Górnik Zabrze. Czekają na puchar

„Górnicy”, jak w zeszłym roku, chcą udanie zainaugurować pucharowe rozgrywki.


Rok temu pierwsza runda Pucharu Polski była rozgrywana przed startem ligowych bojów. Dla Górnika, prowadzonego jeszcze przez Marcina Brosza, mecz z Jagiellonią na swoich śmieciach był sporą niewiadomą, bo raz, że z powodu pandemii nie udało się latem rozegrać żadnego meczu sparingowego, a poza tym trzeba było się przekonać czy jest życie bez Igora Angulo, który po 4 latach pożegnał się wtedy z drużyną.

Pokazali charakter

Zabrzanie świetnie wtedy weszli w sezon, bo „Jagę” po dobrej grze odprawili z kwitkiem wygrywając pewnie 3:1, żeby potem kontynuować zwycięską serię w lidze, gdzie przyszły cztery kolejne zwycięstwa w tym z Legią przy Łazienkowskiej. Teraz „górnicy” są w innym punkcie rozgrywek i w innej futbolowej rzeczywistości. Na razie w Zabrzu, po wygranej w niedzielę u siebie z Wartą 1:0 odetchnęli z ulgą.

– Nie było łatwo. Przez 70 minut graliśmy wysokim pressingiem, staraliśmy się na połowie rywala odbierać piłkę, ale z czasem siły opadły – mówią wracając myślą do ostatniej ligowej gry [Przemysław Wiśniewski].

Kapitan „górników” dodaje. – Cieszy to, że całą drużyną byliśmy zdeterminowani, walczyliśmy i pokazaliśmy, że mamy charakter. Walczyliśmy jak psy o każdą piłkę i przez pryzmat całego spotkania to Warta wielu sytuacji sobie nie stworzyła. Na pewno musimy popracować nad tym, że jak mamy rywala na dobicie, to robimy to, a nie pozwalamy nie wiadomo na co, że głaszczemy i pozwalamy grać.

Cieszy jednak to, że po takim meczu jak ten w Krakowie z Cracovią w poprzedniej kolejce, gdzie w ogóle nie wyszliśmy z szatni, to teraz wszystko się odbudowało. Z Wartą pierwsza połowa była rewelacyjna, potem trzeba było trochę bronić rezultatu – mówi „Wiśnia”.

Lepiej grać niż trenować

Teraz w Zabrzu zapominają już o wygranej z poznańska jedenastką i koncentrują się na pucharowym meczu z Radomiakiem, który po 8. ligowych kolejkach, a konkretnie po siedmiu rozegranych grach, zabrzanie i radomianie z powodu gry Rakowa w europejskich pucharach mają zaległe mecze z jedenastką spod Jasnej Góry, ma na koncie 10 punktów, tyle co zespół prowadzony przez Jana Urbana.

– Czekamy na ten mecz, bo oprócz ligi puchar też jest ważny i chcemy powalczyć na dwóch frontach. Jeśli chodzi o takie spotkania co kilka dni to są one lepsze od zwykłych treningów w środku tygodnia. Chcemy grać w pucharze jak najdłużej i dążymy do tego, aby nasz mikrocykl tak właśnie wyglądał. Po to trenujemy żeby grać, dlatego im częściej wypadają mecze, tym bardziej cieszy to, że możemy pokazać się z jak najlepszej strony – mówi Piotr Krawczyk, który ostatnio jest pewniakiem w składzie górniczej jedenastki, wybiegając w wyjściowym składzie w czterech kolejnych grach, od meczu z Jagiellonią w połowie sierpnia.

Tutaj warto dodać, że 26-letni napastnik trafił do Górnika w dużej mierze przez pucharowy mecz w sezonie 2018/19, gdzie trzecioligowa Legionovia w której wtedy występował awansowała do 1/16 rozgrywek, mierząc siły z Górnikiem i przegrywając 0:1. Krawczyk w tamtym sezonie zdobył zresztą aż 30 goli, w tym cztery w PP, a zaraz potem przeniósł się do Górnika, z którym latem przedłużył umowę.



