GKS Tychy. Wszystko jest możliwe

Trener GKS-u Tychy Jarosław Zadylak wspomina finisz sezonu z 1992 roku i nie traci wiary.


Z punktu widzenia kibica GKS-u Tychy sytuacja jest beznadziejna. Gdyby ktoś chciał w procentach ocenić szansę podopiecznych Tomasza Horwata i Jarosława Zadylaka na wejście do strefy barażowej musiałby używać… promili.

– W piłce, dopóki trwa gra, wszystko jest jednak możliwe – uważa Jarosław Zadylak.

– Pamiętam doskonale jak z czasów moich debiutanckich występów w GKS-ie Tychy walczyliśmy o awans do II ligi. W przedostatniej kolejce, po niesamowitym meczu przegraliśmy w Radzionkowie 1:2, tracą gola w ostatnich sekundach i wydawało się, że awans uciekł nam sprzed nosa. Wygraliśmy w ostatniej kolejce z Odrą Opole 6:1, ale schodziliśmy do szatni smutni, przekonani, że to zwycięstwo nic nam nie dało. Okazało się jednak, że Ruch przegrał na wyjeździe z Rymerem Niedobczyce 0:1. Dowiedzieliśmy się o tym, gdy byliśmy już pod prysznicami i dopiero wtedy rozległ się krzyk, że to my zostaliśmy mistrzami III ligi. To były niezapomniane chwile.

Skoncentrowani na sobie

O finiszu sezonu 1991/1992 do dzisiaj w Tychach opowiada się legendy. Żeby po 28. latach historia się powtórzyła potrzeba jednak znacznie więcej niż porażki jednego rywala. Muszą przegrać dwaj przeciwnicy: Brukt-Bet Termalica Nieciecza i Chrobry Głogów, a Puszcza Niepołomice nie może wygrać.

– Wiemy jaka jest sytuacja, ale staramy się skoncentrować na sobie – dodaje Jarosław Zadylak.

– Od wtorku zaczęliśmy normalny mikrocykl meczowy i w sobotę wyjdziemy na boisko, żeby zdobyć 3 punkty. Jeżeli ma to być faktycznie nasz ostatni mecz w sezonie, to tym bardziej trzeba go wygrać. Nie ma nic gorszego jak zakończenie rozgrywek porażką. Do następnego spotkania to uczucie siedzi w człowieku. Dlatego ten ostatni mecz jest taki ważny.

Kontuzjowany Mańka

Niestety, tyszanie nie przystąpią do niego w najmocniejszym składzie. Z powodu kontuzji nie zagra Maciej Mańka.


Przeczytaj jeszcze: Kontaktowy gol to za mało


– Podczas meczu w Olsztynie, w niegroźnej na pierwszy rzut oka sytuacji, Maciek doznał poważnej kontuzji – wyjaśnia Jarosław Zadylak.

– Po wstępnej diagnozie mówi się o zerwaniu więzadła. Jest po rezonansie i po konsultacji lekarskiej, dowie się dokładnie, co go czeka. Ja miałem taką kontuzję 25 lat temu. Wtedy leczenie i rehabilitacja trwała bardzo długo, bo potrzebowałem półtora roku, żeby wrócić do pełni formy. Medycyna zrobiła jednak w tym czasie ogromny krok, a nawet skok do przodu i mam nadzieję, że Maciek znacznie szybciej będzie znowu gotowy do gry. Myślę jednak, że czeka go cztery-pięć miesięcy przerwy.

Dyskusje z Derbinem

Wszyscy pozostali zawodnicy są zdrowi i gotowi do gry, a trenerzy Tomasz Horwat i Jarosław Zadylak są świadomi, że ich misja prowadzenia zespołu dobiega końca.

– To, że Artur Derbin będzie prowadził GKS Tychy w nowym sezonie dla nikogo, kto interesuje się naszym klubem, nie jest zaskoczeniem – zaznacza Jarosław Zadylak.

– Śledził naszą grę, dyskutowaliśmy o drużynie po meczach. Przekazywaliśmy nasze uwagi o zawodnikach. O tym jaka będzie moja rola w drużynie zadecyduje kierownictwo klubu. Na pewno w dalszym ciągu będę koordynatorem grup młodzieżowych, z której chcemy wyławiać jak najwięcej utalentowanej młodzieży. We wspomnianym na początku sezonie, w którym 28 lat temu awansowaliśmy na zaplecze ekstraklasy, grało ośmiu młodych zawodników, którzy tak jak ja później zagrali w ekstraklasie, a dwaj, czyli Radek Gilewicz i Krzysiek Bizacki, wystąpili w reprezentacji Polski. Dzisiaj też nie brakuje w Tychach talentów, więc praca wre. Od 13 lipca zaczęliśmy tygodniowe obozy dochodzeniowe. Drużyny U19, U17 i U16 już są po takich zajęciach. Teraz korzystają z tej formy treningów drużyny U15 i U14, a w kolejce czekają kolejne drużyny i grupy, bo tą formą przygotowań objęte są wszystkie roczniki, aż do U9 włącznie. Ponadto spora grupa 19-latków, czyli zawodników z rocznika 2001, przeszła już do zespołu rezerw. Chcemy w Tychach stworzyć utalentowanej młodzieży jak najlepsze warunki do piłkarskiego rozwoju i to jest nasz cel równoległy do marzeń o sukcesie pierwszej drużyny.


Na zdjęciu: Trener GKS-u Tychy Jarosław Zadylak wierzy, że nie wszystko jeszcze starcone i jego drużyna może zagrać w barażach.

Fot. Dorota Dusik.