GKS Tychy. Wszedł do zespołu i pokazał swoje atuty

Dwie bramki zdobyte w meczu z Górnikiem Łęczna podsumowały udany okres gry 22-letniego pomocnika GKS-u Tychy.


To co się stało w piątek nie było dziełem przypadku. W meczu wygranym przez tyszan z Górnikiem Łęczna Jakub Piątek potwierdził swoją wysoką formę. 22-letni środkowy pomocnik, strzelając dwa gole w pierwszej połowie, podkreślił także, że Artur Derbin coraz śmielej sięgając po zawodnika z numerem 7 na koszulce, stawia na „dobrego konia”.

Wychowanek Gwarka Ornontowice, od czterech lat związany z GKS-em Tychy, w ostatnich pięciu spotkaniach trójkolorowych czterokrotnie wybiegł bowiem w wyjściowej jedenastce, a na ławce zostawali wtedy: Łukasz Norkowski, Oskar Paprzycki lub Wiktor Żytek. Jak więc widać sztab szkoleniowy wicelidera I ligi ma coraz większe zaufanie do niedocenianego wcześniej piłkarza.

Owszem, gdy był młodzieżowcem, w sezonie 2018/2019 zaliczył 29 występów, 26 razy wybiegając w wyjściowej jedenastce, a 17-krotnie zagrał wtedy od pierwszego do ostatniego gwizdka. W poprzednim sezonie, już po przekroczeniu wieku seniora, stał się jednak rezerwowym i na 16 występów tylko 5 rozpoczął w podstawowym składzie, 4 razy dogrywając mecz do końca.

– Kiedy przychodziłem do GKS-u Tychy to słyszałem głosy, że Kuba jest zawodnikiem o ogromnym potencjale, ale za moich poprzedników nie przekładało się to na jego „minuty” na boisku – mówi Artur Derbin.

– W codziennej pracy na treningach też szybko dostrzegłem jego umiejętności, ale latem nie mieliśmy zbyt wielu sparingów więc nie było możliwości sprawdzenia wszystkich wariantów taktycznych. Dlatego jesienią skoncentrowaliśmy się na tym, żeby jak najlepiej wykorzystać możliwości Janka Biegańskiego, który był podstawowym młodzieżowcem, ale jednocześnie wymagał wsparcia typowo defensywnego pomocnika, bo jego skłonności do gry ofensywnej sprawiały, że w strefie „szóstki” umiejętności Oskara Paprzyckiego były bardziej potrzebne drużynie.

Z piłkarskim charakterem

Wprawdzie po odejściu Jana Biegańskiego do Lechii Gdańsk, w której 18-latek szybko wywalczył miejsce w zespole walczącym o prawo gry w europejskich pucharach, do GKS-u Tychy przyszedł doświadczony Wiktor Żytek, ale Jakub Piątek podjął wyzwanie.

– Zimą było więcej czasu na gry kontrolne, w których Kuba dał sygnał, że można na niego liczyć – dodaje trener tyszan. – Taki sam sygnał dali jednak także pozostali zawodnicy i wystartowaliśmy z „Żytem” i „Oskim” na środku pomocy, a ponieważ spisywali się bardzo dobrze Kuba musiał czekać na swoją okazję. Chociaż słowo „czekać” to nie najlepsze określenie. Jego praca na treningach dawała z jednej strony impuls konkurentom do gry na najwyższym poziomie, a z drugiej strony przekonywała mnie, że on jest zawodnik z piłkarskim charakterem. Dzięki temu, że nie odpuścił i nie zrezygnował, gdy dostał swoją szansę, bo uznałem, że zaszła potrzeba zmiany, to był gotowy do gry.

Pokazał swoje atuty

– Wszedł do zespołu i pokazał swoje atuty, czyli: spryt i mobilność, którymi nadrabia braki w warunkach fizycznych, umiejętność brania na siebie ciężaru gry, szukanie podań do przodu zarówno prostopadłych jak i diagonalnych. W dodatku nie traci piłki i ucieka w wolne przestrzenie. Mogę nawet powiedzieć, że po serii spotkań, w których coś się zacięło w naszej grze ofensywnej, wejście Kuby pomogło się nam odblokować.


Czytaj jeszcze: Na drodze do ekstraklasy

Okazał się tym brakującym ogniwem, a jeszcze dodatkowo „wypalił” strzelając dwa gole. Do tej pory rzadko uderzał na bramkę, ale ciągle zachęcam naszych środkowych pomocników, żeby szukali swoich okazji szczególnie przy „ptysiach”, jak nazywamy piłki wybijane przez rywali z pola karnego. Podpowiadam też, żeby wchodzili za akcją w pole karne i takie właśnie wejścia przyniosły nam dwubramkowe prowadzenie w meczu z Górnikiem Łęczna, a liczę, że nie powiedział swojego ostatniego słowa – kończy Artur Derbin.


Fot. Dorota Dusik