Górnik musi zagrać tak, jak się Lechia nie spodziewa

Rozmowa z Jackiem Grembockim, byłym piłkarzem Lechii i wielkiego Górnika z drugiej połowy lat 80.


Lechia czy Górnik?

Jacek GREMBOCKI: – Lechia jest w tej chwili na takiej wznoszącej fali. Trener Kaczmarek, który przyszedł do klubu z Gdańska z Niemiec, dołożył proste rzeczy, które tam tak naprawdę są w Regionallidze, jak agresywne i szybkie doskoczenie do rywala. Do tego szybkie przejście z defensywy do ofensywy i na odwrót, gdzie to w naszej piłce generalnie wygląda średnio, nie mówię że słabo. Tutaj teraz trafiło to na podatny grunt. Do tego w składzie Lechii pojawili się w większej ilości zawodnicy kreatywni, jak siedzący wcześniej na ławce Gajos czy Durmus. Dołożyli jakości, poszli do przodu i widać, że wiedzą co chcą grać. Jeszcze za wcześnie mówić o jakimś swoim stylu, ale dobrze to wygląda.

A Górnik? Ma jakiekolwiek szanse w meczu w Gdańsku w sobotę?

Jacek GREMBOCKI: – Oglądam na bieżąco występy zabrzan. A czy mają szansę? Oczywiście. Ja na przykład nie liczyłem, że Wisła Kraków wygra ostatnio w Zabrzu. Przypadkowa bramka zdobyta po rykoszecie i mecz rozstrzygnięty. W tej naszej piłce grając u siebie to ma się zawsze te 10 proc. szans więcej na korzystny rezultat. To coś takiego z czym mamy do czynienia przy okazji tego sobotniego spotkania. Lechia też notuje dobrą passę, ale wiadomo jak jest na boisku.

Jacek Grembocki. Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus

A sama gra zabrzan? Przekonuje pana?

Jacek GREMBOCKI: – Ja uważam, że Górnik nie zawodzi, bo jest przecież w fazie przebudowy. Nie wiem czy pan się ze mną zgodzi?

W Zabrzu ta przebudowa ma miejsce co pół roku…

Jacek GREMBOCKI: – Tutaj nawet nie tyle chodzi mi o skład personalny, ale o osobę szkoleniowca…

Którym jest pana dobry znajomy z boiska Jan Urban.

Jacek GREMBOCKI: – Bardzo dobry piłkarz, bardzo dobry kolega i porządny człowiek! Ja o Jasiu Urbanie mogę mówić tylko w samych superlatywach. Przychodząc do Górnika, to jak się nie mylę, był trzy lata ode mnie starszy. Patrzyłem na niego, jak na idola. Dziś ci piłkarze co grają, to unikają porównań do graczy, którymi się zachwycają, a tak się nie da. Jasiu choć był jak mówię te trzy lata starszy, to takim idolem był. Do tego wzór profesjonalisty. Bardzo dobry zawodnik i taki dobrych duch drużyny, który nigdy nikomu nie zaszkodził, a zawsze służył wsparciem. Jak już chciał komuś dołożyć, to wszystko w żarcie. To było bardzo fajne. Ja cieszę się, że jego były klub wreszcie sięgnął po jego osobę.



Jak w takim razie zabrzanie powinni zagrać w Gdańsku, żeby z rozpędzoną ostatnio Lechią mieć szansę na jakąś zdobycz punktową?

Jacek GREMBOCKI: – Odpowiem dyplomatycznie, zagrać tak, jak się Lechia nie spodziewa, że Górnik zagra. W jaki sposób? Trudno mi jednoznacznie powiedzieć. Na pewno muszą w jakiś sposób gospodarzy zaskoczyć, jeżeli chcą przywieźć stąd punkty. Lechia ma teraz bardzo dobrą serię, prawda? Chcę panu powiedzieć, korzystając ze swojego doświadczenia piłkarsko-trenerskiego, że każda seria się kiedyś kończy. Porównując to do takiej piłki w małym wydaniu, bo trenuję od 3 lat drużynę w klasie okręgowej AS Kolbudy, to miałem serię ośmiu czy dziewięciu wygranych meczów, wydawało się, że będzie awans, a pośliznąłem się w ostatniej kolejce.

Jeszcze na koniec pytanie, co w tej chwili słychać u Jacka Grembociego?

Jacek GREMBOCKI: – Jak mówię, jestem trenerem w AS Kolbudy. W tym klubie jestem też koordynatorem i trenerem juniorów, a dajemy szansę młodzieży. Do tego od 2 lat pracuje w AP Grembocki, to przede wszystkim w Gdańsku. Założyłem stowarzyszenie, a trenuje u nas setka dzieciaków.


JACEK GREMBOCKI

Pochodzi z Gdańska. Jako nastolatek zdobył z Lechią sensacyjny Puchar Polski i Superpuchar w 1983 roku. W ekstraklasie w barwach „biało-zielonych” debiutował w wieku 19 lat. W 1986 roku przeniósł się do Górnika, gdzie z powodzeniem grał przez 8 lat, zdobywając w tym czasie dwa mistrzostwa i Superpuchar. Zagrał w 7 meczach reprezentacji Polski. Występował też w Niemczech i w… Wenezueli. Był graczem klubu Caracas FC w 1996.


Na zdjęciu: Takich starć w Gdańsku nie będzie brakowało, o piłkę walczy Przemysław Wiśniewski i Flavio Paixao.

Fot. Piotr Matusewicz/Pressfocus