GKS Tychy. Z reprezentantem w składzie

 

Po sierpniowym meczu z GKS 1962 Jastrzębie Ken Kallaste stracił miejsce w zespole GKS-u Tychy. 31-letni Estończyk, który do tyskiej drużyny przyszedł z Korony Kielce i mógł się pochwalić dorobkiem 82 występów w polskiej ekstraklasie, usiadł na ławce rezerwowych. Podnosił się z niej tylko na pucharowe „przerywniki” i występy w reprezentacji swojego kraju. Do ligowej rywalizacji wrócił dopiero po trzech miesiącach, jednorazowo zastępując kontuzjowanego Bartosza Szeligę, który przed tygodniem czwarty raz w tym sezonie został ukarany żółtą kartką i znowu otworzył konkurentowi drogę do wyjściowej jedenastki.

– Ken dołączył do drużyny po grze w reprezentacji Estonii – mówi szkoleniowiec tyszan Ryszard Tarasiewicz. – Trenował już z nami w czwartek i choć na pewno występy przeciwko Ukrainie i Holandii kosztowały go sporo sił to jest jednak gotowy do sobotniego występu przeciwko jastrzębianom. Miałem okazję oglądać całe wtorkowe spotkanie Estończyków z Holendrami, którzy nieustannie atakowali i Kallaste musiał się napracować, ale to wydolny zawodnik i o jego dyspozycję jestem spokojny.

Zmieni połowę składu

Można więc powiedzieć, że na lewej obronie nastąpi naturalna zamiana, ale to nie koniec roszad w składzie GKS-u Tychy na jutrzejszy mecz z GKS-em 1962 Jastrzębie. Kartkowa pauza wyklucza z gry także: Macieja Mańkę, Dominika Połapa i Keona Daniela, a z urazem ścięgna Achillesa, zgłoszonym po… rozruchu po meczu z Radomiakiem, boryka się Szymon Lewicki. Natomiast Wojciech Szumilas, po trzytygodniowym leczeniu kontuzji, też jeszcze nie jest w pełni formy. To oznacza, że Ryszard Tarasiewicz musi zmienić niemal połowę składu.

Możliwość manewru

– Nie ukrywam, że to był ciężki tydzień, w którym trzeba się mocno zastanawiać jak ustawić pierwszą jedenastkę – dodaje trener GKS-u Tychy. – Nawet po czwartkowych zajęciach nie mogłem jeszcze powiedzieć, że mam już gotowy skład. Przecież ci, którzy po meczu z Radomiakiem „wypadli” z gry, byli w rundzie jesiennej podstawowymi zawodnikami naszej drużyny. Jest więc dylemat, bo trzeba to wszystko poukładać. Dopiero po piątkowym treningu podejmę ostateczną decyzję. Porozmawiam także z Szymonem Lewickim, którego na ostatnich treningach nie było, bo przechodził badania i czekam na jego deklarację, że jest gotowy przynajmniej na ławkę rezerwowych, bo wtedy dawałby nam możliwość manewru w ofensywie już w trakcie gry.

Świadomi swojej wartości

Przy tych wszystkich zmianach i roszadach widać wyraźnie, że wracanie pamięcią do pierwszego meczu tyszan z jastrzębianami nie ma praktycznie sensu.

– Od drugiej kolejki bardzo dużo się zmieniło – zaznacza Ryszard Tarasiewicz. – Wtedy popełniliśmy błędy, których wcześniej nie popełnialiśmy i przegraliśmy 1:2, choć Maciej Mańka strzelił prawidłowego gola na 2:2, ale nie został uznany. Zdajemy sobie sprawę, że nasz najbliższy rywal to dobry, stabilny zespół, zdyscyplinowany i wyrównany w każdej formacji.

Znamy co prawda mocne strony przeciwnika, ale mamy też świadomość, że i on zna nasze atuty. My będziemy się starać pokazać z jak najlepszej strony, ale oni także, bo to, że się wie wszystko o rywalu, jeszcze nie daje gwarancji, że można mieć wszystko pod kontrolą. My w każdym razie przystąpimy do meczu z takim samym nastawieniem jak do poprzednich spotkań. Zawodnicy są świadomi swojej wartości i nie ma co ani umniejszać ich możliwości, ani dodawać niczego do ich dyspozycji. Pokażą ją na boisku.

Na zdjęciu: Po 0:5 z Holandią reprezentant Estonii Ken Kallaste (z prawej) liczy na lepszy wynik w meczu z Jastrzębiem.