Godne wyzwanie

W boksie nie ma rzeczy niemożliwych. Gdy Adamek przegrał dwa lata temu przez nokaut z Erikiem Moliną w Krakowie wydawało się, że jest skończony. Co najwyżej jeszcze jeden pożegnalny pojedynek i koniec – mówiono.

Później Adamek posłuchał Mateusza Borka, który został jego promotorem, zmienił wypalonego Rogera Bloodwortha na młodego, pełnego zapału Gusa Currena i znów zaczął wygrywać.

Dziś można już powiedzieć, że Borek dał Adamkowi drugie życie, a polskie, perfekcyjne zgrupowania, które mu organizował i coraz owocniejsza współpraca z dr Jakubem Chyckim pozwoliła „Góralowi” uwierzyć, że jeszcze nie wszystko stracone.

Mimo wszystko nie spodziewałem się, że zobaczę go w ringu z czołowym pięściarzem wagi ciężkiej, a takim jest 30 letni Miller. Potężny, niepokonany, ważący 135 kg osiłek z Brooklynu, który ma zdecydowanie więcej istotnych argumentów niż tylko przemawiająca do wyobraźni waga i słuszny wzrost (193 cm).

Miller przymierzany jest do wielkich walk o mistrzowskie tytuły, on sam aż się pali do wojen z Anthonym Joshuą i Deontayem Wilderem, ale rzutki, angielski promotor Eddie Hearn, który mocno wchodzi na rynek amerykański ma dokładnie rozpisany scenariusz. Walki swoich zawodników będzie pokazywał na platformie internetowej DAZN, gal ma być sporo, zarówno w USA, jak i Europie. Dlatego potrzebuje jak najwięcej aktorów, by mieć kogo pokazać na bokserskiej scenie.

Gala w Chicago inauguruje ten projekt. Hearn pomyślał i słusznie, że dobrze byłoby pokazać na niej znanego Polaka, bo to przecież miasto w którym mieszka najwięcej naszych rodaków. Złożył propozycję Arturowi Szpilce, ale ten odmówił. Konkretnie odmówił promotor „Szpili” Andrzej Wasilewski, choć pieniądze, jak twierdzi, były przyzwoite, ale nie chciał konfrontacji z Millerem.

Adamek po naradzie z Borkiem i trenerem Currenem się zgodził, choć myślami był już przecież przy Polsat Boxing Night, 10 listopada. Nastąpiła jednak korekta planów, Adamek po czterech latach i ośmiu miesiącach wróci na amerykański ring. Czy „Góral” i ludzie z nim związani nie podejmują jednak zbyt dużego ryzyka ? Pieniądze do zarobienia są spore, ale Adamek na brak gotówki nie narzeka, nie musi ryzykować dla kilkuset tysięcy dolarów.

Ale on ryzyko ma krwi, chce się sprawdzić, być może ostatni raz w karierze. W grudniu skończy 42 lata, i choć czuje się znakomicie, a jego znacznie niższy biologiczny wiek potwierdzają liczne badania, nie da się walczyć w nieskończoność.

Ze swej strony uważam, że Adamek wcale nie stoi na straconej pozycji w konfrontacji z byłym kickbokserem z Brooklynu. Owszem, faworytem będzie Miller, który zapewne w swoim stylu trochę zlekceważy Staruszka, jak mówi o naszym byłym mistrzu świata dwóch kategorii wagowych. Po prostu uważa, że ktoś z wagi półciężkiej nie będzie mógł mu zagrozić.

Sęk w tym, że od 2009 roku Adamek walczy w wadze ciężkiej. Nie jest dużym ciężkim, ale do małych nie należy: 188 cm wzrostu. 102 kg wagi. Mimo upływu lat Polak jest dość szybki, odporny na ciosy i ma ogromne doświadczenie. I jeśli będzie perfekcyjne przygotowany fizycznie i taktycznie, to Miller może się mocno zdziwić.

Okres przygotowawczy Adamek spędzi na Florydzie w Vero Beach, u Gusa Currena. W tym samym Vero Beach w którym Andrzej Gołota przygotowywał się do kilku swoich wielkich pojedynków, między innymi do wojen starcia z Riddickiem Bowe.

Dan Rafael, znany amerykański dziennikarz uważa, że ta walka jest nieporozumieniem, jego zdaniem Adamek jako bokser jest skończony. Myślę, że nie ma racji. W kwietniu podczas Polsat Boxing Night pokazał się z bardzo dobrej strony. Owszem, Joey Abell, to nie Miller, ale pojedyncze uderzenie ma mocniejsze. A przecież Amerykanin został rozbity, przegrał przed czasem.

Nie wiem, czy Adamek zatrzyma 6 października Jarrella Millera, ale z pewnością się go nie przestraszy. A czy „Big Baby” wytrzyma ciążącą na nim presję, jak się zachowa gdy dziesiątki lewych prostych wylądują na jego nosie, tego też nie wiemy. Dlatego ta walka już teraz budzi wielkie emocje.