Górnik Zabrze. Będzie sporo zmian kadrowych

Zabrzan czeka teraz mecz z Lechem o 9 miejsce w tabeli i… sporo kadrowych rozstrzygnięć.


„Górnicy” odetchnęli z ulgą po efektownej wygranej z Jagiellonią w ostatniej kolejce. Sezon zaczęli od pokonania „Jagi” u siebie w Pucharze Polski 3:1 i taki sam rezultat powtórzyli w ostatnim meczu sezonu 2020/21 na Stadionie im. Ernesta Pohla.

Słabe liczby

W piątek ciekawie było i na futbolowej murawie, a także na tym co działo się trochę poza nią. Wystarczyło spojrzeć na skład Górnika i już było interesująco. Na ławce usiedli m.in. doświadczeni Roman Prochazka oraz Richmond Boakye. To piłkarze, w oparciu o których budowany miał być zespół z Zabrza.

Słowak przychodził do klubu na początku zeszłego roku razem ze swoim rodakiem Erikiem Jirką. To piłkarz, na sprowadzeniu którego Marcinowi Broszowi bardzo zależało, na swoim koncie ma przecież duże międzynarodowe doświadczenie, grę w bułgarskim Lewskim Sofia, występy i bramki w Champions League w Viktorii Pilzno. Przez 1,5 roku w górniczym klubie zawiódł, tak trzeba powiedzieć. Wystarczy spojrzeć na liczby, pisaliśmy o tym zresztą niedawno, W Lewskim w sezonie potrafił zdobyć nawet 8 goli w sezonie, do tego miał sporo asyst czy to grając w Spartaku Trnava czy we wspomnianym Lewskim. W Zabrzu? 43 występy i… jedna asysta w poprzednim sezonie. Bilans więcej niż mizerny.

Nie dokłada wiele do ofensywnej gry, a z racji swojego doświadczenia i umiejętności powinien. Nie tak dawno pytaliśmy w Górniku co z nim dalej, usłyszeliśmy tylko, że kolejki chętnych po niego się nie ustawiają. Wszystko wskazuje na to, że po zakończeniu sezonu jego drogi z górnośląskim klubem się rozejdą. Kto za niego? Lepiej stawiać na młodego Norberta Wojtuszka.

Pechowy napastnik

Kolejnym z piłkarzy, który pożegna się z Zabrzem będzie z pewnością Boakye. O nim piszemy ostatnio sporo w kontekście wielkich rozczarowań. Nie ma co pastwić się nad piłkarzem, który do zabrzańskiego klubu trafił na początku lutego, miał zdobywać bramki, a mu nie idzie. Fakt, że ma też pecha. W dwóch ostatnich meczach z Cracovią oraz „Jagą” piłka po jego strzałach lądowała na poprzeczce. To jednak też, jakby nie było, niecelne uderzenia.


Czytaj jeszcze: Wreszcie zasługują na pochwały

Kolejny z graczy, to Michał Koj. Doświadczony śląski obrońca chciał już odejść z Zabrza w zeszłym roku, ale działacze namówili go na zostanie na kolejny sezon. Ten rok zaczął nawet nieźle, bo od strzelonego gola Podbeskidziu, w przegranym 1:2 spotkaniu w lutym. Potem było już coraz gorzej. Od czasu meczu z bielszczanami na ich terenie, zaliczył w ekstraklasie ledwie 204 minuty. Ostatnie spotkanie rozegrał z Zagłębiem Lubin, kiedy wszedł na boisko w samej końcówce, zamieniając na murawie… Boakye. Było to 14 marca. Potem leczył kontuzję, z Jagiellonii ponownie nie był w meczowej kadrze.

Jeśli jesteśmy przy obrońcach to jest jeszcze Stefanos Evangelou. Grek ma jeszcze przez rok obowiązujący kontrakt, ale raczej zabrzanie będą starali się pozbyć tego zawodnika, który nie spełnia pokładanych w nich oczekiwań.

Mają być nowe twarze

Trzeba też dodać, że jest grupa młodych zawodników, którym z końcem czerwca kończą się kontrakty, to choćby nieźle ostatnio grający Dariusz Pawłowski, Aleksander Paluszek czy Daniel Ściślak, który zimą był na radarze walczącej o ekstraklasę Arki Gdynia. Jest też jeszcze choćby Piotr Krawczyk.

Najbliższe tygodnie pokażą, jaka będzie przyszłość tych graczy. Co z ewentualnymi nowymi twarzami? Na ostatnim meczu Podbeskidzie – Wisła Płock gościł odpowiedzialny w klubie z Zabrza za transfery Artur Płatek. Może tam należy szukać odpowiedzi na to pytanie?


Na zdjęciu: Przyszłość Michała Koja w Górniku stoi pod znakiem zapytania.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus