Górnik Zabrze chce powrócić na właściwe tory

Górnik Zabrze jedzie do Kalisza, by zmazać plamę po wysokiej porażce z Azotami Puławy w Pucharze Polski.


Po niemal dwóch miesiącach do zmagań wraca PGNiG Superliga mężczyzn. Celujący w brązowy medal zabrzanie rozpoczną je w Kaliszu, gdzie tamtejsza Energa MKS pragnie się zrewanżować za minimalną (24:25) z pierwszej rundy i udowodnić, że potrafi walczyć z wyżej notowanymi zespołami, o czym przekonały się Azoty Puławy, przegrywając 27:29.

– Od dawna obawiam się tego meczu – powiedział trener Marcin Lijewski, którego ekipa w 1/16 finału Pucharu Polski uległa we wtorek wspomnianym Azotom 18:31. – Nasze przygotowania były specyficzne. Na zajęciach mieliśmy do dyspozycji pięciu graczy z pola i dwóch bramkarzy, bo reszta brała udział w Euro czy mistrzostwach Polski juniorów. Przed meczem z Puławami tylko raz trenowaliśmy w komplecie. To było widać w trakcie spotkania, bo praktycznie w każdej akcji dochodziło do pomyłek. Kiedy na parkiecie jest sześciu chłopa i każdy ciągnie wózek w swoją stronę, to ten wózek nigdzie nie pojedzie.

Niedzielne starcie będzie więc okazją do udowodnienia, że zabrzanie nadal stanowią zespół, a ich frustracja zdoła się przemienić na premierowe w tym roku zwycięstwo.

– Czeka nas sporo improwizacji, ale część zespołu jest na tyle dojrzała, że ostatnią porażkę zdoła przekuć w coś dobrego. Liczę zwłaszcza na odpowiednią reakcję podstawowych zawodników. Musimy wrócić na właściwe tory, bo innej możliwości nie ma – podkreślił „Szeryf”.

W powrocie na zwycięski szlak pomóc ma bramkarz Jakub Skrzyniarz, który już zakończył kwarantannę. Zabraknie natomiast Bartłomieja Bisa. 24-letni kołowy zebrał bardzo dobre recenzje za występy przeciwko Austrii i Białorusi na niedawnych mistrzostwach Europy, ale w meczu z Niemcami doznał poważnej kontuzji kolana i przeszedł operację rekonstrukcji więzadła krzyżowego przedniego.

– Bartka nie będzie z nami do końca sezonu, a przecież to lider naszej obrony i bardzo mocny punkt w ataku. Musimy zrekompensować jego brak – powiedział Marcin Lijewski, który na tej newralgicznej pozycji wystawiać będzie Sebastiana Kaczora. To on do spółki z Jakubem Sladkowskim i Michałem Adamuszkiem postarają się w niedzielę powstrzymać m.in. Kacpra Adamskiego, reprezentanta Polski, autora 71 bramek, a od nowego sezonu zawodnika Azotów Puławy.

(RG)


Na zdjęciu: Pod nieobecność Bartłomieja Bisa zabrzańskie koło będzie zabezpieczał Sebastian Kaczor (z prawej).

Fot. Norbert Barczyk/PressFocus