Gorączka na koniec okienka

Kilka ciekawych wniosków, dotyczących przyczyn porażki z GKS-em Jastrzębie, wysnuł podczas pomeczowej konferencji trener GieKSy, Jacek Paszulewicz. Pomijając coś, co można nazwać „uderzeniem się w piersi” (- Nie trafiliśmy z personaliami. Zbyt mało wojowników wyszło na I połowę – mówił), wiele słów poświęcił poczynaniom obronnym. Nie tylko linii defensywnej, ale całego zespołu. – U progu przygotowań do sezonu, mając na uwadze fakt, że wiosną straciliśmy niewiele bramek, z czego ledwie trzy – z gry, byłem spokojny o nasze poczynania w tyłach – przypominał swe słowa po jednym ze sparingów.

Problem w grze obronnej

Najwyraźniej jednak wówczas był to optymizm nieco na wyrost. Wojciech Lisowski, Rafał Remisz, Simon Kupec, a wreszcie Jakub Wawrzyniak – w szeregach katowiczan pojawiło się tego lata spore grono nowych zawodników. Starannie – jak się wydaje – wyselekcjonowanych przez pion sportowy, choć akurat angaż Wawrzyniaka jednak sprawiał wrażenie „akcyjności”.

– Potrzebujemy impulsu, jeśli chodzi o uszczelnienie defensywy – te słowa szkoleniowca, odnoszące się właśnie do roli byłego reprezentanta Polski w szeregach GieKSy, również na to wskazują. Wbrew bowiem spostrzeżeniom sprzed sześciu-siedmiu tygodni, defensywa katowicka nie stanowi monolitu, jakiego oczekiwano by w sztabie szkoleniowym. – Mamy problem w grze obronnej, zwłaszcza jeśli chodzi o zespół. Musimy ograniczać poczynania rywala generalnie, nie tylko pod naszą bramką. Bo trudno liczyć na to, że Mariusz Pawełek będzie w stanie wybronić 10 sytuacji na 10 przez tego rywala stworzonych – trener Paszulewicz był mocno zirytowany poczynaniami destrukcyjnymi podopiecznych, nie tylko w meczu z jastrzębianami. I wprost zapowiedział, że jeszcze przed zamknięciem okienka transferowego, GKS rozglądać się będzie za ewentualnymi wzmocnieniami formacji defensywnej.

Kto „zaarygluje” lewą?

I linie telefoniczne przy Bukowej rzeczywiście rozgrzały się do czerwoności, głównie w poszukiwaniu… lewego obrońcy. Tak, to nie pomyłka; co prawda niedawno trafił do Katowic na tę pozycję wspomiany Kupec; co prawda może na niej grać i Wawrzyniak, ale „przeczesywane” są wciąż listy graczy zdolnych „zaryglować” tę pozycję. Powrócił więc w tym kontekście temat Karola Danielaka; GieKSa starała się o niego, ale tenże wybrał Arkę. Tamże grywa jednak wyłącznie „ogony” (i to rzadko…), więc „deal” na linii Gdynia-Katowice nie jest nierealny.

Druga opcja to reprezentant kadry U-20, Tymoteusz Puchacz, wypożyczony z Lecha do Zagłębia Sosnowiec. Jest ona jednak mniej prawdopodobna ze względów formalnych. 19-latek zagrał już w barwach sosnowieckiego beniaminka, więc ewentualne przenosiny do Katowic zamknęłyby mu – w tym sezonie – możliwość powrotu do Poznania. Zresztą żaden z tych graczy niekoniecznie gwarantować musi jakość pożądaną przez sztab szkoleniowy z Bukowej.

Dobicie targu w przypadku któregoś z nich oznaczać może… rozwiązanie umowy wspomnianego Słowaka! Pod warunkiem oczywiście, że w ostatnim dniu okienka znajdzie on innego pracodawcę; w innym przypadku… nie ma żadnego interesu, by na propozycję GieKSy przystać. Podobnie zresztą jak Tomasz Midzierski, który – mimo niezłych występów w ostatnich kolejkach – w sobotę wrócił na ławę. Nie jest wymarzonym stoperem w oczach trenera i basta!

Snajper (też) mile widziany

By pozostać jeszcze chwilę przy potencjalnych ruchach kadrowych w owym ostatnim dniu okienka dodajmy, że nie zamknięto ostatecznie kwestii wypożyczenia Mateusza Szczepaniaka z Cracovii. A „z tyłu głowy” mają jeszcze w Katowicach nazwisko Przemysława Banaszaka z Chełmianki – ubiegłorocznego króla strzelców (20 goli) grupy IV trzeciej ligi. I trudno się temu dziwić, skoro może i obrona rzeczywiście jest problemem, ale i 4 gole zdobyte w 7 meczach nie wskazują na to, by wszystko w porządku było z ofensywą… Ech, (być może) będzie się działo w ciągu najbliższych godzin przy Bukowej!