Górnik Zabrze. Chce więcej grać

Najbliższe kilka miesięcy zdecyduje o piłkarskiej przyszłości serbskiego pomocnika Filipa Bainovicia.


Pomocnik z Bałkanów, który swego czasu był nawet w kadrze samej Crvenej Zvezdy, trafił do Górnika w 2019 roku. Był to transfer gotówkowy, jeden z niewielu, jakie zabrzanie – z racji na swoje finanse – przeprowadzili w ostatnich latach.

Kontakt z Sekuliciuem

Kiedy Filip Bainović przyjechał do Polski, to na miejscu pomagał mu rodak Boris Sekulić. Były młodzieżowy reprezentant Serbii nie mówił nawet po angielsku. Wszystko szybko się jednak zmieniło.

– Polskiego nauczyłem się sam. Już po kilku miesiącach wiele rozumiałem, a po roku mówiłem już w waszym języku – mówi teraz dobrym polskim.

Co do Sekulicia, który gra obecnie za Oceanem w Chicago Fire, to dalej mają ze sobą dobry kontakt, często rozmawiając po meczach.

– Mówiłem mu, żeby wrócił do Górnika. On na to, że jeszcze trochę poczeka – śmieje się Bainović.

W pierwszym sezonie na polskich boiskach (2019/20) wystąpił w 20 ekstraklasowych meczach. Potem zaczął grać mniej i wiosną tego roku był wypożyczony do serbskiego FK Radnik.

– Lepiej czuję się teraz, za drugim razem. Wcześniej było tak, że raz byłem w kadrze meczowej, a raz nie. Sam nie wiedziałem czemu tak się dzieje, bo wydawało mi się, że dawałem argumenty trenerowi, żeby grać, żeby postawił na mnie, a tak nie było. Kiedy za drugim razem tutaj wróciłem, to tych szans grania dostałem trochę więcej, niż było to wcześniej. Poza tym jest tutaj teraz Podolski, co jest plusem dla każdego z nas zawodników – podkreśla.

Podpowiedzi Podolskiego

W bieżącym sezonie zagrał w 9 ligowych grach, ale tylko dwa razy wybiegał na murawę w wyjściowej jedenastce. Było to w pierwszych dwóch meczach sezonu w przegranych spotkaniach z Pogonią i Lechem. Potem na murawie pojawiał się już z ławki rezerwowych. Łącznie tego ligowego grania nie miał za wiele, bo uzbierało się raptem 222 minuty.

– Nie mam tutaj za wiele do powiedzenia. To są decyzje trenera. Tutaj o wszystkim decyduje szkoleniowiec. W tych kilku meczach dostałem jednak szansę i myślę, że nieźle wyglądało to z mojej strony. Jak wchodzę na boisko, to staram się dać z siebie wszystko, pomóc drużynie jak mogę – podkreśla.

Jak wielu innych graczy w górniczej kadrze, cieszy się z obecności w zespole mistrza świata z 2014 roku Lukasa Podolskiego.

– Dla każdego zawodnika to duży plus, bo gracz z takim CV, z taką karierą to robi wrażenie. On na każdych zajęciach wiele do nas mówi. To pomaga, zależy mu na tym, żebyśmy byli lepsi. Można się nauczyć od niego wielu nowych rzeczy, dla każdego z nas to super sprawa, że ktoś taki jest w zespole. Kiedy zagrasz źle, to nie że zwraca uwagę, krzyczy, ale podpowie co zrobić, żeby było lepiej. Jak gram na środku pomocy, to koryguje, podpowiada co zrobić, żeby dobrze to wyglądało. Fajnie się z nim gra, bo jak dostaję piłkę, to zawsze jest tak, że on akurat stoi wolny, a poza tym jej nie traci – tłumaczy Bainović, który teraz odpoczywa w domu na krótkim świąteczno-noworocznym urlopie.

Co z przyszłością zawodnika? Jest w grupie wielu graczy Górnika, którym z końcem czerwca kończą się kontrakty. Kiedy rozmawialiśmy z nim na początku grudnia mówił, że nie miał jeszcze za sobą rozmów z działaczami, ale byłby zainteresowany przedłużeniem swojej umowy.

– Nie jest na pewno fajnie, kiedy nie grasz, bo każdy chce występować, ale w Górniku czuje się dobrze. To wielki klub, z dużą ilością kibiców, a jak będzie z moją przyszłością, to zobaczymy – zaznacza.


Na zdjęciu: Filip Bainović (z prawej) na boiskach ekstraklasy zagrał w 36 ligowych grach od 2019 roku.
Fot. Tomasz Kudala/Pressfocus.pl