GKS Tychy. Zespół bardziej energetyczny

Na półmetku rundy jesiennej prezes Leszek Bartnicki jest zadowolony z kierunku, w którym idzie GKS Tychy.


Rok temu po 9 kolejkach GKS Tychy plasował się na 4 miejscu w tabeli I ligi, a podopieczni Ryszarda Tarasiewicza z dorobkiem 16 punktów za 5 zwycięstw i 1 remis szczycili się mianem najbardziej bramkostrzelnej drużyny I ligi, bo mieli na swoim koncie 18 trafień. Po stronie minusów widniały natomiast 3 porażki i 11 straconych goli.

W tym sezonie budowany przez Artura Derbina tyski zespół w 9 występach zgromadził 17 punktów za 5 zwycięstw oraz 2 remisy i zanotował 2 porażki, co sytuuje go na 5 pozycji z bilansem bramkowym 14:7.

– Ciężko tak porównywać jeden do jednego to, co był rok temu, do tego, co jest teraz i z kilku powodów – wyjaśnia prezes GKS-u Tychy Leszek Bartnicki.

– Wtedy, tak oficjalnie prezesem klubu zostałem praktycznie w przeddzień wyjazdowego meczu z Radomiakiem, inaugurującym rozgrywki. Trafiłem więc do gotowego już zespołu, a teraz jest to twór ludzki, bo zarówno drużyna, jak i sztab szkoleniowy, na który miałem wpływ.

Zupełnie inne były też przygotowania do sezonu, który rok temu też zaczęliśmy słabo, bo czterech kolejkach mieliśmy na koncie trzy wyjazdowe porażki. Teraz, po bardzo krótkim okresie przygotowawczym między sezonami, również wystartowaliśmy poniżej oczekiwań, bo od pucharowej porażki z Wisłą Płock oraz bezbramkowego remisu u siebie ze Stomilem Olsztyn i bolesnej przegranej w Sosnowcu.

Ponadto funkcjonujemy w innej rzeczywistości, bo sytuacja epidemiczna odbija się na wszystkim, ale mamy zespół bardziej energetyczny. To słowo energetyczny oznacza, że jest w nim więcej młodości i wiary, co przekłada się na sposób naszej gry. Jest w niej świeżość i radość, wynikająca z charakterystyki zawodników tworzących drużynę. Dlatego mogę powiedzieć, że jestem zadowolony z kierunku, w jakim idziemy.

Gra wzorcowa

Wśród 5 wygranych meczów tyskiego zespołu były dwa spotkania szczególne. Wyjazdowe zwycięstwo 2:0 z Arką Gdynia pokazało jaką siłę stanowi gra obronna drużyny Artura Derbina, a pokonanie Chrobrego Głogów 4:0 w Tychach potwierdziło moc ofensywną trójkolorowych.
– Na pytanie, które z tych dziewięciu rozegranych w tym sezonie spotkań uważam za najlepsze, bez wahania odpowiadam: to w Gdyni – mówi prezes tyskiego klubu.

– Przypomnę, że w szóstej kolejce pojechaliśmy na mecz z Arką, która miała wtedy na koncie komplet zwycięstw i uznawana była za pewniaka w gronie kandydatów do awansu. U bukmacherów notowania były 6:1, a mimo to, jak informował związany z Arką operator zakładów, 98 procent obstawiających stawiało na gospodarzy. Pojechaliśmy tam skazani na porażkę, ale nasz zespół zagrał wzorcowo.

Odebrałem po tym meczu wiele telefonów z gratulacjami za grę drużyny, która pokazała swoje ogromne możliwości i udowodniła, że przy pełnej mobilizacji i zaangażowaniu może wygrać z każdym rywalem. To jest taki wzorzec gry, do którego będziemy chcieli dążyć. Pamiętamy jednak, że w następnym meczu zagraliśmy słabo i przegraliśmy u siebie 0:1 z Koroną Kielce, bo zagraliśmy słabo.

Na szczęście odbudowaliśmy się i w kolejnym spotkaniu z Chrobrym, który uwzględniając wyniki z całego 2020 roku, jest na podium I-ligowej klasyfikacji, znowu zagraliśmy super mecz, po którym przyszedł słabszy, ale wygrany mecz z GKS 1962 Jastrzębie. Dlatego kluczem do sukcesu jest to, żeby do meczu z każdym rywalem podchodzić na najwyższym poziomie koncentracji, bo to daje dobre efekty.


Czytaj jeszcze: Nie ugryźli punktów

Wrócić z punktami

Z takim nastawieniem tyszanie wyjechali wczoraj na dzisiejszy mecz do Radomia i zdają sobie sprawę, że czeka ich trudne zadanie.
– Radomiak to jeden z najlepszych zespołów w naszej lidze – dodaje Leszek Bartnicki.

– Poprzednie rozgrywki kończyli w barażach o awans do ekstraklasy, a w obecnym sezonie swoją siłę radomianie pokazali, wygrywając 4:0 w Pucharze Polski z Miedzią, czy 4:1 w ligowym starciu z Widzewem. Są wprawdzie niżej w tabeli od nas, ale pamiętamy, że mają jeden mecz mniej, a w dodatku na razie w roli gospodarzy występowali w Pruszkowie.

Wiemy też doskonale jaki mają potencjał, bo dziesięciu zawodników występowało w ekstraklasie. W poprzednim sezonie graliśmy w sumie ze sobą trzy razy, dwukrotnie w lidze oraz raz w Pucharze Polski i za każdym razem były to mecze na styku. W Radomiu przegraliśmy 1:2 na inaugurację ligi, ale w 1/16 Pucharu Polski wygraliśmy 2:1, po golu Szymona Lewickiego w ostatnich sekundach. Jedziemy więc do Radomia zmobilizowani i chcemy wrócić z punktami.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus