Główka Żytka wystarczyła

Po 5 meczach bez zwycięstwa GKS Tychy dopisał do swojego dorobku 3 punkty.


W meczu zespołów, które potrzebują zwycięstw żeby nie „zakopać się” w dolnej połowie tabeli bardziej zdeterminowani na boisko wyszli piłkarze GKS-u Tychy i to wystarczyło żeby wygrać 1:0. Natomiast Zagłębie, pozbawione swojego snajpera, bo Szymon Sobczak musiał pauzować po 4. żółtej kartce, sprawiało wrażenie jakby szczytem marzeń był bezbramkowy remis i w całym spotkaniu nie oddało ani jednego celnego strzału.

Ale po kolei. Pierwsza połowa przebiegała po myśli gospodarzy. Zespół Dominika Nowaka już w 11 sekundzie gry zanotował pierwszy celny strzał, bo z 16. metra w kierunku bramki sosnowiczan piłkę kopnął Mateusz Radecki. Uderzenie było jednak zbyt lekkie żeby Micha Gliwa miał problemy z obroną. To samo można też powiedzieć o próbie Krzysztofa Wołkowicza, który po rozegraniu rzutu wolnego z Patrykiem Mikitą przymierzył w 17. minucie z dystansu.

Groźniejsze były akcje, którym zabrakło celnej finalizacji. W 6. minucie po dalekim zagraniu Nemanji Nedicia wbiegający w pole karne Kacper Skibicki posłał futbolówkę z 14. metra za wysoko. Wypożyczony z Legii skrzydłowy w 20. minucie bardzo dobrze rozegrał akcję na prawym skrzydle z Krzysztofem Machowskim, który dynamicznie wbiegł w szesnastkę i mając przed sobą tylko bramkarza uderzył tak, że ani nie trafił w bramkę, ani nie dograł do Daniela Rumina i Krzysztofa Wołkowicza będących w polu bramkowym. Także okazję z 31. minuty można zaliczyć do dobrze wypracowanych, bo znowu po klepce Machowskiego ze Skibickim piłka spod końcowej linii dotarła na 7. metr przed bramkę Zagłębia, gdzie Mikita miał dużo czasu i miejsca na lepsze zakończenie, ale fatalnie przestrzelił.

W sumie w pierwszych 45. minutach tyszanie oddali 6 strzałów, z czego 2 były celne, a drużyna Dariusza Dudka tylko po wrzutce Wojciecha Szumilasa z rzutu rożnego w 1 minucie oraz dalekich wrzutkach z autów, wykonywanych przez Vedrana Dalicia kilka razy zaniepokoiła Konrada Jałochę.

Nic więc dziwnego, że zadowoleni z rezultatu goście w przerwie nie dokonali żadnej zmianie natomiast sztab szkoleniowy trójkolorowych postanowił wzmocnić siłę ofensywną i dlatego za Skibickiego wszedł Mateusz Czyżycki, który jest najlepszym strzelcem tyszan. On właśnie w 72. minucie był centymetry od zmiany wyniku. Po długim podaniu Jakuba Tecława i odegraniu Wołkowicza wychowanek Okocimskiego KS Brzesko strzelając z 6. metra trafił w słupek!

Lepiej przymierzył w 76. minucie Wiktor Żytek. Wystarczyło, że wprowadzony do gry 10. minut wcześniej Antonio Dominguez dośrodkował z rzutu wolnego, a 28-letni defensywny pomocnik tyszan okazał się najsprytniejszy w podbramkowym tłoku i główką z 4. metra ustalił wynik spotkania.

Wprawdzie sosnowiczanie po stracie gola ruszyli śmielej do ataku, ale nie byli w stanie sforsować zasieków obronnych tyszan, których kontry też nie przynosiły skutku, ale nie musiały, żeby po 5 spotkaniach bez zwycięstwa GKS Tychy mógł się cieszyć ze zwycięstwa.


GKS Tychy – Zagłębie Sosnowiec 1:0 (0:0)

1:0 – Żytek, 76 min (głową)

GKS: Jałocha – Buchta, Tecław, Nedić – Machowski (78. Biegański), Żytek, Radecki, Wołkowicz – Skibicki (46. Czyżycki), Rumin, Mikita (65. Dominguez). Trener Dominik NOWAK.

ZAGŁĘBIE: Gliwa – Borowski, Jończy, Dalić, Bykow, Wrzesiński – Szumilas, Rozwandowicz, Karwot (69. Chęciński), Troć (69. Guezen) – Fabry. Trener Dariusz DUDEK.

Sędziował Leszek Lewandowski (Zabrze). Widzów: 2644. Żółte kartki: Radecki – Karwot.


Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus