Górnik wygrywa w Puławach!

Zabrzanie wykorzystali osłabienie Azotów i pokonali ekipę Michała Jureckiego 21:20.


Gola na wagę trzech punktów 10 sekund przed końcem meczu świetnym rzutem zdobył rozgrywający Górnika Łukasz Gogola. To pierwsza w tym sezonie porażka Michała Jureckiego i spółki, którzy jednak – z powodu zarządzonej kilka godzin przed meczem przez Komisarza Ligi kwarantanny – zagrali bez kilku podstawowych graczy, m.in. Akimienki, Rogulskiego, Przybylskiego, Łangowskiego, Podsiadły i Velkavrha. Trener Lars Walther – dopuszczony na ławkę warunkowo” – miał do dyspozycji 13 graczy, w tym tylko 10 w polu.

Zabrzanie zwietrzyli szansę. W bramce przez prawie 9 minut nie dał się pokonać „wypoczęty” – nie grał w dwóch poprzednich meczach – Martin Galia, a Rafał Gliński otoczył „opieką” Jureckiego, byłego dobrego znajomego z kadry. Gdy „Dzidziuś” decydował się na rzut, napotykał blok nie do przebicia – przebić udało mu się przed przerwą ledwie raz. Puławianie po raz pierwszy trafili gdy Górnik prowadził 3:0; co prawda po 18 minutach wyrównali – mimo że nie wykorzystali dwóch rzutów karnych – ale ostatnie 10 minut pierwszej odsłony to znów niepodzielne rządy defensywy zabrzan i odjazd na 4 trafienia (12:8).

Po zmianie stron na chwilę gospodarze odzyskali rezon, zbliżyli się na 2 trafienia, ale trener Marcin Lijewski szybko wziął czas, ochrzanił użalającego się na sędziów Pawła Dudkowskiego, i jego podopieczni wrócili do budowania przewagi, która w po trzech kwadransach wynosiła już 5 goli (19:14).

Zabrzanie w tym momencie chyba poczuli się zbyt pewnie, bo w ataku zaczęli gubić piłki, a Jurecki i spółka rzucili 4 bramki z rzędu i mieli piłkę na remis. W 54 minucie Jurecki nie wytrzymał jednak „ciśnienia”: dał się sprowokować Michałowi Adamuszkowi, którego odepchnął – dostał 2 minuty kary, a za dyskusje zarobił kolejne dwie, osłabiając zespół. Mimo to górnicy nie potrafili tego wykorzystać i na 57 sekund przed końcem „Dzidziuś” z karnego wyrównał (20:20).

Wtedy ostatnią akcję rozegrali zabrzanie. Piłkę dostał Łukasz Gogola, który na 10 sekund przed syreną, pomimo bloku rywali, trafił w krótki róg bramki Wadima Bogdanowa. Już po czasie rzut wolny wykonywał Jurecki – ale został zablokowany! Pierwsza w tym sezonie porażka Azotów stała się faktem, a Górnik awansował na pozycję wicelidera PGNiG Superligi.


Azoty Puławy – Górnik Zabrze 20:21 (8:12)

AZOTY: Bogdanow, Zembrzycki, Borucki – Baczko 3, Jurecki 6/3, Szyba 3, Kowalczyk 1, Dawydzik 2, Gumiński 1, Seroka 2, Jarosiewicz 2. Kary 12 min. Trener Lars WALTHER.

GÓRNIK: Skrzyniarz, Galia – Bondzior 1, Daćko, Bis 2, Tomczak 6/6, Łyżwa 2, Czuwara 4, Buszkow, Gliński, Gogola 4, Kondratiuk 1, Dudkowski 1, Krawczyk, Adamuszek. Kary 4 min. Trener Marcin LIJEWSKI.

Sędziowali: Andrzej Chrzan i Michał Janas (Tarnów).


Na zdjęciu: Martin Galia był dobrą zaporą w zespole Górnika.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus