Górnik lekko postraszył mistrza

W Zabrzu pachniało niespodzianką, ale w pewnym momencie drużyna z Kielc wrzuciła wyższy bieg i w niespełna kwadrans zapewniła sobie zwycięstwo.


Mecz Górnika z Łomżą Vive Kielce mógł się podobać. Było w nim bowiem wszystko, czego kibic piłki ręcznej oczekuje. Zabrzanie nie zamierzali łatwo oddawać pola mistrzom Polski i od początku toczyli z nimi zacięty bój. Na prowadzenie (3:2) wyszli w 5 minucie za sprawą Dawida Molskiego. Grający i rzucający z fantazją zawodnik co rusz znajdował sposób na nieco rozkojarzonego Andreasa Wolffa i był najskuteczniejszym zawodnikiem gospodarzy.

Problem w tym, że cały 6-bramkowy dorobek zgromadził w pierwszej połowie. Po zmianie stron kieleckiej „świątyni” strzegł Mateusz Kornecki, któremu bardzo zależało na dobrym występie przeciwko byłemu klubowi i faktycznie taki zaliczył, broniąc 11 z 18 rzutów rywali. Swymi interwencjami zmobilizował kolegów do odrabiania strat i z 18:15 w 38 minucie zrobiło się… 18:25 w 52 minucie.

14-minutowy przestój w zdobywaniu bramek przez zabrzan spowodował, że goście mogli kontrolować ostatnie fragmenty spotkania i dowieźć do końca bezpieczną przewagę. Drużynie Marcina Lijewskiego należą się brawa, bo lekko postraszyła faworyta, ale niespodzianki ostatecznie nie udało jej się sprawić.


Górnik Zabrze – Łomża Vive Kielce 21:30 (15:14)

GÓRNIK: Skrzyniarz, Kazimier – Molski 6, Bis 4, Mucha, Łyżwa 1, Krawczyk, Gogola 3, Ivanytsia 1, Kondratiuk 2, Kaczor 1, Bykowski, Adamuszek, Rutkowski 2, Przytuła 1. Trener Marcin LIJEWSKI.

VIVE: Wolff, Kornecki – Vujović 3, Sanchez Migallon, Naranjo, Sićko 4, Tournat 2, Faruk, Karacic, Kulesh 4, Moryto 8, Surgiel, Karalek 3, Gudjonsson 2, Nahi 4. Trener Tałant DUJSZEBAJEW.


Na zdjęciu: Adrian Kondratiuk dwukrotnie zdołał przechytrzyć defensorów Vive.

Fot. Norbert Barczyk/PressFocus