Wyzwanie dla Giela

Rozegrane mecze: 157. Strzelone gole: 32. Tak prezentuje się ligowy bilans napastników GKS Tychy od chwili oddania do użytku nowego stadionu miejskiego przy ul. Edukacji 7. Mało imponujący? Pewnie tak – tym bardziej, gdy zaznaczymy, że na lwią część tego (bramkowego) dorobku zapracował sam Jakub Świerczok. Rodowity tyszanin w sezonie 2016/17 odbudował się na starych śmieciach, zanotował 16 trafień, został sprzedany do Zagłębia Lubin, a dziś walczy o Ligę Mistrzów z bułgarskim Łudogorcem Razgrad. Inne tyskie „dziewiątki” nawet nie zbliżyły się do jego poziomu.  To pokazuje, przed jak dużym wyzwaniem stoi Piotr Giel, pozyskany tego lata z GKS-u Bełchatów.

Awans bez napastnika

Oczekiwaniom na pewno sprostał Kamil Zapolnik. Zawodnik wykupiony latem z Wigier Suwałki poprzedni sezon zakończył z 8 golami, teraz trafił do siatki w 1. kolejce w Opolu, ale trzeba zauważyć, że nie jest to klasyczna „dziewiątka”, a gracz bardziej filigranowy, z powodzeniem występujący też na boku pomocy. Nominalni napastnicy przy Edukacji 7 na nowym stadionie – a GKS Tychy rozpocznie na nim już czwarty sezon – nie sprawdzali się.
W czerwcu 2016 roku, po wywalczonym rzutem na taśmę awansie z drugiej do pierwszej ligi, ówczesny trener zespołu Kamil Kiereś przyznawał, że drużyna wywalczyła go praktycznie bez snajpera. Jesienią 2015     ledwie po jednej bramce zdobyli Piotr Okuniewicz i Michał Grunt, który – jako były król strzelców Młodej Ekstraklasy – wciąż wtedy mógł mieć nadzieję na udowodnienie, że przeprowadzka do portugalskiej Bragi nie była dziełem przypadku. Teraz gra w III-ligowym Ostrowcu. Okuniewicz z kolei zdołał wyrobić sobie markę w II lidze. Latem zamienił Wejherowo na Rybnik.

Stranieri bez amunicji

W Tychach nie spełniali też oczekiwań snajperzy z zagranicy. W stopniu zdecydowanie największym – Erik Tornros. Rosły Szwed został ściągnięty na wiosnę 2017 roku, ale zupełnie nie potrafił odnaleźć się na poziomie zaplecza naszej ekstraklasy, mimo że CV miał dość ciekawe. Zadawaliśmy w „Sporcie” pytanie, czy będzie to szwedzki „Ibra”, ale po czasie można się z tego tylko głośno śmiać. Erikowi najwyraźniej służy tylko Skandynawia, bo po odejściu z GKS Tychy pograł trochę i postrzelał na poziomie duńskiej I ligi, by wrócić do rodzinnego Gefle.

W stopniu mniejszym zawiedli z pewnością Adam Varadi i Jakub Vojtusz. Varadi był napastnikiem, na którym oparto grę wiosną 2016 roku, gdy drużyna pięła się w tabeli II ligi i finalnie awansowała. Na angażu Czecha – w przeszłości nawet kapitana Sigmy Ołomuniec – bardzo zależało Kieresiowi. Jedyne dwa gole strzelił w pamiętnym wyjazdowym meczu z Rakowem Częstochowa, wygranym 8:1. Został jeszcze w GKS Tychy na pół roku, ale nie miał szans na podjęcie rywalizacji z Jakubem Świerczokiem. Potem nie błysnął w Polonii Bytom, by wrócić do ojczyzny.

W Vojtusza z kolei zainwestowano minionej wiosnę niemałe pieniądze, przejmując jego kontrakt z Miedzi Legnica. To, że „Miedzianka” zrezygnowała z niego, było drobnym zaskoczeniem, ale okazało się, że dyspozycja Słowaka – znanego trenerowi Ryszardowi Tarasiewiczowi z czasów jego pracy w Legnicy – faktycznie pozostawia do życzenia. Jednego jednak kibice mu nie zapomną – gola na wagę historycznej wygranej w derbach w Katowicach.

Wiara w „Rogala”

W przypadku transferu gotówkowego, spłacił się za to z pewnością Kamil Zapolnik, o czym było już na wstępie. Ale czy ktoś pamięta jeszcze, że na zasadzie transferu definitywnego do Tychów trafił 2,5 roku temu Artur Pląskowski z Nadwiślana Góra? Przy Edukacji gola nie strzelił, a potem zakotwiczył w III lidze. Niemały kontrakt – który wciąż nie został rozwiązany – miał (a w zasadzie ma) też w Tychach Michał Fidzukiewicz. Trafił do Tychów przed rokiem, po niezłych dwóch sezonach w Zagłębiu Sosnowiec, ale przy Edukacji nie nawiązał do nich. Dano mu wolną rękę na zmianę pracodawcy, ale ten na razie się nie objawił, a umowa jest ważna jeszcze przez prawie rok. Z zielonego światła na poszukiwanie nowego klubu skorzystał z kolei Dawid Rogalski. Wyłowiony minionego lata z niższych  lig angielskich młody gracz nie zadebiutował w I lidze, lecz w IV-ligowych rezerwach zdobył blisko 30 bramek! W Tychach mają nadzieję, że „odpali” na dobre na wypożyczeniu. Wylądował w II-ligowym Gryfie Wejherowo.
***
GKS Tychy od dawna nie doczekał się dwójki równorzędnych napastników – no chyba, że byli równorzędnie… słabi. Teraz jest Zapolnik, doszedł z Bełchatowa Piotr Giel. Wicekról strzelców II ligi jest 11. napastnikiem zakontraktowanym przez GKS, odkąd przeniósł się na nowy stadion. Jak rozpocznie tę drugą dekadę? Drugim Świerczokiem z pewnością nie będzie. Ale gdy okaże się drugim Zapolnikiem, to już wszyscy będą szczęśliwi.