Górnik Łęczna. Zawierzył starej gwardii

Niewielu się spodziewało, że Górnik Łęczna spędzi zimę nad kreską i niewielu przypuszcza, że… utrzyma się w ekstraklasie.


Bardzo dobra końcówka rundy jesiennej, w której łęcznianie wygrali trzy spotkania z rzędu, spowodowała, że piłkarze Kamila Kieresia spędzili zimową przerwę poza strefą spadkową, a coś takiego po rozpoczęciu rozgrywek wydawało się wręcz nierealne. Przypomnijmy, że dwa awanse z rzędu musiały dać się we znaki zespołowi.

Jeszcze w lipcu 2020 roku Górnik rywalizował z takimi drużynami, jak Legionovia, Gryf Wejherowo, Stal Stalowa Wola, czy rezerwy poznańskiego Lecha w drugiej lidze. A równo rok później rozpoczynał sezon w ekstraklasie, a jesienią ub. roku do Łęcznej przyjechał pierwszy zespół „Kolejorza”, z którym udało się zresztą łęcznianom zremisować.

Piłkarze Kamila Kieresia potrzebowali trochę czasu, by zrozumieć ekstraklasę, a końcówka rundy pokazała, że to im się udaje. Niemniej jednak drużyna z Łęcznej nadal należy do grona zespołów, które na wiosnę bić się będą przede wszystkim o zachowanie ligowego bytu. Nie może być inaczej chociażby dlatego, że Górnik nie dokonał zimą ani jednego wzmocnienia.

Wprawdzie niektórzy zawodnicy wracają po kontuzjach, ale wszystko wskazuje na to, że misję utrzymania Górnika w ekstraklasie trener Kiereś powierzy głównie tym piłkarzom, którzy w końcówce ubiegłego roku postarali się, by Górnik wykaraskał się ze strefy spadkowej. Warto dodać, że zimą zespół z Łęcznej nie stracił żadnego z ważnych ogniw zespołu.

Czterotygodniowe przygotowania, jakie przeprowadził sztab szkoleniowy, przebiegały bez większych zakłóceń i trener był z nich zadowolony. – Dwa tygodnie przepracowaliśmy w Polsce i był to okres bardzo intensywny. Później byliśmy w Turcji i był to czas głównie sparingowy. Mecze kontrolne były bardzo progresywne. Udało się odbudować zarówno świadomość, jak i taktykę zespołu – powiedział Kamil Kiereś, który dodał, że w trakcie okresu przygotowawczego udało się zrealizować wszystko, co sztab szkoleniowy zaplanował.

– Wszystko było dokładnie rozpisane. Nie było żadnych zakłóceń, choć dokonywaliśmy pewnych korekt. Ale tak naprawdę musieliśmy skorygować jakieś 10 procent tego, co sobie założyliśmy, czyli bardzo niewiele – podkreślił opiekun drużyny z Lubelszczyzny, który zaznaczył, że myśli już o meczu z Wartą Poznań, który dla jego zespołu otworzy wiosenną rywalizację.

Po powrocie z Turcji zespół Górnika Łęczna miał rozegrać jeszcze jeden mecz kontrolny. Zaplanowane na minioną niedzielę starcie z Motorem Lublin nie doszło jednak do skutku z powodu załamania pogody. Górnik w trosce o zdrowie zawodników zrezygnował z rozegrania spotkania z drugoligowcem. Szkoleniowiec beniaminka ekstraklasy nie załamywał jednak rąk i stwierdził, że nie będzie na siłę szukał kolejnego sparingowego rywala.

– W Turcji rozegraliśmy szereg gier kontrolnych i mamy pełny obraz zespołu – podkreślił Kamil Kiereś, który już po powrocie do Polski zabrał głos w sprawie transferów, a właściwie ich braku. Mówi się, że łęcznianie jakichś wzmocnień mają dokonać, choć jak na razie konkretów brak. – Nie chcę w tej sprawie zabierać głosu, bo od zarządzania klubem są odpowiednie osoby.

Dopóki nie nastąpi podpisanie kontraktu, to nie ma ostatecznej decyzji – uciął temat szkoleniowiec zespołu z Łęcznej. Należy się zatem spodziewać, że niebawem, być może nawet po rozpoczęciu rozgrywek, ekipa z Lubelszczyzny dokona wzmocnień, które powinny pomóc w walce o zachowanie ligowego bytu. Bo nie ma wątpliwości, że zespół ten jednym z kandydatów do opuszczenia szeregów ekstraklasy niezmiennie pozostaje.

Na zdjęciu: Jesienią Górnik Łęczna bardzo wiele zawdzięczał Bartoszowi Śpiączce i nie ma wątpliwości, że będzie jego goli bardzo potrzebował na wiosnę.

Fot. Wojciech Szubartowski/PressFocus