Gojny: każdy z nas będzie „gryzł trawę”.

Przerwa w rozgrywkach wyszła wam na dobre? Patrząc na uzyskane wyniki przez GKS, można powiedzieć, że po porażkach z Chojniczanką i Stalą Mielec wróciliście do równowagi.
Dawid GOJNY:
– Po porażce w Mielcu wszyscy chcieliśmy szybko zagrać z Wigrami, by się „odkuć”, ale teraz nie ma już co gdybać. Trzeba cieszyć się, że wygraliśmy dwa mecze z rzędu, w tym zaległy z Wigrami. Pierwszy tydzień wykorzystaliśmy na mocną pracę, te treningi mógłbym porównać do tych, które mieliśmy w okresie przygotowawczym w trakcie zgrupowania. Najważniejsze, że efekty tej pracy są widoczne na boisku.

W dwóch ostatnich meczach zgarnęliście nie tylko komplet punktów, ale nie straciliście bramki. Który z tych meczów był lepszy w waszym wykonaniu, z Podbeskidziem, czy Wigrami?
Dawid GOJNY:
– Pod względem taktycznym lepszy w naszym wykonaniu był mecz z Podbeskidziem. Mieliśmy pomysł na grę, nie pozwoliliśmy przeciwnikowi wiele zdziałać. Z całym szacunkiem dla Wigier, ale w spotkaniu z „góralami” większa była jakość. Mecz z Wigrami nie był zły, ale nie wykorzystaliśmy kilku okazji i musieliśmy się martwić. Wystarczyłby jeden kiks, ręka, rzut karny, rykoszet, by cały wysiłek poszedł na marne. Nie jesteśmy przecież nieomylni. Na szczęście udało nam się kolejny raz zagrać na zero i tyłu i wywalczyć trzy punkty.

Zazdrości pan Michałowi Bojdysowi bramki z meczu z Podbeskidziem?
Dawid GOJNY:
– Na pewno. Też chciałbym zrobić taki rajd zakończony bramką. Cieszę się, że Michałowi udała się taka akcja. Należało mu się to, bo miał trudny start w naszej drużynie. Myślę o tym, by cokolwiek strzelić, nieważne w jakim stylu. Jestem głodny bramek, bo chciałbym pomachać żonie i córkom, które w każdym meczu w Jastrzębiu siedzą na trybunach i kibicują mi.

W najbliższym meczu z Olimpią Grudziądz do podstawowej jedenastki wróci Kamil Szymura. Cieszycie się z tego powodu?
Dawid GOJNY:
– Jest pan tego pewien?

A widzi pan innego kandydata do gry na stoperze, skoro za kartki wypada ze składu Michał Bojdys? Poza tym trener Skrobacz po meczu z Wigrami przyznał, że „Szimi” rozpocznie mecz z Olimpią od pierwszej minuty.
Dawid GOJNY:
– Cieszymy się z jego powrotu, bo w poprzednim sezonie był najlepszym strzelcem w naszej drużynie. Był pewnym punktem zespołu, ale miał długą przerwę, więc teraz będziemy chcieli mu pomóc w powrocie do normalnej dyspozycji. W poprzednim sezonie zagraliśmy razem 32 mecze w lidze, współpraca z nim układała mi się bardzo dobrze. Zresztą rozumiemy się i dogadujemy nie tylko na boisku, ale również poza nim. Na pewno „Szimi” fizycznie nie jest jeszcze gotowy na grę przez 90 minut, lecz zrobimy wszystko, by szybko wszedł na swój poziom. W pełnej dyspozycji jest mega wzmocnienie naszej drużyny.

Czujecie w nogach dwa mecze rozegrane w ciągu trzech dni? Zdążycie zregenerować się do soboty?
Dawid GOJNY:
– Jeszcze dzisiaj (rozmowa odbyła się w czwartek – przyp. BN) czuję zmęczenie. Jednak po dwóch zwycięskich meczach szybciej wraca się do pełni sił, bazując na euforii. Nie mam wątpliwości, że w meczu z Olimpią każdy z nas będzie „gryzł trawę”.

Furorę w I lidze robi napastnik Olimpii, Omran Haydary, który strzelił 10 goli w 14 meczach. Znaleźliście sposób, jak zatrzymać 21-letniego Afgańczyka?
Dawid GOJNY:
– Owszem, postawić mur berliński (śmiech). Oczywiście znam nazwisko tego zawodnika, bo jest w „stajni” mojego menadżera. Szczegółową analizę na temat gry najbliższego przeciwnika będziemy mieli jednak dopiero w piątek. Haydary nie jest już anonimowym piłkarzem w I lidze, ma wysokie umiejętności, ale my mamy bardzo solidną obronę. Jeżeli będziemy skoncentrowani przez 90 minut na maksa, to jesteśmy w stanie zagrać w kolejnym meczu na zero z tyłu. Nie możemy zachłysnąć się ostatnimi wynikami, lecz być pełni pokory i dać z siebie na boisku 110 procent.

Mecz z Wigrami powinniście zamknąć na początku II połowy, ale wciąż szwankuje wasza skuteczność. Poświęcacie temu dużo czasu na treningach?
Dawid GOJNY:
– W każdym tygodniu mamy trening strzelecki, tam niemal wszystko się udaje. Dominik Szczęch w meczu z Wigrami po prostu nie miał farta, na treningach jego „wkrętki” są bezbłędne. Zabrakło mu naprawdę niewiele, by strzelił gola. Jestem przekonany, że uda mu się w następnym meczu, będziemy za niego trzymali kciuki.

Na zdjęciu: Dawid Gojny marzy o zdobyciu bramki, by móc pozdrowić siedzącą na trybunach rodzinę.