Młodzieżowcy w odwrocie

Z Radomiakiem dzisiaj trener Urban, o czym mówił już po meczu z Wartą, może jednak szukać innych rozwiązań i da pograć innym zawodnikom, a jeżeli chodzi o przód, to całkiem może być wiele zmian, bo przecież w kadrze Górnika jest teraz rekordowa liczba aż 7 napastników! Być może z Radomiakiem nie zobaczymy najskuteczniejszego w drużynie Jesusa Jimeneza, pięć goli w bieżących rozgrywkach, a kogoś z dwójki Vamara Sanogo – David Tosevski.

Obaj napastnicy pozyskani w końcówce letniego okienka transferowego mało co, albo prawie wcale, jak Tosevski jeszcze sobie nie pograli. Sanogo przez ponad miesiąc zliczył raptem 24 minuty w ekstraklasie wchodząc w końcówkach meczów z „Jagą”, Piastem i Cracovią. Być może dzisiaj po południu wybiegnie nawet na boisko w podstawowym składzie.

Co do młodzieżowców to jest Krzysztof Kubica, siedzący na ławce rezerwowych, a grający na początku sezonu Adrian Dziedzic, a także Norbert Wojtuszek, tyle że wszyscy grają w środku pola. Jeśli jesteśmy przy młodzieżowcach, których w meczach o Puchar Polski musi grać dwóch, to zabrzanie są mocno w tyle. Za trenera Brosza Górnika stał młodymi zawodnikami, teraz jest odwrót od tej tendencji, a w klasyfikacji Pro Junior System klub z Zabrza jest na szarym końcu.


LICZBA GÓRNIKA

6

RAZY PUCHAR POLSKI zdobywał Górnik. Ta sztuka udała się zabrzanom lata temu, bo w 1965 roku i w latach 1968-72, wygrywając aż pięć razy z rzędu, co nie udało się żadnemu polskiemu klubowi. W ostatnich latach największe sukcesy „górników” w pucharowych bojach, to półfinał rozgrywek w sezonie 2017/18 i ćwierćfinał rok później. W poprzednim sezonie zabrzanie awansowali do 1/8, gdzie ulegli późniejszemu triumfatorowi Rakowowi 2:4.


Szansa dla debiutantów

Puchar jest ważny, ale liga to priorytet, z takiego założenia zdaje się wyszli w Radomiu. Dlaczego? Na mecz I rundy Pucharu Polski trener Radomiaka Dariusz Banasik nie zabrał kilku podstawowych zawodników, a przede wszystkim będącego w ostatnim czasie w bardzo dobrej formie – jak zawsze zresztą, bo to wzór profesjonalizmu – Brazylijczyka Leando. 32-letni napastnik, który z radomskim klubem związany jest już bez mała 10 lat (!) ostatnio popisywał się wspaniałymi trafieniami w ligowych meczach z Pogonią i Śląskiem, które kończyły się remisami 1:1. Jego salw na Stadionie im. Ernesta Pohla nie zobaczymy. Tak przynajmniej będzie w pucharowym boju dzisiaj. Inni ważni zawodnicy, którym szkoleniowiec Radomiaka dał odpocząć, to Filipe Nascimento i Dawid Abramowicz. Szansę dostaną inni, w tym debiutanci, jak Portugalczyk Tiago Matos i Mateusz Grudziński. Ten dugi wystąpi jako młodzieżowiec i na lewej stronie obrony ma zastąpić Abramowicza. Drugim młodzieżowcem Radomiaka w I rundzie PP w starciu w Zabrzu będzie bramkarz Mateusz Kochalski, dla którego też będzie to premierowy występ w bieżących rozgrywkach.

ŚRODA, 22 WRZEŚNIA, GODZ. 14.30

Górnik Zabrze – Radomiak Radom

Sędzia Bartosz Frankowski (Toruń)


Na zdjęciu: W Zabrzu takie same powody do zadowolenia jak w niedzielę chcą mieć dzisiaj.
Fot. Marcin Bulanda/Pressfocus.pl