Górnik musi zagrać bez Sekulicia

 

Od kiedy serbski obrońca ze słowackim paszportem trafił do Górnika pod koniec zimowego okienka transferowego, to jest jednym z tych zawodników, od którego trener Marcin Brosz zaczyna ustawianie składu.

Cieszy się z wygranej

Boris Selulić wystąpił w trzynastu meczach rundy wiosennej. Z marszu wszedł do pierwszej jedenastki i grał regularnie. Nie wystąpił dopiero w ostatnim meczu ubiegłego sezonu z Koroną Kielce na wyjeździe, kiedy to musiał pauzować za cztery żółte kartki. Teraz sytuacja się powtórzyła. W 18 ligowych grach piłkarz z Bałkanów nazbierał cztery kartoniki i musi pauzować.

Dodajmy, że Sekulić, obok bramkarza Martina Chudego oraz lewego obrońcy Erika Janży, jest jedynym zawodnikiem, który w bieżącym sezonie zagrał we wszystkich ligowych grach od pierwszej do ostatniej minuty. Teraz niestety dla niego, to się zmieni.

Sekulić oczywiście żałuje, że nie będzie mógł zagrać w sobotnim spotkaniu w Bełchatowie z Rakowem. Wraca jeszcze pamięcią do ostatniej wygranej z Wisłą Kraków. – To było szalone spotkanie, ale właśnie przez takie mecze ekstraklasa sama w sobie jest ciekawa, interesująca i tak wiele się w niej dzieje. Dla nas najważniejsze jest to, że wygraliśmy i teraz ze spokojem możemy się przygotowywać do ostatnich tegorocznych meczów – podkreśla.

Szansa dla Islandczyka

Kto w takim razie zagra w miejsce doświadczonego, 28-letniego prawego defensora, który w starciu z „Białą gwiazdą” popisał się efektowną asystą przy drugim golu Jesusa Jimenza? Naturalnym kandydatem wydaje się Adam Orn Arnarson. Islandczyk trafił do Górnika ostatniej zimy, podobnie jak Sekulić, tyle że trochę wcześniej, bo do górniczego zespołu dołączył już na zimowym obozie na Cyprze.

Wiosną grę w wyjściowym składzie przeplatał z wejściami na boisko jako rezerwowy. Tych gier uzbierało się w sumie 13. Niestety, ta trzynasta z Koroną w Kielcach w połowie maja okazała się pechowa. Islandczyk nabawił się kontuzji i po dwudziestu kilku minutach musiał zejść z boiska. Długa rehabilitacja i dojście do siebie trochę mu zajęło. Terminował w trzecioligowych rezerwach, ale w ekstraklasie, choć siedział na ławce, szansy jeszcze w tym sezonie nie dostał. Może stanie się tak właśnie w sobotę w starciu z częstochowianami.

Tak długo na powrót do ekstraklasy czekał też Michał Koj. W końcu zagrał w dwóch meczach z Cracovią i ŁKS w październiku, ale teraz ma ponownie kłopoty zdrowotne i sztab szkoleniowy Górnika nie może go brać pod uwagę. Jak będzie w przypadku Arnarsona przekonamy się w sobotnie popołudnie.

24-letni zawodnik, którzy na swoim koncie ma też występy w Holandii, Danii czy Norwegii, na pewno liczy na swoją szansę. Nie jest jedyną opcją dla trenera Brosza, bo na prawej obronie mogą też grać inni zawodnicy, jak choćby młodzieżowiec Dariusz Pawłowski, który występował na tej pozycji wiosną w pierwszoligowej Bruk-Bet Termalica Nieciecza. W ekstraklasie w tym sezonie jeszcze jednak, podobnie jak Arnarson, nie zagrał.

 

Na zdjęciu: Z powodu kartek Boris Sekulić (z prawej) nie może zagrać w najbliższym meczu Górnika.