„Górale” znowu groźni!

Podbeskidzie, po sześciu meczach bez zwycięstwa, wreszcie zainkasowało trzy punkty. Pierwszy raz w historii wygrywając z Wisłą Kraków u siebie.


Robert Kasperczyk tuż przed przerwą na potrzeby reprezentacji zapowiedział, że zamierza mocno ze swoimi podopiecznymi popracować. Przypomnijmy, że bielszczanie nie wygrali żadnego z sześciu wcześniejszych spotkań i zajmowali ostatnie miejsce w tabeli. Dzisiaj, od pierwszej minuty starcia z Wisłą Kraków, widać było, że „góralom” przerwa zdecydowanie się przysłużyła. To był zupełnie inny zespół niż ten, który dwa tygodnie temu nie stworzył ani jednej sytuacji w starciu z Wartą Poznań. A wcześniej, w meczu ze Stalą Mielec, wcale nie było lepiej. Tymczasem na tle „Białej gwiazdy” zespół z Bielska-Białej wyglądał zdecydowanie korzystniej.

Akcja Ubbinka

Zacząć trzeba od tego, że trener Kasperczyk zmienił ustawienie swojego zespołu. Przetestował je w sparingu z MFK Karwina, a dzisiaj rzucił swoich podopiecznych na głęboką wodę. Postanowił zagrać trójką środkowych obrońców i dwójką piłkarzy wahadłowych. Z prawej strony operował David Niepsuj, który pierwszy raz wyszedł na plac gry w wyjściowym składzie „górali”, a na lewej flance zaprezentował się Łukasz Sierpina. To jednak nie on błysnął w 13. minucie spotkania, w sytuacji, po której gospodarze objęli prowadzenie. Gol ten, niemal od początku do końca, to dzieło Desleya Ubbinka. Co ciekawe wżadnym z sześciu ostatnich spotkań holenderski pomocnik Podbeskidzia nie zagrał. Występował wcześniej, w dwóch wygranych przez bielszczan meczach na wiosnę, a później, dość nieoczekiwanie, zniknął ze składu i co najwyżej siedział na ławce rezerwowych. Dzisiaj bardzo szybko pokazał, że to nie jest dla niego miejsce.

To on napędziła akcję swojego zespołu i zagrał w tempo do Maksymiliana Sitka. Młodzieżowiec w barwach Pobeskidzia przegrał pojedynek z Mateuszem Lisem, ale piłka odbiła się w taki sposób, że spadła wprost pod nogi Ubbinka. Holender nie spanikował i dał prowadzenie swojej drużynie, zdobywając drugiego gola w tym sezonie. Wcześniej, jeszcze jesienią, trafił w starciu z Zagłębiem Lubin.

Na koniec „Piłkarskie jaja”

W pierwszej połowie bielszczanie, a konkretnie Jakub Hora, mieli okazję do tego, by zwiększyć swój kapitał. Ale czeski pomocnik nie trafił w bramkę w dobrej sytuacji. Tymczasem Wisła nie oddała w pierwszej połowie ani jednego celnego strzału na bramkę rywala. A niedługo po wznowieniu gry w drugiej połowie… przegrywała 0:2. Akcję bardzo dobrze do skrzydła rozprowadził Maksymilian Sitek, który uruchomił na lewej stronie Sierpinę. Były kapitan Podbeskidzia zagrał w pole karne, a Kamil Biliński… nie trafił w piłkę lewę nogą. Odbiła się jednak futbolówka od prawej stopy napastnika bielskiego zespołu, który zaliczył w ten sposób nieświadomą asystę. Bo David Niepsu uderzył bez zastanowienia. Lis miałby sporą szansę, by obronić ten strzał. Ale interwencję swojemu bramkarzowi utrudnił Michal Frydrych.

Dopiero po stracie drugiej bramki Wisła zaczęła atakować. W 60. minucie w poprzeczkę, po jedynym w tym spotkaniu błędzie Michala Peskovicia, trafił Nikola Kuveljić. Chwilę później bramkarz Podbeskidzia, w krótkim odstępie czasu, dwa razy ratował swój zespół przed utratą gola. Wisła postawiła wszystko na jedną kartę. Ale Podbeskidzia broniło się dobrze, było odpowiednio zorganizowane i miało nieco szczęścia. Tego zabrakło w 84. minucie spotkania ofensywnym graczom z Bielska-Białej. W ciągu kilkunastu sekund, w jednej akcji, „górale” powinni strzelić… cztery gole! Dwa razy świetnie bronił jednak Mateusz Lis, któremu raz w sukurs przyszedł słupek,a raz kolega z zespołu. To wręcz niesłychane, że Podbeskidzie nie strzeliło gola, a sytuację śmiało można skopiować do kompilacji pt. „Piłkarskie jaja”. Na szczęście dla górali, którzy odnieśli jak najbardziej zasłużone zwycięstwo, nie miała ona już znaczenia dla losów spotkania. „Górale” opuścili ostatnie miejsce w tabeli ekstraklasy i pokazali, że znów są groźni!

Podbeskidzie Bielsko-Biała – Wisła Kraków 2:0 (1:0)

1:0 – Ubbink, 13 min (bez asysty), 2:0 – Niepsuj, 47 min (asysta Biliński).

PODBESKIDZIE: Pesković – Modelski, Janicki, Rundić – Niepsuj (75. Danielak niesklas.) Hora (71. Marco Tulio), Rzuchowski, Ubbink (77. Miakuszko), Sierpina – Biliński (71. Wilson niesklas.), Sitek (71. Frelek niesklas.). Trener Robert KASPERCZYK. Rezerwowi: Polaczek, Bieroński, Baszłaj, Kocsis.

WISŁA: Lis – Szot (46. Burliga), Frydrych, Radaković, Sadlok (82. Medved – Mawutor (30. Kuveljić) – Yeboah (71. Błaszczykowski), Żukow, Savić, Jean Carlos (46. Starzyński) – Brown Forbes. Trener Peter HYBALLA. Rezerwowi: Broda, Kone, Kuveljić, Duda.

Sędziował Daniel Stefański (Bydgoszcz) . Asystenci: Konrad Sapela (Łódź) i Sebastian Mucha (Kraków). Czas gry 95 min (46+49). Żółte kartki: Marco Tulio (78. faul), Miakuszko (82. faul), Danielak (90+2. faul) – Burliga (61. faul), Żukow (63. faul).
Piłkarz meczu: Desley UBBINK.


Na zdjęciu: Desley Ubbink (z lewej) zaczął i skończył świetną akcję, po której Podbeskidzie objęło prowadzenie w starciu z Wisłą Kraków.

Fot. Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus