Płacheta rozciął głowę i wypadł ze składu

 

W środę w Sandomierzu, gdzie Podbeskidzie mierzyło się z Wisłą w meczu Pucharu Polski, doszło do bardzo groźnie wyglądającego zdarzenia. W drugiej połowie, w walce o górną piłkę, zderzyli się głowami Szymon Czerwiak i Przemysław Płacheta. Obaj bardzo ucierpieli, zalali się krwią i nie mogli kontynuować gry. Zawodnik gospodarzy został natychmiast zmieniony, natomiast „górale” nie mieli już takiej możliwości, a dodatkowo w dogrywce trener Krzysztof Brede nie mógł dokonać czwartej zmiany, bo nie miał na ławce rezerwowych młodzieżowca. A taki status właśnie posiada poszkodowany zawodnik.

Problem z młodzieżowcami

Co stało się obu piłkarzom? Czerwiak stracił… obie jedynki górnej szczęki, a Płacheta doznał głębokiego, szerokiego na siedem centymetrów, rozcięcia głowy i został przewieziony do szpitala na szycie. Oznacza to, że dynamiczny zawodnik nie zagra w jutrzejszym meczu przeciwko Chrobremu, co nie jest dobrą wiadomością dla sztabu szkoleniowego „górali”. Płacheta jest młodzieżowcem, a zatem – jak miało to miejsce w meczach z Odrą i Wisłą Sandomierz – w pierwszym składzie zaprezentuje się najpewniej Kacper Kostorz.

Ale sprawa się komplikuje; w kadrze Podbeskidzia nie ma bowiem zbyt wielu piłkarzy urodzonych w roku 1998 lub młodszych. Pozostał jedynie Przemysław Mystkowski, który w tym sezonie nie grał zbyt wiele, bo trudno przypuszczać, że trener sięgnie po Sebastiana Smolarza, Kacpra Gacha czy bramkarza Arkadiusza Leszczyńskiego.

Mało ich…

Wymienieni trenują wprawdzie z pierwsza drużyną, ale nie mają żadnego doświadczenia w seniorskim futbolu. Gach zadebiutował w zeszłym sezonie w barwach Podbeskidzia, ale w meczu poprzedniej kolejki, ze Stalą, wszedł na boisko w… 90 minucie spotkania. Nie sposób zatem wymagać od niego ogrania na pierwszoligowym poziomie.

Uraz Płachety nie jest typowo piłkarski i gdy rana się zagoi, zawodnik wróci do treningów. Generalnie w tym sezonie Podbeskidzie na kłopoty zdrowotne swoich zawodników narzekać specjalnie nie może. Na początku problemy mieli Roberto Gandara i Michał Rzuchowski, a niedawno pauzował Adrian Rakowski, ale wrócił już do gry. Ale ponieważ bielski zespół nie dysponuje zbyt szeroką kadrą, dlatego każdy uraz jest dla trenera niemałym zmartwieniem.

 

Na zdjęciu: Przemysław Płacheta chwyta się za głowę po zderzeniu z rywalem.