Górnik Zabrze. Brak zgrania i skuteczności

 

Przed pierwszym noworocznym meczem zawsze jest wielka niewiadoma. Tak też było w przypadku zabrzan. Tym bardziej, że w starciu z kielczanami przyszło grać bez pozyskanego zimą Romana Prochazki, a pozy tym gry wyjazdowe, to w bieżących rozgrywkach zmora Górnika, który jako jedyna drużyna w ekstraklasie, jeszcze na obcym terenie nie wygrał. Co w takim razie wiemy po pierwszym meczu drużyny prowadzonej przez Marcina Brosza?

NA PLUS

Chudy w bramce

Rok temu na inaugurację rundy wiosennej „górnicy” pokonali u siebie Wisłę Kraków 2:0. Był to ligowy debiut między słupkami słowackiego bramkarza Martina Chudego. Od tego czasu doświadczony golkiper zza południowej granicy bronił we wszystkich kolejnych ligowych grach. Uzbierało się ich już 38. W ostatnim czasie należy do najlepszych w swoim zespole, ba, nawet w całej lidze.

Widać to choćby w klasyfikacji „Złotych butów” naszej gazety, gdzie jest w ścisłej czołówce zajmując trzecie miejsce. Klasę pokazał też na „Suzuki Arena”. W pierwszej połowie obronił piłkę po uderzeniu Bojana Cecaricia z kilku metrów, a po przerwie popisał się efektowną interwencją po celnym i kąśliwym trafieniu swojego rodaka Erika Paczindy.

Defensywa na zero

Na początku bieżących rozgrywek zabrzanie nie tracili wielu bramek. Potem to się niestety zmieniło i do gry w obronie można było mieć wiele zastrzeżeń.

W ostatnim czasie coś jednak znowu drgnęło. Po raz pierwszy w tym sezonie Górnik nie stracił gola w swoim drugim kolejnym meczu. Grając w ten sposób, na zero z tyłu, nie powinno być problemów w kolejnych starciach o arcyważne punkty. Co istotne, obrońcy nie koncentrują się tylko na swojej pracy, ale też starają się wspierać kolegów.

Dobre otwierające podania w wykonaniu środkowych obrońców, Przemysława Wiśniewskiego i Pawła Bochniewicza, otwierały drogę do szybkich kontr w sobotnim meczu. Swoje z prawej dokładał też ofensywnie usposobiony Boris Sekulić.

Silna ławka

Trener Brosz, jak pokazał mecz w Kielcach, ma pole do manewru jeżeli chodzi o dokonywane zmiany. Wprowadzeni na boisko piłkarze, a przede wszystkim David Kopacz, napędzali ataki zabrzan. To po zagraniu Kopacza z lewej strony znakomitą okazje na zwycięską bramkę miał Jirka.

Co do rezerw, to wielu piłkarzy – głównie młodych – o czym pisaliśmy w „Sporcie”, z dobrej strony pokazało się w zimowych sparingach, łącznie z takimi graczami jak Michał Rostkowski, który był w sobotę na ławce, ale w lidze jeszcze nie grał. Można mieć pewność, że jak dostanie swoją szansę, to ją wykorzysta.

NA MINUS

Skuteczność

W starciu ze „złocisto-krwistymi” zabrzanom udało się stworzyć kilka bramkowych okazji. Już po kilku minutach, po wzorowym zagraniu Łukasza Wolsztyńskiego, do siatki mógł i powinien był trafić Igor Angulo. Najlepszy snajper w zespole posłał jednak piłkę obok słupka. Po przerwie znakomitej sytuacji nie wykorzystał z kolei Erik Jirka.

Były też jeszcze inne okazje nie zamienione na bramkę przez Jesusa Jimeneza czy Davida Kopacza. Ten element gry na pewno do poprawki tym bardziej, jeśli zwrócić uwagę na liczbę zdobytych goli przez „górników” na obcych stadionach. Jest ich ledwie 7 w dziesięciu grach. To bardzo mało. W ekstraklasie tylko Korona jest pod tym względem gorsza (ledwie cztery trafienia).

Potrzeba zgrania

Oczy wielu zwrócone były w sobotę na pozyskanego zimą z Crvenej Zvezdy Belgrad Erika Jirkę. Słowacki skrzydłowy pierwszą połowę przespał. Pokazał się dopiero po przerwie.

Najpierw kilkudziesięciometrowy rajd okraszony celnym uderzeniem, a potem miał wymienioną wcześniej znakomitą okazje na gola. Nie udało mu się jej zamienić na gola. I on, i drugi z pozyskanych przez Górnika graczy, Roman Prochazka, będą potrzebowali trochę czasu, żeby wkomponować się w drużynę prowadzoną przez trenera Brosza.

– Co do Jirki, to potrzebuje czasu, żeby dojść do dobrej dyspozycji. Może po trzech meczach będzie silnym punktem drużyny – mówi Patrik Lendel, dziennikarz słowackiego „Futbal magazyn”. Podobnie będzie pewnie w przypadku Prochazki, którego być może zobaczymy na boisku w piątkowym meczu z Arką.

Czego w takim razie zabrakło w Kielcach? Dobrze podsumował to po meczu [Szymon Matuszek]. – Najlepiej byłoby zacząć wiosnę od zwycięstwa, od trzech punktów. Plan się jednak nie udał. Stwarzaliśmy sobie sytuacje, ale zabrakło jednego, postawienia kropki nad „i”, bo te sytuacje były. Niestety nie zamieniliśmy ich na bramki, a szkoda, bo odbiór tego meczu byłby na pewno inny – podkreślał kapitan górniczej jedenastki.

 

***

Byli najlepsi

W InStat Index, który liczbowo ocenia grę piłkarzy, na najwyższe noty zasłużyła dwójka Marek Kozioł i Jesus Jimenez. Gra bramkarza Korony wyceniona została na 313 punktów, a Jesusa Jimeneza na 316. Tyle punktów co Kozioł otrzymał też prawy obrońca Górnika Boris Sekulić.

Czy wiesz, że…

  • Skutecznością w pojedynkach z Koroną popisywał się Paweł Bochniewicz. Były młodzieżowy reprezentant Polski większość starć z rywalami wygrywał, notując wysoki, bo aż 81 procent skuteczności. Nikt mu pod tym względem na boisku nie dorównywał. Przypomnijmy, że w końcówce zimowego okienka transferowego Bochniewiczem interesował się nim Real Saragossa.
  • W meczu w Kielcach sędziowie odgwizdali tylko jednego spalonego. Piłkarze przednich formacji bardzo się pilnowali, żeby nie dać się oszukać defensorom jednej i drugiej drużyny. .

350

MINUT bez straconego gola. To bilans bramkarza Korony Marka Kozioła. Doświadczony bramkarz jest niepokonany w lidze już od czterech spotkań. To bilans godny podkreślenia. 31-letni bramkarz debiutował w ekstraklasie w barwach Zagłębia Lubin wiosną siedem lat temu. To był jednak tylko epizod, ledwie dwie gry.

Tak naprawdę dopiero teraz otrzymał szansę i pokazuje swoje możliwości. Silnym punktem jedenastki z Kielc był też w spotkaniu z Górnikiem. W tym sezonie wystąpił w szesnastu ligowych grach.

Na zdjęciu: Górnikowi w Kielcach zabrakło skuteczności.