Górnik Zabrze. Czeka na pierwszą bramkę

Erik Janża gra w naszej ekstraklasie od ponad 2 lat, ale jeszcze nie udało mu się wpisać na listę strzelców.


Słoweński wahadłowy od momentu kiedy pojawił się w klubie z Zabrza, a było to latem 2019 roku, to jest jednym z wiodących zawodników górniczego zespołu. Jest podstawowym zawodnikiem, który haruje od pola karnego do pola karnego.

Było już blisko

Jego wizytówką są dobre dośrodkowania i waleczność, w każdym meczu zostawia na boisku serce. Jak na razie wystąpił w 76 ligowych i pucharowych grach, ale do bramki przeciwnika nie udało mu się trafić. Na koncie ma za to 13 asyst.

W ostatnich ligowych grach niewiele brakowało już, żeby wpisał się na listę strzelców, żeby przypomnieć efektownie bity rzut wolny w pierwszej połowie meczu z Bruk-Bet Termalica Nieciecza, gdzie bardzo dobrą interwencją popisał się Łukasz Budziłek. Jeszcze bliżej trafienia było w ostatniej ligowej grze z Wisłą Płock.

Przy stanie 1:2 dla rywala w drugiej części huknął swoją lewą nogą tak, że piłka wylądowała na poprzeczce. Potem doszedł do niej Jesus Jimenez i wyrównał. Na początku niektórzy przypisali nawet gola Słoweńcowi, trafił jednak oczywiście Hiszpan.

Kiedy w takim razie Janża się przełamie? Kiedy uda mu się po raz pierwszy trafić na naszych boiskach? – Oczywiście, że chcę strzelić tego gola – mówi nam 28-letni [Erik Janża], który trafiał u siebie w domu, a gole zdobywał też w cypryjskiej ekstraklasie w barwach Pafos FC.

– Mam nadzieję, że będzie to jak najszybciej. Oczywiście trzeba pamiętać, jakie zadania mam na boisku, że odpowiadam przede wszystkim za bronienie dostępu do naszej bramki, ale każdy chce strzelać gole i ja też. Na Cyprze miałem kilka bramek czy to z akcji czy to z gry. Trzeba jeszcze czekać, ale bramka będzie. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, żeby Górnik wygrywał, a do siatki ma trafiać „Hessi” Jimenez – mówi z uśmiechem.

Świetnie mówi po polsku

Dodajmy jeszcze, że przez 2,5 roku pobytu w Polsce Janża nauczył się bardzo dobrze mówić po polsku. Teraz wywiady z nim można przeprowadzać w naszym języku, a nie – jak było to wcześniej – po angielsku. Jak mówi nie brał żadnych lekcji polskiego, a uczył się od kolegów, w szatni, na boisku. Po polsku „śmiga” też jego kilkuletni syn Kian, który chodzi u nas do przedszkola.

– W przedszkolu cały czas mówi po polsku. Do tego zna już angielski, choć ze mną po polsku nie chce rozmawiać – śmieje się lubiany przez wszystkich słoweński piłkarz, który teraz z resztą kolegów przygotowuje się już do sobotniego meczu z Wisła Kraków u siebie.


Na zdjęciu: Erik Janża czeka na swojego pierwszego gola na polskich boiskach.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus