Podnoszenie ciężarów. Mistrzostwo na 50-lecie
Lepszego prezentu w roku jubileuszu KPC Górnik Polkowice nie mógł sobie wymarzyć. Po pasjonującej rywalizacji sięgnął po złoty medal drużynowych mistrzostw Polski.
Wypełnione trybuny, żywiołowy doping, kibic z bębnem zagrzewający do walki, a w centrum hali sportowej Szkoły Podstawowej nr. 4 w Polkowicach pomost, na który wychodzili bohaterowie popołudnia walczący o medale drużynowych mistrzostw Polski. W tym roku ta rywalizacja zyskała sponsora tytularnego, stąd oficjalna nazwa Olimp Polska Liga Podnoszenia Ciężarów.
Liczył się każdy kilogram
Organizatorzy, jak zawsze w Polkowicach, stanęli na wysokości zadania, dbając o każdy, nawet najdrobniejszy szczegół. Wszystko stało więc na najwyższym poziomie, a pomogli w tym KGHM Polska Miedź SA, Gmina Polkowice, Nowoczesne Salony Rowerowe, Nowoczesne Systemy Informatyczne, sponsorzy od lat wspierający Górnika. Jego zawodniczki i zawodnicy odwdzięczyli się rwąc oraz podrzucając sztangę. Nad całością czuwał prezes i trener Krzysztof Michalski, któremu asystował brat Tomasz. Każde podejście ich podopiecznych było fetowane w tak donośny sposób, że pod koniec zawodów gardła szkoleniowców były solidnie zdarte. Nie przejmowali się tym specjalnie, mobilizując do walki o każdy kilogram. I nie ma przesady w określeniu, że w drodze do upragnionego mistrzostwa liczył się każdy kilogram. Rywalem polkowiczan był Tarpan Mrocza, a jego czołową postacią Monika Marach, brązowa medalistka tegorocznych mistrzostw Europy w Tiranie. 18-latka potwierdziła, że drzemią w niej ogromne możliwości i jest nadzieją polskiej sztangi, o czym świadczy 399,98 punktów według współczynnika Sinclaira; jeśli przekracza się 400 pkt, można być w pełni zadowolonym. Gospodarze w finałowym meczu również mieli kobietę. Wypożyczona z AZS-u AWF Biała Podlaska Weronika Zielińska-Stubińska na krajowych i europejskich pomostach nie jest postacią anonimową, a dzięki pięciu udanym podejściom wzbogaciła dorobek Górnika o 373,09 pkt.
Plan wykonany
– Miałem pewne obawy, że po rwaniu na prowadzeniu będą rywale i w podrzucie przyjdzie nam ich gonić, ale na 18 podejść mieliśmy tylko 3 spalone (Tarpan miał ich 6 – przyp. red.), więc to my mogliśmy uciekać w boju będącym naszą mocną stroną – powiedział Krzysztof Michalski, a na tablicy wyników, dzięki której kibice na bieżąco mogli śledzić rywalizację, było 1008,10 do 1006,06. Tak minimalna różnica zapowiadała emocje w drugiej części dwuboju olimpijskiego. Polkowiczanie – co jest warte podkreślenia – przeszli „suchą stopą”, a każda z 18 udanych prób fetowana była wybuchami radości kibiców. Najgłośniej było, gdy na pomost wychodził wychowanek Górnika, dziś zawodnik Budowlanych Opole wypożyczony do macierzystego klubu, Arkadiusz Michalski. Dwukrotnie 7. sztangista igrzysk olimpijskich, brązowy medalista mistrzostw świata, mistrz Europy i dwukrotny wicemistrz Starego Kontynentu dźwigał jak natchniony i jako jedyny uczestnik meczu finałowego przekroczył 400 puntów.
– Chciałem wyrwać 170 i podrzucić 220 kg, więc dopiąłem swego. Moje 412 punktów to spory kapitał, ale pragnę zauważyć, że wszyscy startujący w barwach Górnika dźwigali na równym, wysokim poziomie i na granicy swoich możliwości. To bez wątpienia stanowiło naszą siłę, choć w moich oczach oraz przedfinałowych prognozach faworytem był Tarpan. Tym bardziej cieszy zwycięstwo odniesione we własnej hali i przy wspaniałym dopingu. Tu się zawsze świetnie startowało, a pod względem atmosfery zawody organizowane w Polkowicach mogą służyć jako wzór dla całej Polski – podkreślił 32-latek, który porzucił kategorię 109 kg na rzecz superciężkiej i udowadnia, że w kraju nie ma sobie równych.
