gry, z których zdobyliśmy prawidłowego, choć nieuznanego przez sędziego gola i byliśmy bliscy kolejnych trafień, musimy jeszcze dołożyć lepsze finalizowanie ataku pozycyjnego.


Czytaj jeszcze: Zasłużyli na kredyt zaufania

Pracujemy nad tym i chcemy zaskoczyć przeciwnika, który w nowy sezon wszedł z nowym pomysłem na grę i z nowymi zawodnikami, z Olafem Nowakiem w ataku. My jednak także mamy Nowaka w kadrze i być może to Damian, choć ma mniej występów w ekstraklasie od napastnika Zagłębia, wygra ten pojedynek.

W meczu ze Stomilem oddaliśmy 12 strzałów z czego 7 celnych, a statystycznie na 1 gola trzeba 15 uderzeń więc musimy strzelać częściej, ale też bronić z pełną koncentracją, której momentami zabrakło. Takie jest jednak ryzyko przy grze ofensywnej i musimy go wkalkulować w naszą grę.

Mówiąc krótko w Sosnowcu zapowiada się ciekawy mecz, który u niektórych widzów spowoduje rozdarcie serca.

Rozdarte serca

– Mam sporą grupę wiernych kibiców, dla których Zagłębie jest bliskie. Na trybunach będą mama i tato, którzy zawsze mnie wspierali tak samo jak braci Piotrka i Pawła, którzy byli piłkarzami ręcznymi w Górniku Sosnowiec – wylicza Artur Derbin.

– Siostra Małgorzata była na meczu ze Stomilem razem z moją partnerką Martą. Kibicuje mi też córka Martyna, która teraz jest co prawda na Malcie, ale na pewno będzie nasłuchiwać wieści ze Stadionu Ludowego, tak samo jak wielu kibiców z obydwu miast, bo jest to mecz szczególny.

Fot. Dorota Dusik