Górnik bez „Wolsztyna”

W ostatnim wygranym przed tygodniem przez „górników” spotkaniu z Cracovią, piłkarze jednego i drugiego klubu nie szczędzili sobie razów i już w pierwszej połowie boisko musiała opuścić dwójka graczy: Ivan Fiolić oraz Łukasz Wolsztyński. „Wolsztyn” zszedł z murawy po niewiele ponad dwóch kwadransach zastąpiony przez Michała Koja.

Trwają badania

Jego uraz nie był jedynym w starciu z „Pasami”, gdzie z rozbitym nosem i zakrwawioną twarzą mecz zakończył debiutujący w górniczej jedenastce Stavros Vassilantonopoulos. Grecki prawy obrońca, który był bohaterem meczu z krakowskim zespołem, zdobywając zwycięską bramkę na 3:2 po efektownym uderzeniu, dzisiaj ma wystąpić. W przypadku Wolsztyńskiego tak jednak nie jest. Z ŁKS ma nie zagrać. Na pytanie, co mu jest, w klubie mówią że czekają na wyniki badań. Wszystko się przedłuża, bo w tej chwili wszystko w medycznych laboratoriach i ośrodkach podporządkowane jest walce z pandemią koronawirusa.

Sam zawodnik też nie mówi wiele.

– Badania trwają i czekam na ich wynik. Nic więcej nie mogą powiedzieć. Ale nie, nie jest to związane z koronawirusem – mówi z uśmiechem zawodnik Górnika.

W bieżących rozgrywkach 25-letni piłkarz wystąpił dotąd we wszystkich ligowych spotkaniach. Choć jest ostatnio często szybko zmieniany przez trenera Marcina Brosza, najczęściej jeszcze przed upływem godziny gry, to ma jednak swój wkład w niezłe ostatnio wyniki Górnika, który – jeśli weźmiemy pod uwagę tabelę rundy wiosennej – jest na wysokim piątym miejscu. W tegorocznych rozgrywkach zabrzanie zdobyli dotąd 10 punktów, a więcej od nich uzbierała tylko rewelacyjna Wisła Kraków 14, Legia 13, Piast 12 oraz Lech 11. „Wolsztyn” klasę pokazał przede wszystkim z Pogonią, górnicza jedenastka wygrała 3:1, a on zanotował dwie asysty. Jeżeli chodzi o podania otwierające kolegom drogę do bramki, to należy do najlepszych nie tylko w swoim zespole. Ma już siedem asyst. Tym bardziej da się odczuć jego brak na boisku w starciu z łodzianami.

Kto w pierwszej jedenastce?

Kto w takim razie w jego miejsce? Wszystko zależy od tego, na jaką grę zdecyduje się w Łodzi sztab szkoleniowy Górnika. Czy będzie bardziej defensywna, wtedy od początku na boisku może się pojawić Szymon Matuszek, czy jednak bardziej ofensywna, a wtedy to szansa dla pozyskanego w ostatnim dniu zimowego okienka transferowego Giorgosa Giakoumakisa. Grecki napastnik dostał swoją szansę w meczu z Cracovią wchodząc na boisko w 56 minucie. Kto wie, czy teraz trener Marcin Brosz nie da mu okazji gry od pierwszej minuty? W wariancie ofensywnej gry nie można też zapomnieć o Piotrze Krawczyku. Wysoki napastnik wychodził już na boisko w pierwszym składzie w przegranych wyjazdowych meczach ze Śląskiem i Lechem. W Poznaniu zdobył nawet swojego premierowego gola w ekstraklasie. Do siatki trafiał też w ostatni weekend, aż trzykrotnie wpisując się na listę strzelców w spotkaniu trzecioligowych rezerw Górnika ze Stalą Brzeg (4:1). W odwodzie jest też David Kopacz czy Daniel Ściślak, którzy ostatnio jednak grają mniej.

Bez wyjazdowej wygranej

W Łodzi Górnik będzie chciał przełamać wyjazdową niemoc. W bieżących rozgrywkach ekipa z Górnego Śląska, jako jedyna w ekstraklasie, nie wygrała jeszcze na wyjeździe, remisując na obcych stadionach pięć razy i ponosząc aż osiem porażek. Tym bardziej to zastanawiające, bo przecież w poprzednim sezonie jedenastka z Zabrza miała lepszy bilans gier w delegacji, 25 punktów i aż siedem wyjazdowych wygranych, a w domu tylko 21 pkt.

– Szansa na wygranie meczu z ŁKS na pewno jest, bo gdzie nie zwyciężyć jak tam, ale z drugiej strony na pewno łatwo nie będzie, bo przecież łodzianie, ze względu na swoje miejsce w tabeli, też walczą o swoje. Na pewno przed nami ciężkie zadanie – mówi Wolsztyński.

Na zdjęciu: Łukasz Wolsztyński (z lewej) w Łodzi nie zagra.