„Górale” nie wytrzymali

Podbeskidzie do 73. minuty prowadziło w Lubinie i było bliskie pierwszego wyjazdowego zwycięstwa w sezonie. Mecz jednak bielszczanie przegrali.


Jednej zmiany w wyjściowym składzie swojego zespołu, w stosunku do meczu z Wisłą Kraków, zmuszony był dokonać trener Podbeskidzia Robert Kasperczyk. Z powodu niegroźnego urazu z gry wypadł Milan Rundić i serbskiego środkowego obrońcę zastąpił Dmytro Baszłaj. Dla ukraińskiego stopera był to dopiero drugi występ w tym roku, a pierwszy w nowym ustawieniu „górali”, czyli z trójką środkowych obrońców. Już na początku spotkania bielszczanie pokazali, że w takiej konfiguracji czuję się nieźle. I to nie tylko w grze obronnej, ale w ofensywie. Bramkowa akcja z 8. minuty spotkania rozpoczęła się właśnie od znakomitego podanie z głębi pola. Kapitalnym zagraniem popisał się Filip Modelski, który uruchomił Jakuba Horę.

Dobry początek

Czeski ofensywny pomocnik Podbeskidzia wpadł w pole karne i doskonale wiedział, co chce zrobić. Wycofał futbolówkę do nadbiegającego Kamila Bilińskiego, który takich podań nie marnuje i Podbeskidzie objęło prowadzenie. Przez pierwszych kilkanaście minut przyjezdni byli drużyną zdecydowanie lepszą i żałować mogą „górale” tego, że jeszcze lepiej nie wykorzystali wyraźnej dezorientacji w szeregach rywala. „Miedziowi” nie potrafili na początku spotkania wymienić kilku dokładnych podań i do głosu doszli dopiero po ok. 25 minutach. Ale praktycznie od razu stworzyli sobie znakomitą sytuację bramkową. Dejan Drażić wypatrzył Kacpra Chodynę, który stanął „oko w oko” z Michalem Peskoviciem. Bramkarz spod Klimczoka odpowiednio skrócił kąt i wyszedł z tego pojedynku obronną ręką. Słowak uratował swoją drużynę przed stratą gola.

Tuż przed przerwą doświadczony golkiper Podbeskidzia raz jeszcze musiał stanąć na wysokości zadania. Tym razem z rzutu wolnego próbował go zaskoczyć Filip Starzyński. Specjalista od wykonywania stałych fragmentów gry w lubińskiej drużynie uderzył bardzo dobrze, piłka zmierzała do siatki tuż obok słupka, ale bardzo czujny był Pesković, który wyekspediował futbolówkę na rzut rożny. Po nim gospodarze… powinni strzelić gola, ale Karol Podliński, znajdujący się 3 metry od bramki, nie zdołał trafić w piłkę.

W doliczonym czasie gry

Końcówka I połowy musiała być jednak przestrogą dla „górali”, bo zbyt mocno dali się piłkarze Kasperczyka zepchnąć do defensywy. Na początku drugiej odsłony bielszczanie próbowali zaatakować, ale po kilkunastu minutach znów pod ich bramką było gorąco. Najpierw Chodyna trafił w poprzeczkę, później Pesković kolejny raz świetnie interweniował, bo z dystansu próbował do zaskoczyć Patryk Szysz. Aż wreszcie Kamil Kruk, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, nie trafił w bramkę z 5 metrów! Bielszczanie mieli mnóstwo szczęścia, a gol dla Zagłębia wisiał w powietrzu. I w końcu padł, konkretnie w 73. minucie spotkania. Kolejny raz piłkę z rzutu rożnego dostarczył Starzyński, a tam dwóch zawodników lubinian zagrało głowami. Ostatecznie futbolówka spadła wprost pod nogi niepilnowanego Patryka Szysza, który nie mógł się pomylić i doprowadził do wyrównania.

Można było przypuszczać, że „miedziowi” pójdą po pełną pulę. Niedługo po trafieniu Szysza gorąco zrobiło się w polu karnym przyjezdnych po akcji Drażicia ze Starzyńskim, ale znów sytuację wyjaśnił Pesković. W odpowiedzi przed szansą na gola stanął Peter Wilson, który jednak nie sięgnął piłki. Pod koniec meczu Liberyjczyk miał jeszcze jedną okazję na bramkę, ale to miejscowi zadali decydujący cios. O losach spotkania zadecydował następny stały fragment gry. Dośrodkowanie z rzutu rożnego strącił Balić, a Damian Oko z 4. metrów trafił do siatki głową. Stracony przez Podbeskidzie gol w doliczonym czasie gry, to bolesna sprawa. Ale trzeba przyznać, że Zagłębie wygrało ten mecz zasłużenie.


Zagłębie Lubin – Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1 (0:1)

0:1 – Biliński, 8 min (asysta Hora), 1:1 – Szysz, 73 min (asysta Balić), 2:1 – Oko, 90+2 min (głową, asysta Balić).

ZAGŁĘBIE: Hładun – Chodyna, Kruk, Oko, Balić – Żubrowski – Szysz, Starzyński, Poręba (64. Ratajczyk), Drażić (87. Baszkirow) – Podliński (77. Mraz). Trener Martin SZEVELA.

PODBESKIDZIE: Pesković – Modelski, Janicki, Baszłaj – Niepsuj (84. Danielak), Hora, Rzuchowski, Ubbink (59. Marco Tulio), Sierpina – Biliński (71. Wilson), Sitek (71. Kręcichwost).

Sędziował Jarosław Przybył (Kluczbork). Żółte kartki: Żubrowski, Kruk, Balić, Oko.


Fot. Krzysztof Dzierzawa / Pressfocus