Górnik Zabrze. Defensywne roszady

Po pierwszej części sezonu górnicza defensywa należała do najlepszych w ekstraklasie. Teraz już tak nie jest.


W pierwszych 14 ligowych kolejkach Górnik stracił czternaście bramek. Pod tym względem lepsza od zabrzan była tylko Pogoń, bo rewelacyjny Dante Stipica jesienią puścił tylko 8 goli. Teraz jeśli chodzi o zabrzan, to nie jest już tak dobrze…

Duże straty

W sześciu tegorocznych meczach „górnicy” stracili 8 bramek. To więcej niż Podbeskidzie, Cracovia i Stal, które zamykają ligową tabelę. Jeśli spojrzeć na tabelę bramkowych start w lidze w 2021 roku, to większe manko niż drużyna prowadzona przez Marcina Brosza ma tylko Wisła Płock. „Nafciarze” w tym roku stracili aż tuzin bramek. Jeśli chodzi o defensywę i Górnika, to trzeba też jeszcze przypomnieć nieudany mecz w Pucharze Polski z Rakowem Częstochowa miesiąc temu, który zakończył się wynikiem 2:4.

Z czego wynikają takie straty? Od początku bieżących rozgrywek górnicza jedenastka gra w systemie z trójką środkowych obrońców. Jesienią zaczęła w zestawieniu Przemysław Wiśniewski – Paweł Bochniewicz – Adrian Gryszkiewicz. Kiedy „Bochen” przeszedł do SC Heerenveen, to z powodzeniem zastąpił go Michał Koj. To było żelazne trio, w ciemno przed meczem można było wskazać, kto zagra z tyłu.

Teraz sytuacja jest inna. Jeśli przeanalizować tyły Górnika, to co mecz następuje tam zmiana. Tylko dwa razy zdarzyło się, że trójka obrońców była taka sama. W drugim i piątym meczu w tym roku, w starciach z Podbeskidziem i Legią na murawę wybiegła trójka z jesieni: Wiśniewski – Koj – Gryszkiewicz. W pozostałych meczach cały czas są zmiany. Różna jest tego przyczyna, koronawirus, kontuzje, błędy w tyłach.

W ostatnim meczu z Wisłą Kraków, jedynym w tym roku meczu Górnika, w którym nie stracił on bramki, z tyłu grali Wiśniewski, Koj oraz Paluszek. Ten drugi zszedł potem z boiska z urazem. Nie wiadomo czy zagra w niedzielę z Zagłębiem Lubin, podobnie jak kontuzjowany w meczu z Legią Adrian Gryszkiewicz.

Trampkarskie błędy

Jak na te defensywne poczynania patrzą inni?

– Przy drugiej bramce z Legią, to były takie błędy trampkarskie można powiedzieć. To było „kino oko”, Koj wycina „Wiśnię”. Gdyby ten się nie przewrócił, to by rywala pewnie „złapał”, bo na dystansie jest szybki. Potem młody Paluszek zachował się jak trampkarz, bo w takiej sytuacji, to się nie robi wślizgu na raz, tylko się wyczekuje, no i taka bramka.

Z Wisłą nie było już źle. Szkoda tylko, że Sobczyk nie trafił do bramki, bo to taka sytuacja, która w najwyższej klasie rozgrywkowej często się nie zdarza – przypomina Marek Kostrzewa, były świetny obrońca Górnika, z którym w latach 80. cztery razy zdobywał mistrzostwo Polski.



Kostrzewa dodaje pytany o zabrzańską obronę. – Jakby na to nie patrzeć, to są to są wciąż młodzi zawodnicy. Grają Wiśniewski, Gryszkiewicz czy Paluszek. Oni w tej lidze mają już trochę występów na koncie, ale to nie są jeszcze doświadczeni zawodnicy. To może być tak, że w jednym sezonie czy rundzie ci chłopcy dobrze się prezentują, bo idzie całej drużynie, bo przecież w obronie grają nie tylko zawodnicy tam występujący, ale na całokształt tej gry składa się gra w defensywie całego zespołu, tym bardziej, że grają tylko trójką środkowych. Tutaj potem decydują takie małe rzeczy, jeden się poślizgnie, drugi zabiegnie. Wcześniej tego nie było, mieli szczęście, a teraz jest inaczej. Tak to wygląda – mówi obrazowo Marek Kostrzewa.

Jeśli zabrzanie myślą o korzystnym rozstrzygnięciu w niedzielę, to m.in. w efektywnej grze w tyłach leży klucz do sukcesu w starciu z „miedziowymi”, którzy ostatnio zanotowali zwyżkę formy. Nie będzie można sobie będzie pozwolić na indywidualne błędy, jak było to w kilku tegorocznych spotkaniach w lidze czy w Pucharze Polski.


Na zdjęciu: Dobra gra obronna, to klucz do sukcesu Górnika. Od lewej Adrian Gryszkiewicz i Przemysław Wiśniewski.
Fot. Krzysztof Porębski/Pressfocus.pl