Wyśnione złoto
To właśnie Arkadiusz Michalski kończył finałowe dźwiganie, a wspomniane przez niego 220 kg postawiło pieczęć na historycznym tytule mistrzowskim zielono-czarnych. Nic więc dziwnego, że po zejściu z pomostu wpadł w ramiona ojca, stryja oraz koleżanek i kolegów z drużyny. Różnica punktowa w starciu o złoty medal była minimalna, ale to nie miało większego znaczenia. Nawet gdyby polkowiczanie wygrali 2 punktami, ich radość byłaby taka sama. – To złoto śniło mi się od lat. Wiele razy było na wyciągniecie ręki, ale ostatecznie się wymykało, zamieniając w srebro lub brąz. Powiem szczerze, że w tym roku bardziej koncentrowałem się na obchodach 50-lecia, ale przeszło mi przez głowę, by połączyć je z meczem finałowym. Wszystko wypaliło, a moje szczęście jest nie do opisania. Takiej imprezy jeszcze w kraju nie było i chyba długo nie będzie – cieszył się prezes Michalski.
Kawał historii
Podczas wspomnianych obchodów półwiecza sekcji ciężarowej publiczności zaprezentowali się ci, którzy ją tworzyli, a także – w różnych okresach – bronili jej barw. Na pomost wyszło więc 55 działaczy, trenerów, zawodniczek oraz zawodników i wszyscy otrzymali okolicznościowe medale. Jako pierwszy tego zaszczytu dostąpił Michał Garbaczewski, „ojciec” ciężarów w Polkowicach.
– Jako przedstawiciel klubów sportowych w Zagłębiu Miedziowym – na spotkaniu w Lubinie – zaproponowałem, aby wzmocnić sporty indywidualne. Nie uzyskałem wielkiego poparcia, ale zostałem zaproszony do Polkowic, by spróbować stworzyć ciężarową sekcję. Dopiąłem swego, a pierwszymi zawodnikami byli uczniowie tutejszych szkół. O kolejnych sztangistów nie było trudno, bo wtedy do pracy w kopalni przyjeżdżało bardzo wielu młodych, utalentowanych chłopaków – opisywał początki polkowickich ciężarów 85-latek, który w tamtych czasach miał wsparcie w Stanisławie Wybranowskim, zawodniku, a następnie trenerze.
– Ogromny szacunek za te wszystkie lata i ogromne gratulacje za ten sukces, który potwierdza siłę i znaczenie polkowickich ciężarów. Ta dyscyplina nadal dynamicznie się rozwija dzięki pracy terenów i zawodników oraz wsparciu finansowemu między innymi polkowickiego samorządu – powiedział burmistrz miasta, Łukasz Puźniecki, a powinszowania, okolicznościowe patery i grawertony na ręce działaczy Górnika założyli prezes PZPC Waldemar Gospodarek, prezes Dolnośląskiego OZPC Jacek Góralski, trener Śląska Wrocław Mirosław Chlebosz, szkoleniowiec Polwicy Wierzbno Adam Kraska oraz były prezes PZPC, a obecnie członek zarządu EWF, Mariusz Jędra.
Górnik Polkowice – Tarpan Mrocza 2275,48 – 2222,61
GÓRNIK: Arkadiusz Michalski (115,6 kg) 390 kg (170+220) – 412,85; Paweł Kulik (96,5 kg) 346 (156+190) – 388,88; Weronika Zielińska-Stubińska (79,4 kg) 217 (95+122) – 373,09; Patryk Sawulski (93,3 kg) 325 (145+180) – 370,26; Jakub Michalski (94,8 kg) 323 (140+183) – 365,60; Igor Osuch (111,4 kg) 341 (155+186) – 364,80.
TARPAN: Monika Marach (70,1 kg) 217 (99+118) – 399,98; Patryk Bęben (88,3 kg) 340 (152+188) – 396,65; Arsen Kasabijew (104,3 kg) 355 (155+200) – 387,89, Wiktoria Wołk (62,5 kg) 186 (86+100), Kacper Badziągowski (83,1 kg) 290 (130+160), Marcin Wiatrowicz (66 kg) 235 (110+125) – 321,17.
Brąz dla Impulsu
Zanim rozpoczęła się walka o złoto, rozstrzygnęła się rywalizacja o 3. miejsce. W zdecydowany sposób zdominował ją Impuls Explosion Warszawa (Patryk Barański, Przemysław Budek, Maksymilian Dorn, Mateusz Sowa, Daniel Skorupka, Antoni Kadłubowski), który pokonał KS Raszyn (Karolina Brzostek, Łukasz Oporski, Mateusz Widzik, Szymon Wojtasik, Karol Bida) 1958,83 do 1091,62.
15 TYSIĘCY złotych (7 za 1. miejsce, 5 za 2. i 3 za 3.) oraz pakiety odżywek przeznaczyła dla najlepszych drużyn firma Olimp, sponsor tytularny DMP.
Czy wiesz, że…
Swego czasu zawodnikiem polkowickiego był Szymon Kołecki i jako sztangista zielono-czarnych sięgnął po mistrzostwo olimpijskie (Pekin 2008). Obecnie barw Górnika broni jego syn Daniel, który – podobnie jak wszyscy startujący w tym roku – otrzymał złoty medal.
Na zdjęciu: Radości z pierwszego tytułu mistrzowskiego w Polkowicach nie było końca…
Fot. Facebook/KPC Górnik Polkowice