Górnik przegrał z Marko Kolarem

Po raz ostatni w ekstraklasie Górnik wygrał pięć razy z rzędu jesienią 1989 roku, kiedy jeszcze istniał zespół, który cztery razy z rzędu zdobywał mistrzostwo Polski. Do wczorajszego meczu zabrzanie przystąpili z chęcią wyrównania tego świetnego wyniku. W porównaniu z wysoko wygranym spotkaniem z Zagłębiem Sosnowiec w poniedziałek, trener Marcin Brosz nie dokonał w swojej drużynie ani jednej zmiany. Wracający do drużyny po pauzie za żółte kartki Przemysław Wiśniewski siedział na ławce rezerwowych.

Błąd Zapolnika

„Górnicy” zaczęli dobrze, bo od celnego trafieniu z dystansu Igora Angulo. Potem ponad poprzeczką uderzał Jesus Jimenez. Zabrzanie przejęli inicjatywę w środku pola i atakowali. W 13 minucie bombą z okolic 25 metra popisał się Walerian Gwilia, ale Mateusz Lis zdołał odbić piłkę. Goście nie zamierzali jednak statystować. W chwilę później pięknym uderzeniem z dystansu popisał się Sławomir Peszko. Piłka odbiła się jeszcze od Dani Suareza i zmieniła lot. Martin Chudy zdołał jednak odbić futbolówkę, a potem zatrzymać dobitkę w wykonaniu Patryka Plewki. Zaraz potem Krzysztof Drzazga nie wykorzystał świetnego dośrodkowania z prawej strony aktywnego od początku Marko Kolara, trafiając wprost w bramkarza miejscowych.

Górnik gromi Zagłębie

Potem gra przenosiła się spod jednego pola karnego na drugie, sprawiając, że mimo zimna, prawie 20 tys. kibiców na trybunach nie mogło się nudzić (siedem celnych strzałów w I połowie). W 33 minucie źle zachował się Gwilia. Zamiast strzelać próbował podawać. Goście przejęli piłkę i ruszyli na bramkę rywala. W swoim polu karnym fatalnie zachował się Kamil Zapolnik, który za krótko podawał do Chudego. Futbolówkę przejął Kolar, który został zahaczony przez bramkarz Górnika. Rzut karny na gola zamienił sam poszkodowany. „Biała Gwiazda” niedługo cieszyła się z prowadzenia. Popisową akcją popisał się niezawodny duet Żurkowski – Angulo. Piłkę po strzale tego drugiego Lis zdołał sparować, ale wobec dobitki z kilku metrów Jimeneza był bezradny.

Kolejne trafienie Chorwata

Druga połowa zaczęła się od mocnego uderzenia krakowian. Złe wybicie piłki przez Pawła Bochniewcza sprawiło, że przejęli ją goście. Vukan Savicević świetnie dograł do Kolara, ten jak chciał ograł Suareza i z kilku metrów posłał futbolówkę do siatki, zdobywając swoją bramkę numer 9 w tym sezonie. Zaraz potem Chorwat huknął z dystansu, ale minimalnie niecelnie. Wisła atakowała, a „górnicy” byli pogubieni w tyłach. W 57 ponad bramką uderzał Savicević.

Gospodarze starali się odrobić stratę, atakowali, ale niewiele z tego wynikało, bo brakowało celnych strzałów czy dobrych dośrodkowań. W 69 minucie do siatki, po uderzeniu… piętą, jak słynny Rabah Madjer w finałowym meczu PEMK w 1987 roku dla Porto w starciu z Bayernem, trafił wprawdzie Gwilia, ale Gruzin był na minimalnym spalonym i gol nie został uznany. W samej końcówce groźnie z wolnego trafił Angulo, ale dobrą interwencją popisał się Lis. Ostatecznie skończyło się na 7 porażce „górników” w tym sezonie u siebie.

 

GÓRNIK ZABRZE – WISŁA KRAKÓW 1:2 (1:1)

0:1 – Kolar, 35 min (z karnego), 1:1 – Jimenez, 37 min (asysta Angulo), 1:2 – Kolar, 52 min (asysta Savicević)

GÓRNIK: Chudy – Sekulić, Suarez, Bochniewicz, Gryszkiewicz (87. Wiśniewski) – Zapolnik (59. Wolsztyński), Matras (82. Arnarson), Żurkowski, Gwilia, Jimenez – Angulo. Trener Marcin BROSZ. Rezerwowi: Loska, Ambrosiewicz, Matuszek, Mystakidis.

WISŁA: Lis – Burliga (78. Grabowski), Hoyo-Kowalski, Klemenz, Pietrzak – Kolar (86. Wojtkowsk), Savicević, Boguski, Plewka (80. Kumah), Peszko –Drzazga. Trener Maciej STOLARCZYK. Rezerwowi: Weinzettel, Balicki, Szot, Buksa.

Sędziował Paweł Gil (Lublin). Widzów: 17210. Żółte kartki: Sekulić (31. faul) – Boguski (26. faul), Kolar (49. faul), Grabowski (84. faul)

Piłkarz meczu – Marko KOLAR.

 

Na zdjęciu: Daniel Hoyo-Kowalski (nr 45) nie zdołał zapobiec stracie gola, którego zdobył Jesus Jimenez.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